W meczu inaugurującym dwunastą kolejkę nie pokonana u siebie Legia podejmowała Trefl Sopot. Legioniści po słabej pierwszej połowie z obu stron odnieśli ósmą wygraną we własnej hali. Hala w stolicy pozostaje nie zdobyta.

 

Mecz zaczął się od potężnego wsadu Dominika Olejniczaka. W Legii próbował być aktywny Earl Watson. Pierwsze minuty należały do stołecznego zespołu. Legioniści potrafili odskoczyć na sześć (13:7 i 15:9) oczek. Ale na odpowiedź sopocian nie czekano za długo. Straty gości stopniały. Ważną trójkę zaraz po wejściu na boisku trafił dla Legii Dariusz Wyka, a w obronie potrafił wydrzeć zbiórkę Olejniczakowi. Po rutach wolnych Justina Bibbinsa sopocianie znowu musieli gonić w końcówce pierwszej kwarty. Nie dał o sobie zapomnieć Jakub Karolak zdobywca sześciu oczek w pierwszej kwarcie.

Na początku drugiej kwarty Legia prowadziła jeszcze 22:14, a Trefl długo szukał skutecznych akcji w ataku. Podobnie zresztą jak warszawianie. Przez ponad trzy minuty gry żadnej z ekip nie udało się zdobyć punktów. Przełamał to dopiero trójką Łukasz Kolenda. Goście zmniejszyli przewagę do dwóch oczek. W Legii brakowało punktów Morrisa (bez punktów w pierwszej połowie), zresztą jak i całego zespołu. Trefl cały czas próbował znaleźć receptę na swoją grę dzisiaj. Po dwóch punktach Łukasza Kolendy (z faulem) było nawet 24:23 w osiemnastej minucie spotkania. W końcówce jeszcze ważne cztery oczka zdobył Grzesiek Kulka dla Legii, ale w odpowiedzi trójkę ponownie trafił Kolenda, czym ustalił wynik pierwszej połowy 28:26 dla gospodarzy.

Po zmianie stron sopocianie szybko doprowadzili do remisu (30:30), a potem po dwóch szybki kontrach wyszli na prowadzenie. Legii brakowało dalej skuteczności. Gdy cztery oczka z rzędu zdobył Bibbins i wydawało się, że Legia może wrócić na swoje tory ważną trójkę trafił … Łukasz Kolenda niemalże równo z syreną końca akcji. Kilkadziesiąt sekund później podrażniony rozgrywający Legii ponownie sam wziął się za zdobywanie punktów. Jego szybkie pięć oczek pozwoliły utrzymywać małą stratę do rywali. Jednak nie trwało to długo. Kolejnym trafieniem zza łuku sopocianie wyszli na osiem oczek przewagi. Jednak sygnał do odrobienia strat Grzegorz Kulka zdobywając cztery oczka z rzędu. Nie minęła na zegarze minuta i po efektownym bloku Wyki na Leończyku i trójce Kuźkowa był remis. W końcówce kolejne trzy oczka dołożył Bibbins (13 oczek w tej kwarcie). Serią 11:0 w ostatnich niespełna 2,5 minuty, Legia ustala wynik po trzech kwartach 51:48.Po wznowieniu gry przypomniał o sobie Paweł Leończyk. Jego szybkie trafienia pozwoliły na chwilę odzyskać Treflowi prowadzenie. W odpowiedzi trafiali jednak Kulka oraz Morris. Na sześć minut do końca meczu było 58:55 dla Legii. Dzięki skutecznym rzutom dystansowym (m,in. trójce Morrisa) gospodarze prowadzili 63:55, a chwilę później 65:57. Jeszcze na sto sekund do końca po trójce Paliukenasa sopocianie tracili tylko cztery punkty. Legia zaczęła grać dłuższe akcje. Trefl musiał faulować. Na szczęście Legii skuteczny na linii był w końcówce (jak i w całym meczu) Justin Bibbins. W końcówce sopocianom brakowało skuteczności i celny rzut zza łuku Motena w końcówce nie zmienił faktu porażki Trefla.

Najskuteczniejszym legionistów był zdobywca 22 punktów, 3 zbiórek i ośmiu asyst. W Treflu najskuteczniej punktowali Łukasz Kolenda 18 punktów oraz Darious Moten i Martynas Paliukenas po 14 oczek.

 

LEGIA WARSZAWA – TREFL SOPOT 78:72  (20:13, 8:13, 23:22, 28:24)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!