Strona główna Piłka ręczna PGNiG Superliga (M): Niedziela pod znakiem zaciętych starć. Nieznaczne wygrane Chrobrego, Górnika...

PGNiG Superliga (M): Niedziela pod znakiem zaciętych starć. Nieznaczne wygrane Chrobrego, Górnika i MKS Kalisz

252
0
foto: Biuro prasowe PGNiG Superliga

Wszyscy gospodarze wyszli cało z niedzielnych spotkań 9. kolejki PGNiG Superligi, lecz kibice Chrobrego Głogów, Górnika Zabrze oraz MKS Kalisz do końcowych syren drżeli o wyniki swoich drużyn.

W Głogowie miejscowy Chrobry oraz Azoty Unia stoczyły bardzo zacięte spotkanie, w którym emocji nie brakowało do samego końca.

Pierwsze minuty meczu były dosyć wyrównane. Do 13. minuty to gospodarze prowadzili. Od samego początku bardzo dobrze w bramce Chrobrego spisywał się Rafał Stachera i to dzięki jego interwencjom głogowianie nie stracili zbyt wielu bramek. W tej części spotkania goście popełniali sporo błędów w ataku. Było też dużo rzutów karnych – aż 7 w pierwszych 15. minutach (2 dla Chrobrego i aż 5 dla tarnowian). Bolączką Chrobrego były w tej połowie meczu niewykorzystane stuprocentowe sytuacje – aż ośmiu takich akcji nie udało się skończyć celnym rzutem. Gospodarze popełnili też trochę błędów w obronie, dlatego pod koniec tej części spotkania sytuacja się odwróciła i Unia Tarnów zdołała zdobyć dwubramkową przewagę, którą dowiozła do przerwy.

Druga połowa spotkania nie była już tak wyrównana. Goście zaczęli bardzo skoncentrowani i udało im powiększyć przewagę nawet do 5 bramek w 35. minucie. Stało się tak w dużej mierze przez słabą obronę gospodarzy. Pod koniec drugiej połowy Chrobry zmobilizował siły i zaczął stopniowo odrabiać straty. Ostatnie minuty to był prawdziwy dreszczowiec. Oba zespoły walczyły bramka za bramkę, ale to gospodarze pokazali nerwy ze stali i pokonali gości – spokojnie jedną.

KS SPR Chrobry Głogów – Azoty Unia Tarnów 28:27 (10:12)
Chrobry: Stachera, Dereviankin, – Grabowski, Zdobylak 5, Warmijak, Przysiek, Orpik 6, Jamioł 8, Krzysztofik, Matuszak, Otrezov, Styrcz 2, Włoskiewicz 3, Paterek 3, Skiba 1
Unia: Małecki, Liljestrand – Wojdan, Sanek 2, Yoshida 2, Matsuura, Bushkou 4, Tokuda 5, Dadej 1, Małecki, Kużdeba 10, Kaźmierczak 1, Minotskyi 2, Kniazeu, Mrozowicz

Przerwa reprezentacyjna miała być dla zabrzan okresem odbudowy po słabszych meczach w ostatnich tygodniach. I faktycznie zabrzanie prezentowali ciekawe momenty, ale znów pod koniec spotkania oddali pola rywalom. Piotrkowianin mimo własnych problemów podjął rękawicę i wydawało się, że może urwać punkty Trójkolorowym. Szczęśliwie w składzie zabrzan wciąż jest Jakub Skrzyniarz.

Wszak od samego początku spotkania nazwisko Jakuba Skrzyniarza powinno być odmieniane przez wszystkie przypadki. Skrzynia nie tylko odbijał praktycznie każdą próbę rywali, ale także świetnie rozgrywał piłkę, uruchamiając kontry. Nieco gorzej było za to u gospodarzy z atakiem pozycyjnym. Trójkolorowi nie potrafili przebić się przez obronę rywali. Jedyny, któremu to się udawało, to Piotr Rutkowski, autor trzech bramek po pierwszych 10 minutach. I to właśnie po jego trafieniu gospodarze wyszli na pierwsze prowadzenie,  na 4:3. To trafienie było wyjątkowo ważne, bo dało zabrzanom nieco więcej pewności siebie. Górnicy zwiększyli przewagę do trzech bramek (7:4), a Piotrkowianinowi ewidentnie zaczęło brakować pomysłu na dalszą grę. Dlatego trener Bartosz Jurecki natychmiast poprosił o  czas. Jego podopieczni co prawda potrafili już znaleźć luki w obronie, ale jednocześnie zaczęli ostrzeliwać słupki i poprzeczki. Goście zaczęli odrabiać straty dopiero w ostatnich 10 minutach meczu. Konsekwentnie zmniejszali straty. Przebudzenie dał Damian Przytuła, który zaliczył trzy trafienia z rzędu, Goście jednak wciąż trzymali się 2-bramkowego kontaktu. Powiększyć przewagę zdążył jeszcze Paweł Dudkowski z rzutu karnego, już po regulaminowym czasie gry. Pierwsza połowa zakończyła się wygraną zabrzan 13:10.

