Sobotnie mecze 9. serii  PGNiG Superligi nie eksplodowały niespodziankami, lecz poza oporem mieleckiej Stali w Kielcach, postawili się rywalom także w dwóch innych meczach niżej notowane zespoły. W derbach województwa pomorskiego nieznaczne zwycięstwo MMTS Kwidzyn, zaś w Szczecinie Pogoń powalczyła z Azotami Puławy.

O wyniku meczu w Kwidzynie przesądziła kapitalna końcówka w wykonaniu gospodarzy. Początek meczu należał do gospodarzy. Świetnie w mecz wprowadził się Bartosz Dudek, a w ataku trafiali Kamil Krieger, Nikodem Kutyła (karny) i Jakub Szyszko. W efekcie po 5 minutach gry kwidzynianie prowadzili 3:0. Chwilę później pierwszą bramkę dla gdańszczan zdobył Mateusz Jachlewski, a kolejny gol Piotra Papaja zbliżył gości na jedną bramkę. Z opresji wybawiło MMTS trafienie Jakuba Szyszki, jednak jednobramkowa różnica utrzymywała się przez kolejne minuty gry. W 9 minucie na ławkę kar powędrował Ryszard Landzwojczak, ale dobra gra kwidzynian w defensywie sprawiła, że gole zdobywali gracze MMTS. Po trafieniach Patryka Grzenkowicza i Jędrzeja Zieniewicza czerwono-czarni 7:4. W kolejnych minutach przewagę na parkiecie zyskali jednak gdańszczanie, którzy potwierdzili to zdobyciem 4 bramek przy zaledwie jednym trafieniu Arkadiusza Ossowskiego. W efekcie po kwadransie gry na tablicy świetlnej widniał remis 8:8. Sprawy w swoje ręce wziął wówczas Hubert Kornecki, który razem z Arkadiuszem Ossowskim wyprowadzili gospodarzy na skromne prowadzenie 10:9. Wybrzeże walczyło jednak do końca, a po serii 5 trafień (w tym 3 gole Mateusza Jachlewskiego) odskoczyli gospodarzom na trzy bramki – 11:14. Mimo starań obu ekip różnica ta utrzymała się do końca pierwszej połowy meczu – 14:16.

Po wznowieniu gry ponownie świetnie interweniował Bartosz Dudek, a dzięki trafieniom Jędrzeja Zieniewicza i Jakuba Szyszki już w 35 minucie gry mieliśmy remis 16:16. Gdańszczanie jednak przetrzymali atak kwidzyńskiego zespołu i w kolejnych minutach ponownie nadawali ton grze. W 39 minucie Torus Wybrzeże prowadziło 19:17, a 6 minut później było to już 21:18. Na tym skończyła się jednak dobra passa gości. W bramce MMTS ponownie skutecznie interweniował Bartosz Dudek, a gospodarze skrupulatnie odrabiali straty. W 51 minucie gol Huberta Korneckiego dał kwidzynianom remis 22:22, a kolejny gol Arkadiusza Ossowskiego wyprowadził MMTS na jednobramkowe prowadzenie. Wyrównał Mateusz Kosmala, który z rzutu karnego pokonał bramkarza Kwidzyna, po czym swój show rozpoczął Hubert Kornecki. Przy dobrej defensywie kwidzynian rozgrywający MMTS rzucił 3 kolejne bramki, a efektowna bramka Alana Guziewicza wyprowadziła kwidzynian na 4 bramki przewagi – 27:23. Choć Wybrzeże próbowało odrobić straty to po trafieniach Keliana Janikowskiego i Mateusza Jachlewskiego gościom udało się jedynie zbliżyć do rywali na 2 braki. Wynik ustalił natomiast Alan Guziewicz, którego „bomba” w okienko bramki Wybrzeża zakończyła to spotkanie, wyzwalając radość w zespole MMTS. Derby Pomorza tym razem dla Kwidzyna!

MMTS Kwidzyn – Torus Wybrzeże Gdańsk 28:25 (14:16)

MMTS: Dudek, Szczecina – Kornecki 6, Grzenkowicz 4, Orzechowski, Krieger 1, Peret, Zieniewicz 2, Kutyła 3, Guziewicz 2, Ossowski 4, Szyszko 4, Landzwojczak 2, Jankowski.

Torus Wybrzeże: Wałach, Chmieliński – Stojek, Pieczonka 2, Gądek, Jachlewski 6, Sulej 1, Kosmala 6, Papaj 3, Wróbel 2, Tomczak 2, Janikowski 1, Woźniak 2.

Zdecydowanym faworytem meczu w Szczecinie byli szczypiorniści Azotów Puławy. Po kwadransie Pogoń prowadziła 8:6. Problemem były chyba tylko kary indywidualne, ale to cena bardziej agresywnej obrony u gospodarzy. Michał Jurecki natomiast po raz kolejny udowodnił, że wiek w jego przypadku nie ma żadnego znaczenia. Po 24 minutach był najskuteczniejszą postacią przyjezdnych (5/5). Jego zespół potrafił jednak głupio stracić piłkę przy swoim ataku. W dużej mierze to zaważyło na rezultacie do przerwy (14:16). Pewnie byłoby gorzej, gdyby nie aż 36 proc. skutecznych interwencji Mateusza Zembrzyckiego.

Po 30 minutach przyjezdni rzucali ze skutecznością na poziomie 86 proc. przy 54 miejscowych. To pokazywało, gdzie tkwił problem w Pogoni. A ten stanowili bramkarze. Tuż po zmianie stron zaprzeczyć tej teorii postarał się Luka Arsenić. Zanotował 4 kapitalne obrony i tablica świetlna wskazała stan 18:18 (41. min.). Pojawiła się nadzieja, aby szczecinianie udowodnili samym sobie, że nie są aż tak słabą ekipą, jakby wskazywała na to ligowa tabela (raptem 1 zwycięstwo w 8 meczach).

Trener Rafał Biały wyczuł, że po dobrym wejściu w drugą część spotkania, coś się zacięło. Poprosił o czas i przyniosło to efekt. Popisową akcję tuż po tej przerwie wykonał duet: Łukasz Gierak i Eliasz Kapela. Pierwszy podawał tyłem, drugi oddał piękny rzut z koła. Wystarczyły jednak 2-3 pomyłki, by puławianie znowu odskoczyli. Idealnie robił to choćby Andrij Akimienko. Między słupkami paradami popisywał się Wadim Bogdanow. Pogoń miała z tym problem, ale przynajmniej pozostawała w grze o premierowe zwycięstwo przy Twardowskiego.

Ostatecznie punktów Portowcy nie zgarnęli. W dużej mierze dzięki świetnej końcówce w wykonaniu Jureckiego (10/10). Rozgrywający nie dość, że potrafił oddać celny rzut z trudnej pozycji, to jeszcze robił to na faulu. A to z kolei kończyło się wyrzuceniem jednego z zawodników gospodarzy.

Sandra SPA Pogoń Szczecin – Azoty Puławy 28:32 (14:16)

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!