fot. Trefl Gdańsk
fot. Trefl Gdańsk

Przed pierwszym meczem ćwierćfinałowym w parze Trefl Gdańsk – VERWA Warszawa ORLEN Paliwa ciężko było kogokolwiek nazwać murowanym faworytem. Kibice obu drużyn spodziewali się na pewno lepszego widowiska, ale gospodarze nie pozwolili stołecznej drużynie na zbytnie rozwinięcie skrzydeł, o czym w rozmowie z przyjmującym, Bartłomiejem Lipińskim. 

Patrycja Smolarczyk: W tym spotkaniu ciężko było kogokolwiek nazwać murowanym faworytem, ale dzisiaj na pewno zrobiliście ważny krok w kontekście walki o plusligowe medale, zatem ogromne gratulacje! Jak się Pan czuje po takim zwycięstwie?

Bartłomiej Lipiński: Czuje się bardzo dobrze. Myślę, że zagraliśmy dzisiaj bardzo fajne spotkanie w zagrywce, ale i w przyjęciu. Rozegraliśmy ten mecz na dużych emocjach, bo na pewno każdy z nas myśli o tym, żeby znaleźć się w strefie medalowej. Dzisiaj wykonaliśmy pierwszy krok, i miejmy nadzieję, że niedługo wykonamy drugi w Warszawie.

Patrycja Smolarczyk: Mimo starcia dwóch naprawdę mocnych ekip mecz trochę bez historii, a w szczególności jego dwa pierwsze sety, w których bez dwóch zdań dominowaliście. Później sytuacja trochę się odwróciła, bo Warszawa wróciła na chwilę do gry, ale nie na długo. Spodziewał się Pan chyba większej walki, prawda?

Bartłomiej Lipiński: Tak. W dwóch pierwszych za dużo nie pozwoliliśmy rywalom grać tej „ich” siatkówki. Zagraliśmy po prostu lepiej w zagrywce, w przyjęciu i na side oucie. Warszawa to jest taka drużyna, która po dwóch naszych dobrych setach, potrafiła się podnieść, i w tym trzecim secie zagrać o wiele lepiej. Na szczęście my w czwartym secie wróciliśmy do naszej dobrej dyspozycji, i wygrywamy to spotkanie, z czego bardzo się cieszymy.

Patrycja Smolarczyk: Czyli spodziewał się Pan bardziej wyrównanego spotkania, oscylującego w granicach 5 setów?

Bartłomiej Lipiński: Tak, na pewno. Jak przyjeżdża taki zespół jak VERWA Warszawa, który jest budowany po to, aby grać o najwyższe cele, to z tyłu głowy spodziewaliśmy się ciężkiego spotkania, i takie ono mogło być. Zespół z Warszawy może nie zagrał dzisiaj najlepszego spotkania, ale my bardzo nie pozwoliliśmy im na granie na ich poziomie. Mieliśmy po prostu atut swojej hali. Myślę, że mecz w Warszawie będzie kompletnie inny niż tutaj. Skupiamy się tak naprawdę na tym, aby zagrać z naszej strony jak najlepszą siatkówkę. Nie ma znaczenia, kto stoi po drugiej stronie siatki.

Patrycja Smolarczyk: W tym sezonie już po raz trzeci pokonaliście zespół z Warszawy, notując 100% skuteczność. Chciałoby się powiedzieć, że statystyki zawsze mogłyby się tak dobrze prezentować. 

Bartłomiej Lipiński: Mogłoby tak być, ale nie będziemy tego brali pod uwagę. Wygraliśmy trzy dotychczasowe mecze, ale jest to już tak naprawdę historia. W Warszawie zagramy kolejne spotkanie, i będzie to nowy rozdział. W ogóle nie będziemy sugerowali się tym, że wygraliśmy te trzy spotkania, bo to jest inny mecz, inne granie, inna hala, ale mam nadzieję, że zagramy na swoim poziomie.

Patrycja Smolarczyk: Czego możemy spodziewać się w meczu rewanżowym, który już za kilka dni? Równie dobrego spotkania z waszej strony, które chociażby zobaczyliśmy dzisiaj?

Bartłomiej Lipiński: Myślę, że tak. Na pewno będziemy starali się zagrać na swoim poziomie, bo po to się gra, i po to się trenuje. Teraz mamy dzień wolnego, ale zaraz wracamy do treningu, i zaczynamy misję „Warszawa”, tyle że na innym terenie.

Patrycja Smolarczyk: Abstrahując trochę od tego spotkania zapytam o to jakie były założenia przedsezonowe trenera Winiarskiego? Czy może się Pan nimi podzielić? I czy zostały one spełnione?

Bartłomiej Lipiński: Powiem szczerze, że nie pamiętam. Pamiętam, że trener wymagał od nas żebyśmy grali w każdym spotkaniu jak najlepszą siatkówkę. Myślę, że przez tę rundę zasadniczą i przez cały sezon udało nam się to robić, a wynikiem tego jest trzecie miejsce po rundzie zasadniczej. Lepsze jest to, że nie ustalamy sobie celów, bo tak naprawdę przed sezonem możemy sobie coś mówić, ale boisko zawsze to weryfikuje. Myślę, że spełniamy oczekiwania nie tylko trenera, ale i całego zarządu oraz sztabu.

Patrycja Smolarczyk: Czy przed rewanżowym meczem w Warszawie czujecie się pewniejsi o to dzisiejsze zwycięstwo?

Bartłomiej Lipiński: Będziemy się po prostu starali się utrzymać nasz poziom, bo tak naprawdę te trzy dotychczasowe mecze są już bez znaczenia. Może być tak, że pojedziemy do Warszawy i przegramy to spotkanie, a VERWA przyjedzie do nas i z nami wygra. Równie dobrze może być tak, że pojedziemy tam i będzie taki sam przebieg spotkania jaki był u nas. Musimy się skupić na tym, co my możemy zrobić na boisku, a także, co możemy zrobić przez ten tydzień. Co będzie na boisku, to zobaczymy już w sobotę.

Patrycja Smolarczyk: Wiele osób twierdzi, że Trefl Gdańsk jest tzw. „czarnym koniem” sezonu 2020/2021. Czy możemy liczyć na takie samo zaskoczenie w tej końcowej fazie walki o medale jak w rundzie zasadniczej?

Bartłomiej Lipiński: Myślę, że tak. To jak gramy, i prezentujemy się przez cały sezon, a teraz również i w play offach, jest owocem naszej ciężkiej pracy. Na początku sezonu mieliśmy swoje problemy covidowe. Nie są one żadnym tłumaczeniem, ale wiadomo, że wszystkie zespoły się z tym mierzyły, a my mieliśmy to na początku sezonu.

Patrycja Smolarczyk: I to w dość dużej intensywności…

Bartłomiej Lipiński: Tak jest! Najpierw jedna kwarantanna, później druga, a następnie przerwa, i tak ten cały zespół się dzielił. To jest fajne określenie, że jesteśmy „czarnym koniem” tych rozgrywek, z czego bardzo się cieszymy. Przed sezonem na pewno nikt nas nie stawiał, że będziemy tak wysoko, a przede wszystkim tak dobrze grali. To nas na pewno uszczęśliwia, bo to pozwala nam nie tylko wejść na wyższy poziom sportowy, ale i mentalny.

Rozmawiała: Patrycja Smolarczyk

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!