W Katowicach w ramach pierwszego meczu 7. kolejki siatkarskiej PlusLigi miejscowy GKS podjął w hali w Szopienicach Cerrad Eneę Czarnych Radom. Starcie zapowiadało się o tyle ciekawie, ponieważ drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli zajmując 11. i 12. miejsce. Zespoły nie zawiodły i na parkiecie można było obserwować wyrównaną walkę, z której zwycięsko i z pełną pulą punktów wyszła ekipa Grzegorza Słabego.
Pewna wygrana gospodarzy
Radomianie zaczęli od prowadzenia, które mogli powiększyć, jednak Paweł Rusin popełnił błąd w ataku (3:3). Z prawego skrzydła piłkę po skosie posłał Rafał Faryna i na tablicy nadal widniał remis (5:5). Goście nie przyjęli w punkt, jednak z wysokiej, sytuacyjnej piłki atakujący radomian wyczarował kolejny punkt (7:8). Micah Ma’a najpierw zaserwował między dwóch przyjmujących, a następnie skrót w strefę Rusina i zdobył dwa „oczka” bezpośrednio z zagrywki (11:7). Katowiczanie dali się nabrać na kiwkę Faryny, który zapisał na swoim koncie kolejny punkt (9:11). Tomas Rousseaux, który wrócił do składu po kontuzji, zaliczył udany atak po bloku w aut z lewego skrzydła (13:11). Cały czas małą przewagę utrzymywała drużyna GKS-u, jednak nie było to prowadzenie gwarantujące zwycięstwo w pierwszej partii. Jakub Jarosz wykonał lekki atak po bloku i katowiczanie prowadzili trzema „oczkami” (18:15). Zadaniowo w pole serwisowe wszedł Damian Domagała, jednak nie spełnił oczekiwań posyłając piłkę w pół siatki (19:16). Tomas Rousseaux kiwnął obok podwójnego bloku i GieKSa miała już pierwszego seta w kieszeni (23:17). Seta zakończył Faryna nabijając się na szczelną ścianę Rousseaux (17:25).
Kontra gości
Radomianie nie zrazili się w przegraną w pierwszej odsłonie. Na zagrywkę wszedł Rafał Faryna i w polu serwisowym zdobył dwa punkty z rzędu (4:1). Jakub Lewandowski nabił się na blok Michaela Parkinsona i Czarni nie zwalniali tempa zyskując kolejne „oczko” (5:1). Dobrą passę rywali przełamał Jakub Szymański kiwając nad blokiem z prawego ataku (2:6). Radomianie skutecznie dążyli do wyrównania stanu rywalizacji w tym meczu. Mimo autowego serwisu Aleksandra Bergera, podopieczni Jakuba Bednaruka prowadzili pięcioma punktami (12:7). Katowiczanie w tej partii nie mogli znaleźć argumentów, by przeciwstawić się rywalom. Gospodarze mieli trzy szanse na zakończenie ataku, jednak przeciwnicy podbijali każdą piłkę i ostatecznie tę akcję rozstrzygnęli na swoją korzyść i byli coraz bliżej zwycięstwa w drugiej partii (18:10). Katowiczanie mieli szansę na zdobycie punktu po dobrym ataku, jednak jeden z zawodników dotknął górnej taśmy i oddał punkt przeciwnikom (14:22). Pierwszą piłkę setową obronił Gonzalo Quiroga stawiając blok, jednak kolejną akcję zakończył Rafał Faryna wyrównując stan rywalizacji (25:18).
Wielki powrót GieKSy
Trzecia odsłona rozpoczęła się wyrównanie. Niewiadomą było to, czy katowiczanom uda się powrócić do dobrej gry, którą prezentowali na początku spotkania. Po długiej akcji i udanym ataku Rousseaux z lewego skrzydła, gospodarze wyszli na dwupunktowe prowadzenie (7:5). Nie było im jednak dane długo cieszyć się przewagą. Radomianie zdobyli trzy „oczka” z rzędu i sytuacja obróciła się na korzyść gości (8:7). Jakub Szymański znalazł dziurę w podwójnym bloku rywali i dał drużynie 11. punkt (11:9). Wyglądało na to, że podopieczni Grzegorza Słabego odbudowali się i nie zamierzali poddać się tak łatwo. Jarosz pomógł rywalom zyskać remis nieudanym atakiem z lewej strony (12:12). Od kilku minut na parkiecie dominował zespół Jakuba Bednaruka. Katowiczanie nie mogli znaleźć odpowiedzi i nie kończyli własnych ataków. Szymański po raz kolejny uderzył w aut bez bloku i przyjezdni prowadzili już 20:16. GieKSie udało się złapać kontakt punktowy m.in. dzięki szczelnej ścianie Kamila Drzazgi (20:21). Szymański popisał się asem serwisowym i doprowadził do remisu w kluczowej fazie seta (22:22). W końcówce zespoły toczyły małą wojnę nerwów. Faryna został wrzucony w siatkę i nie zdołał już wykonać skutecznego ataku (25:26). Ostatecznie GieKSa zwyciężyła 29:27.
Pełna pula dla katowiczan
Cerrad Enea zaczęła tę odsłonę tak samo jak poprzednią. Tym razem także już na początku zyskali 4 „oczka” przewagi (5:1). Szymański z łatwością dał sobie radę z potrójnym blokiem i gospodarze szybko doprowadzili do remisu (6:6). Walka była wyrównana, a przewaga wędrowała ze strony na stronę. Kiedy wydawało się, że to katowiczanie są w lepszej pozycji z dwoma punktami przewagi, radomianie doprowadzali do wyrównania (11:11). Jose Ademar Santana nabił się na blok rywali i znów to podopieczni Grzegorza Słabego mogli cieszyć się prowadzeniem (15:12). Gonzalo Quiroga zapisał na koncie jeden z niewielu punktów, jednak bardzo pomógł drużynie w końcówce czwartej partii (18:15). Paweł Rusin kupił autową zagrywkę, jednak radomianom udało się skończyć atak ze środka (16:20). Bartłomiej Lemański wykorzystał atut swojego wzrostu i uderzył piłkę w środek nad blokiem (18:21). Ostatni punkt meczu należał do Bartosza Firszta, który posłał piłkę w aut przy zagrywce (21:25).
GKS Katowice 3:1 Cerrad Enea Czarni Radom
(25:17; 18:25; 29:27; 25:21)
MVP: Jakub Szymański
Składy drużyn:
GKS Katowice: Micah Ma’a, Jakub Jarosz, Tomas Rousseaux, Jakub Lewandowski, Bartosz Mariański (libero), Jakub Szymański oraz Damian Domagała, Kamil Drzazga, Jakub Nowosielski, Gonzalo Quiroga, Marcin Kania
Cerrad Enea Czarni Radom: Michał Kędzierski, Paweł Rusin, Mateusz Masłowski (libero), Rafał Faryna, Michael Parkinson, Aleksander Berger, Bartłomiej Lemański oraz Jose Ademar Santana, Bartosz Firszt, Daniel Gąsior, Wiktor Nowak