W poniedziałkowy wieczór piłkarska reprezentacja Polski rozegra swoje pierwsze spotkanie na UEFA EURO 2020. Rywalami „Biało-Czerwonych” będzie nasz południowy sąsiad – Słowacja, a spotkanie to zostanie rozegrane na stadionie Kriestowskij w Petersburgu.
Początek historii rywalizacji biało-czerwonych z reprezentacją Słowacji związany jest ze zmianami geopolitycznymi na Starym Kontynencie. 31 grudnia 1992 roku, po podziale kraju, zakończyła się bowiem era starć z drużyną Czechosłowacji. Na pierwszy pojedynek z naszym sąsiadem z południa przyszło nam jednak czekać ponad dwa lata. I choć okazał się on bardzo udany dla naszych piłkarzy, późniejsze starcia przynosiły już znacznie więcej emocji, lecz nie zawsze były one dla nas szczęśliwe. Bilans meczów ze Słowacją: 3 zwycięstwa Polski – 1 remis – 4 porażki, bramki: 13-12.
POLSKA – SŁOWACJA 5:0 (07.06.1995)
SŁOWACJA – POLSKA 4:1 (11.10.1995)
Bramki: Peter Dubovský 31, Tibor Jančula 68, Marek Ujlaky 77, Július Šimon 82 – Andrzej Juskowiak 20
SŁOWACJA – POLSKA 1:3 (10.11.1998)
POLSKA – SŁOWACJA 2:2 (07.02.2007)
SŁOWACJA – POLSKA 2:1 (15.10.2008)
Bramki: Stanislav Šesták 85, 86 – Euzebiusz Smolarek 70
Po zwycięskim meczu z Czechami kibice znów uwierzyli, że zespół Leo Beenhakkera w cuglach wygra bitwę o mundial 2010. W Bratysławie wystarczyło jednak 60 sekund, aby biało-czerwoni stracili prowadzenie w meczu, pozycję lidera w grupie i wiarę w siebie, której w tych eliminacjach nie zdołali już odbudować. Katem polskiej drużyny okazał się Stanislav Šesták. Napastnik VfL Bochum pod koniec spotkania wykorzystał dwa proste błędy naszej defensywy i przechylił szalę zwycięstwa na stronę gospodarzy.
POLSKA – SŁOWACJA 0:1 (14.10.2009)
Bramki: Seweryn Gancarczyk 3 (samobój)
W środku jesieni nagle zrobiła się zima, po pustym jak nigdy Kotle Czarownic hulał wiatr, a Stefan Majewski, który zgodził się przejąć drużynę narodową po Leo Beenhakkerze, zakończył swoją pracę w roli selekcjonera, zanim na dobre ją zaczął. I jeszcze ten nieszczęsny samobój już w trzeciej minucie. Zwycięstwo dało im awans na mundial z pierwszego miejsca w grupie.
POLSKA – SŁOWACJA 1:0 (26.05.2012)
Bramki: Damien Perquis 29
Jeśli przed tym spotkaniem Franciszek Smuda miał jakieś wątpliwości, to po jego zakończeniu wszystko stało się jasne. Selekcjoner dostał odpowiedzi na wiele ważnych pytań przed rozpoczynającymi się dwa tygodnie później mistrzostwami Europy w Polsce i na Ukrainie. Przede wszystkim ci, którzy mieli być liderami reprezentacji, faktycznie na to miano zasługiwali. Dublerzy nie zyskali w oczach Smudy. Skromną wygraną ze Słowacją zapewnił powracający po kontuzji Damien Perquis. Polacy po raz piąty z rzędu nie dali się pokonać, a po raz czwarty nie stracili gola.
POLSKA – SŁOWACJA 0:2 (15.11.2013)
Bramki: Juraj Kucka 31, Robert Mak 39
Debiuty nie zawsze są łatwe. Boleśnie przekonał się o tym nowy selekcjoner Adam Nawałka. Następca Waldemara Fornalika pracę z reprezentacją Polski rozpoczął od falstartu – porażki ze Słowacją 0:2. Biało-czerwoni zaprezentowali się bardzo słabo, co kibice podsumowali gwizdami i buczeniem. W grze naszej drużyny nie było widać wielkiej różnicy w porównaniu z tym, co prezentowała w przegranych z kretesem eliminacjach MŚ w RPA. Nie zwiastowało to niczego dobrego przed kolejnymi kwalifikacjami. Za 8,5 miesiąca Polska miała rozpocząć walkę o Euro 2016. Drużyna trenera Nawałki rodziła się w bólach, ale gdy już się narodziła, przeistoczyła się z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia.