Fot. gyorplusz.hu

Oglądając wyjazdowy mecz Polaków z Węgrami starałem się szukać przyczyn średniego sposobu poruszania się na boisku przez reprezentantów Polski. Doszedłem do wniosku, że naszym zawodnikom brakowało zgrania.

Polacy grają w dobrych, ale różnych klubach

Wynika to z pewnością z małej ilości czasu spędzonego pod okiem nowego szkoleniowca, ale mam wrażenie, że nasza drużyna jest zespołem indywidualności. Mamy piłkarzy grających w dobrych ligach i klubach europejskich. O mistrzostwo Niemiec bije się Robert Lewandowski, który wraz z Bayernem Monachium odgrywa kluczową rolę w europejskiej Lidze Mistrzów. W drużynie mistrza Włoch występuje z kolei Wojciech Szczęsny, zaś w drużynie walczącej o czołowe lokaty serie A gra przecież Piotr Zieliński.

Wśród powołanych na marcowe mecze mamy graczy występujących w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech, Anglii, Niemczech, Rosji, Francji, czy Grecji, a nie zapominajmy, że te państwa mają swoich przedstawicieli w fazach grupowych Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Do tego grona dochodzi czterech ligowców z Polski, lecz tylko dwóch z nich gra w jednym klubie, Pogoni Szczecin. Oprócz pary Kozłowski – Kowalczyk, w jednym rosyjskim klubie grają też Maciej Rybus i Grzeogrz Krychowiak. To zdecydowanie za mało, tym bardziej, że główne role w kadrze ogrywa jedynie ostatni z nich.

Zgrani Węgrowie

Po przeciwnej stronie barykady Węgrowie. Piłkarze tego kraju mogą poszczycić się przynależeniem do klubu z ligi niemieckiej, a także mniej prestiżowych, czyli tureckiej, cypryjskiej, drugiej angielskiej, słowackiej, chorwackiej oraz rodzimej, czyli węgierskiej. We własnej ojczyźnie z grona powołanych na pierwsze mecze tego roku gra aż trzynastu zawodników. To może świadczyć o braku zainteresowania europejskich potentatów graczami z Węgier lub optymalnym zarządzaniu umiejętnościami wychowanków przez kluby węgierskie, które w tym sezonie miały przedstawiciela w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Z drużyny Ferencvarosi TC nominację do gry w reprezentacji dostało czterech zawodników, co już może pomóc w dobrej komunikacji na boisku. Dodajmy, że czterech z węgierskich piłkarzy występuje wspólnie w MOL Fehervar FC. Oprócz tego dobrze w kadrze mogą czuć się grający razem w słowackiej Dunajskiej Stredzie – Schafer i Kalmar, zaś w defensywie dobra komunikacja z bramkarzem może być atutem Orbana, który wraz z Gulacsim występuje w niemieckim RB Lipsk.

Węgrom zabrakło pary

Mimo skutecznej gry Węgrów w pierwszej połowie meczu z Polakami, a także udanym otwarciu drugiej części spotkania, obie drużyny muszą zadowolić się punktem. Po dokonaniu zmian przez Paulo Sousę gra Polaków nieco się poprawiła. Biało-czerwoni doprowadzili do wyrównania, lecz i tak dali zaskoczyć się po raz trzeci. Ostatecznie polscy piłkarze zdołali doprowadzić do wyrównania, choć ich gra nie była rewelacyjna, o czym świadczy fakt, że liczba ataków na bramkę rywali nie była wiele większa niż łączna ilość zdobytych bramek. Doświadczenie z dobrych lig zaprocentowało, ale nie w sposobie gry i komunikacji zespołowej, a lepszej wytrzymałości kondycyjnej.

Miejmy nadzieję, że kolejne mecze będą w wykonaniu biało-czerwonych lepsze. Zaczyna się czas, w którym piłkarze coraz częściej będą widzieć się na zgrupowaniach, które będą przeplatały się z rozgrywkami ligowymi. To może pomóc naszym graczom, którzy większą ilość czasu spędzą w swoim towarzystwie.

Paweł Stańczyk

Fot. gyorplusz.hu

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!