fot. KAROL MAKOWSKI

Emocje związane z play off? Proszę bardzo… W Warszawie Legia po pogoni za Kingiem wygrała dopiero po dogrywce. Pierwszej w tegorocznym play off.

 

Pierwsze akcje spotkania to akcja 2+1 Jamela Morrisa. Jednak szybko w odpowiedzi trafia trójkę Cleveland Melvin. Później gospodarze zaliczyli serię 8:0. Szczecinianie próbowali wrócić do meczu. Ważne punkty zdobywali Jakub Schenk i Wojciech Czerlonko. W końcówce pierwszej kwarty legioniści prowadzili tylko 19:18. W drugiej kwarcie goście kontynuowali skuteczną grę. Najpierw trójki Schenka, Czerlonki oraz Tookie Browna oraz akcja 2+1 i później trzy celne wolne Fakuade sprawiły, że to King objął trzypunktowe prowadzenie. Spotkanie zdecydowanie się wyrównało, a akcja 3+1 Lestera Medforda w końcówce pierwszej połowy doprowadziła do remisu. Ostatnia akcja Browna sprawiła, że to drużyna trenera Jesusa Ramireza prowadziła po pierwszej połowie 43:41.

Po zmianie stron pierwszy raz na boisku pojawił się Maciej Lampe. Po kilku akcjach zaznaczył swoją obecność celną trójką. Zespół ze Szczecina minimalnie budował przewagę, ale legioniści mimo to pozostawali w grze. Różnica maksymalnie pięciu oczek mogła zapowiadać emocje. W drugiej części trzeciej kwarty pięć oczek Melvina i kolejna trójka Schenka sprawiły, że goście odskoczyli nawet na 57:66. Jednak skuteczni i aktywni w Legii Grzegorz Kulka i Nicholas Neal sprawili, że po trzech kwartach gospodarze przegrywali tylko jednym punktem. W czwartej kwarcie na minimalnym plusie długo utrzymywała się drużyna Kinga. Potrafili odskoczyć na 73:77. Ważne punkty w tym momencie zdobywał Jakub Karolak dla gospodarzy. Gdy trafieniem zza łuku na niespełna 45 sekund do końca popisał się Melvin goście ponownie prowadzili czterema oczkami. Jednak ekipy prowadzone przez trenera Kamińskiego walczą do końca. Ważnym wsadem popisał się Ear Watson, potem z wolnych do remisu mógł doprowadzić Karolak. Jednak dopiero dwoma osobistymi chwilę później zrobił to Grzegorz Kulka.

W dodatkowym czasie gry na początku lepiej prezentował się King, ale później sprawy w swoje ręce brała drużyna z Warszawy. Po serii 8:0 miała już cztery punkty przewagi dzięki akcji Neala. W końcówce na linii rzutów wolnych trafiali Neal oraz Kulka.

 

LEGIA WARSZAWA – KING SZCZECIN  99:91 (21:18, 20:25, 25:24, 19:18, d. 14:6)

Legia: Jamel Morris 20, Nickolas Neal 16, Grzegorz Kulka 15, Jakub Karolak 14, Lester Medford 11 (12 as), Walerij Lichodiej 9, Dariusz Wyka 5, Earl Watson 5, Grzegorz Kamiński 4, Adam Linowski 0, Benjamin Didier-Urbaniak 0, Jakub Sadowski 0.

King: Jakub Schenk 18, Cleveland Melvin 18, Tookie Brown 16, Rodney Purvis 10, Michael Fakuade 9, Mateusz Bartosz 8, Dominik Wilczek 4, Maciej Lampe 3, Wojciech Czerlonko 3, Mateusz Zębski 2, Zach Thomas 0.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!