W drugą połowę zabrzanie weszli nieco gorzej. Co prawda wciąż utrzymywali prowadzenie, ale to Piotrkowianin prezentował nieco lepszą jakość gry w ataku. Pomysłem Górników na ofensywę gości z Łódzkiego była zmiana systemu obrony. Przed ostatnią linię defensywny wyszedł Krzysztof Łyżwa, który ostro pracował w środkowej strefie i wymuszał długie podania gości.  Co jednak z tego, skoro zabrzanie przez kolejnych pięć minut nie potrafili trafić do bramki. Piotrkowianin przekuwał te okazje na kontry. Większość z nich wpadała do bramki, choć część z nich stawała się łupem Jakuba Skrzyniarza. Na cztery minuty przed końcem spotkania dystans Piotrkowianina do Górnika zmniejszył się do dwóch trafień (23:21), dzięki świetnej skuteczności Marcina Szopy, zwłaszcza z linii siódmego metra. Trójkolorowi tymczasem popełniali wręcz banalne błędy w ataku, oddając rywalom piłkę. Po trafieniu Jana Stolarskiego było już 23:22! Zapowiadał się nerwowa końcówka. Odpowiedzieć zdołał Bis, ale z karnego znów trafił Szopa. Piłka znów trafiła w ręce gości, ale znów fantastyczną paradą popisał się “Skrzynia”!  Mecz rozstrzygnął po raz kolejny rzut karny!  Tym razem po raz trzeci pewnie wykonał go Paweł Dudkowski, dając zwycięstwo 25:23! MVP meczu został oczywiście golkiper Górnika, Jakub Skrzyniarz.

Górnik Zabrze – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 25:23 (13:10)

Górnik: Kazimier, Skrzyniarz – Molski 2, Bis 5, Mucha, Sladkowski, Łyżwa, Kazimier, Krawczyk, Gogola 3, Ivanytsia 2, Dudkowski 3, Kaczor, Bykowski, Adamuszek, Rutkowski 5, Przytuła 5. Trener: Marcin Lijewski

Kary: 6 minut (Bis, Ivanytsia, Rutkowski)

Karne: 3/3

Piotrkowianin: Ligarzewski, Chmurski – Wawrzyniak 1, Jędraszczyk 2, Doniecki, Stolarski 1, Babicz 2, Szopa 6, Swat 2, Surosz 2, Pożarek, Mosiołek 2, Grzesik, Mastalerz 3, Paczeńsny 2. Trener: Bartosz Jurecki

Kary: 4 minuty (Stolarski, Mosiołek)

Karne:  5/6

 

Przed rozpoczęciem meczu Energa MKS Kalisz i Zagłębia Lubin nastąpiło wręczenie nagrody dla Gracza Października, którym został obrotowy gospodarzy Piotr Krępa. Najlepszy zawodnik miesiąca otrzymał dedykowany PGNiG Superlidze zegarek firmy Balticus. Po raz pierwszy w roli szkoleniowca Energa MKS-u Kalisz wystąpił Paweł Noch.

Wynik meczu w pierwszej akcji otworzył Kacper Adamski i to właśnie lewy rozgrywający reprezentacji Polski był głównym motorem napędowym akcji kaliszan na początku meczu. To właśnie on zdobył pierwsze trzy bramki dla gospodarzy, na co Zagłębie odpowiedziało tylko jednym trafieniem Marcela Sroczyka z rzutu karnego. W pierwszych 15 minutach mecz był pod kontrolą kaliszan, którzy prowadzili trzema bramkami, ale w drugiej części pierwszej połowy Zagłębie systematycznie odrabiało straty, żeby na minutę przed końcem dzięki bramce Jakuba Bogacza wyjść na prowadzenie. Wynik w ostatniej akcji wyrównał Piotr Krępa, co zwiastowało duże emocje w drugiej części meczu.

Pierwszą bramkę w drugiej połowie zdobył obrotowy Zagłębia Jakub Adamski, chwilę później czerwoną kartkę otrzymał Mateusz Kus. Wydawałoby się, że strata czołowego obrońcy mocno pokrzyżuje plany gospodarzy, jednak to właśnie świetna obrona w okresie między 36 a 47 minutą pozwoliła zbudować przewagę. Kusa dobrze zastąpił Kamil Pedryc, co pozwoliło zbudować czterobramkową przewagę. Zagłębie nie postanowiło jednak zostawiać tej sytuacji bez odpowiedzi. W samej końcówce zbliżyli się do Energa MKS-u na jedną bramkę, ale spokojna, konsekwentna gra i ważne bramki Konrada Pilitowskiego, Kacpra Adamskiego i Miłosza Bekisza pozwoliły utrzymać przewagę i zostawić 3 punkty w Kaliszu.

Energa MKS Kalisz – MKS Zagłębie Lubin 30:28 (13:13)

MVP: Kacper Adamski

Energa MKS Kalisz: Łukasz Zakreta, Mikołaj Krekora – Kacper Adamski 8, Bartłomiej Tomczak 4, Robert Kamyszek 4, Marek Szpera 3, Piotr Krępa 3, Stanisław Makowiejew 3, Konrad Pilitowski 2, Kamil Pedryc 1, Michał Drej 1, Miłosz Bekisz 1, Mateusz Kus.

MKS Zagłębie Lubin: Marcin Schodowski, Marek Bartosik – Roman Chychykalo 5, Jakub Bogacz 4, Marek Marciniak 4, Jakub Adamski 3, Jakub Moryń 3, Michał Stankiewicz 3, Stanisław Gębala 3, Marcel Sroczyk 2, Wojciech Hajnos 1, Mateusz Drozdalski, Michał Bekisz, Tomasz Pietruszko.

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!