Fot. rtvslo.si

Poniedziałkowe popołudnie stało pod znakiem emocji związanych z meczem Polska – Słowacja. Spotkanie odbyło się w ramach 1. kolejki fazy grupowej Euro 2020, w którym górą okazali się Słowacy.

Szansę na grę od pierwszych minut dostał W. Szczęsny w bramce, a także B. Bereszyński, J. Bednarek, K. Glik, G. Krychowiak, K. Jóźwiak, K. Linetty, M. Rybus, M. Klich, P. Zieliński i grający w roli kapitana, R. Lewandowski.

Początek meczu dynamiczny z obu stron. Akcje z jeden, drugiej strony, choć bez precyzyjnego podania wykańczającego akcję. Biało-czerwoni zagrozili bramce rywala po dwóch rzutach wolnych z lewej i prawej strony boiska, lecz to Słoweńcy cieszyli się z prowadzenia.

Najpierw bramce Szczęsnego zagroził uderzający zza szesnastki, Duda, który trafił w boczną siatkę. Chwilę później lewą stronę w pole karne przedarł się Mak. Piłka po jego strzale obtarła się o Kamila Glika, po czym uderzyła w słupek, a następnie w plecy Wojciecha Szczęsnego, które pechowo skierowały ją do siatki.

Polacy próbowali odrobić straty, lecz ich gra była czytelna przez Słowaków. Z przodu mimo wyższego procenta posiadania piłki brakowało precyzji, zaś strzały z kilkunastu metrów były mocno niecelne.

Do odrabiania strat Polacy ruszyli od początku drugiej połowy. Na szesnastce piłkę otrzymał Mateusz Klich, który bez namysłu zagrał do wbiegającego w pole karne Macieja Rybusa. Ten z lewej strony dograł w okolice jedenastki, gdzie płaskim strzałem po ziemi do siatki skierował ją Karol Linetty.

50. minuta i kolejna akcja z Linettym w roli głównej. Tym Razem z prawej strony dogrywał płasko Klich, zaś Linetty strzałem z pierwszej piłki trafił wprost w bramkarza Słowacji.

Z czasem przewaga kondycyjna biało-czerwonych zaczęła być coraz bardziej zauważalna. Zdeprymowani Słowacy zostali cofnięci do defensywy, lecz nie potrafili wykorzystać tego piłkarze z orzełkiem na piersi. Nerwowe emocje na boisku sprawiły, że drugą żółtą kartkę za faul na rywalu obejrzał w 60. minucie Grzegorz Krychowiak i Polacy musieli grać w osłabieniu.

Wolną przestrzeń po wyrzuceniu z boiska Grzegorza Krychowiaka mogli wykorzystać Słowacy. W 67. minucie groźnie wyglądająca akcja po lewej stronie naszego pola karnego. Na strzał w krótki róg zdecydował się Haraslin, lecz po rykoszecie futbolówka trafiła w boczną siatkę. Po tym zdarzeniu mieliśmy rzut rożny, który zakończył się bramkę dla Słowacji strzeloną przez Skriniara.

Na wydarzenia boiskowe zareagował Paulo Sousa. Strzelca bramki dla Polaków zastąpił Przemysław Frankowski, zaś za Macieja Rybusa wszedł Tymoteusz Puchacz. W końcowych minutach dodatkowo wprowadzono Jakuba Modera, który zamienił Mateusza Klicha oraz Karol Świderski, który zajął miejsce Piotra Zielińskiego. Obaj z nich mieli w doliczonym czasie gry dobrą okazję do wyrównania. Najpierw Moder, który otrzymał piłkę na środku pola karnego. Były gracz Kolejorza najpierw w nią nie trafił, a następnie przełożył na lewą nogę, po czym trafił minimalnie obok słupka. Chwilę później do strzału w okolicach szesnastki doszedł Karol Świderski, lecz jego strzał powędrował wprost w golkipera.

W St. Petersburgu górą Słowacy, którzy wygrywają 2:1 i zapisują na swoim koncie 3 pkt. Polacy do rozegrania mają jeszcze mecz z Hiszpanią i Szwecją.

Biało-czerwoni mogą mówić o pechu, gdyż na papierze mierzyli się z najsłabszym rywalem grupy E. Wyższość polskiej drużyny możemy wyczytać ze statystyk, w których byliśmy częściej przy piłce oraz przeprowadziliśmy 124 ataki, przy tylko 68 po stronie słowackiej. Polacy na bramkę strzelali częściej, choć to Słowacy częściej cieszyli się z gola, co jest najistotniejsze w meczu piłkarskim.

Euro 2020 – faza grupowa                                                                                Polska 1:2 Słowacja

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!