Fot. pzn.pl

W przeszłości trzykrotnie stawał na podium zawodów PŚ. Ostatni raz tej sztuki w marcu 2021 roku, gdy zajął 3. miejsce w Rogli. Kolejną edycję PŚ rozpocznie od grudniowej rywalizacji w rosyjskim Bannoye. To Oskar Kwiatkowski, który specjalizuje się w snowboardzie alpejskim. 

 

Paweł Stańczyk: Jak odczucia przed nowym sezonem? Czujesz się już gotowy na start karuzeli pucharowej? Będzie tu wciąż trochę testowania sprzętu i własnych umiejętności przed Pekinem, czy jednak traktowanie zawodów już na poważnie z nastawieniem na konkretny rezultat? 

Oskar Kwiatkowski: Zaczynam starty w Pucharze Świata z nastawieniem na jak najlepszą jazdę. Nie ma już miejsca na żadne testowanie. Trening na lodowcach przeznaczyliśmy na to, abym jak najlepiej spasował się ze swoim sprzętem i czuł się przez to pewnie na śniegu. To wszystko doszło do skutku i nie mogę doczekać się startu. 

Paweł Stańczyk: Co poprawiłeś względem poprzedniego sezonu? Jakie wyciągnąłeś wnioski, które chcesz teraz poprawiać. Jak w ogóle przebiegały przygotowania, czy wszystko zrealizowałeś jak chciałeś? 

Oskar Kwiatkowski: Wyciągnąłem wiele wniosków po ubiegłym sezonie, jednak powierzyłem trenerom prowadzenie mnie w przygotowaniu do sezonu startowego. Staram się słuchać siebie i dodawać więcej od siebie bardziej w wolnym czasie poza zgrupowaniami. Dzięki temu mam wolny umysł podczas zgrupowań i poświęcam się jeździe na snowboardzie. 

Paweł Stańczyk: A jaką rolę w tym sporcie odgrywa sprzęt. Czy tu jest jak w skokach, gdzie każdy detal ma znaczenie, czy jednak najważniejsza jest forma indywidualna zawodnika. 

Oskar Kwiatkowski: Myślę, że w snowboardzie bardziej niż takie niuanse odgrywa forma zawodnika, jego pewność i doświadczenie. Wiadomo nie od dziś, że jeśli nic nie ulepszasz to się cofasz, ale jestem za ulepszaniem siebie, a za przygotowaniem fizycznym i mentalnym niech podąża sprzęt. Jako przykład podam swoją współpracę z Nobile, która rozpoczęła się w sezonie olimpijskim przed Pjongczangiem. Oni produkują i ulepszają dla mnie sprzęt tak, aby przy mojej aktualnej dyspozycji był wystarczający. Teraz jeżdżę na takich deskach, na których w 2018 roku bym sobie nie poradził. 

Paweł Stańczyk: W Pekinie czeka was jedna konkurencja. Nie kusiło nigdy aby spróbować innej specjalności, np. snowboard cross?

Oskar Kwiatkowski: Nie kusi mnie, ponieważ nie mam takich kompetencji. Nie ma możliwości startować gdzie indziej, jeżeli nie zaczniesz przygotowań kilka lat wcześniej. 

Paweł Stańczyk: Patrząc na klasyfikację generalną PŚ w snowboardzie alpejskim to stawka jest bardzo wyrównana. Każdego stać na podium, w czym pomagać może system pucharowy. 

Oskar Kwiatkowski: Na igrzyskach będzie 32 zawodników. Każdy z nich ma szansę stanąć na podium. Poziom jest wyrównany, a przepisy jasne i równe dla wszystkich. System pucharowy nie jest dla mnie niesprawiedliwy. Gdyby były 2 przejazdy i suma tych przejazdów to każdy z nas obrałby inną taktykę. Teraz liczy się 6 przejazdów. Wygranie kwalifikacji nic nie da. Staram się, aby każdy przejazd był możliwie najszybszy z zachowaniem małego marginesu błędu, czy z uwzględnieniem możliwych przeszkód na trasie, która z każdym przejazdem pogarsza się. 

Paweł Stańczyk: Jako Polacy brylujecie tylko w snowboardzie alpejskim. Z czego to wynika? 

Oskar Kwiatkowskim:  Nie ma możliwości trenowania snowboardcrossu w naszym kraju, a konkurencje freestyle także nie mają się najlepiej. Mam nadzieję, że z biegiem czasu to się zmieni i więcej młodych zacznie uprawiać te konkurencje. W okolicach Rabki Zdrój trener freestyle Tomasz Tylka buduje banger park, czyli najazd ze skocznią do wielkiej miękkiej poduchy, gdzie bezpiecznie można trenować ewolucje w powietrzu. Skocznia ta będzie działać przez cały rok. 

Paweł Stańczyk: A jak wygląda wasza współpraca w kadrze. Trenujecie wspólnie, czy bardziej to sport indywidualny, gdzie każdy szuka swoich rozwiązań treningowych? 

Oskar Kwiatkowski: Z Michałem Nowaczykiem trenujemy w jednej grupie. Grupa jest mieszana. Trenujemy razem z dziewczynami, czyli żoną Michała – Weroniką, a także Olą Król i moją siostrą Olimpią. 

Paweł Stańczyk: Czy widać następców? Są jakiejś programy ze strony związku, które pomagają tej dyscyplinie w naszym kraju, dyscyplinie, jak i samym chętnym?

Oskar Kwiatkowski: Widać wielu młodych adeptów snowboardu alpejskiego w naszym kraju. To dzięki trenerom z zakopiańskiego klubu AZS Zakopane, Marcinowi i Michałowi Sitarzom. Trenują oboje także dzieciaki ze szkoły sportowej i to naprawdę cieszy móc widzieć ich na treningach czy krajowym czempionacie. Robią duże postępy i mają lepsze warunki na start niż my. Powstało wiele nowych obiektów sportowych przy ZSMS Zakopane, gdzie mogą spokojnie się rozwijać. 

Paweł Stańczyk: Wróćmy do ciebie. Przed tobą drugie igrzyska, a więc przystąpisz chyba na większym spokoju do nich?

Oskar Kwiatkowski: Będzie inne podejście. W 2018 roku debiutowałem. Teraz jadę z większym bagażem doświadczeń i już nie będzie mi się tak palić głowa, jak w Pjongczangu. 

Paweł Stańczyk: Dzięki i powodzenia

Oskar Kwiatkowski: Dzięki

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!