PGE Skra Bełchatów, fot: Anna Kmiotek

Ciężko oderwać myśli od sytuacji, która aktualnie ma miejsce na świecie i wykonywać normalnie swoje obowiązki. Musiały to jednak zrobić zespoły PGE Skry Bełchatów oraz Tours VB, które rozegrały pierwsze półfinałowe spotkanie pucharu CEV. Poziom był wyrównany i w rezultacie wszystko rozegrało się dopiero w tie- breaku, który padł łupem podopiecznych Slobodana Kovacia. Rewanż odbędzie się za tydzień na terenie rywala.

Końcówka na korzyść gości

Bez wątpienia spotkanie miało obfitować w emocje. Dla obu ekip był to ważny mecz, ponieważ walczyły o dużą stawkę. Mateusz Bieniek wygrał walkę na siatce i PGE Skra zyskała pierwsze, trzypunktowe prowadzenie (8:5). Dmytro Teryomenko miał wyczyszczoną siatkę i z łatwością skończył atak ze środka (7:10). Milad Ebadopour miał piłkę w górze na pipie, jednak nie skończył jej. Z pomocą przyszedł Robert Taht, który w kontrze zapisał na koncie atak z lewego skrzydła (13:9). Taht z tej samej pozycji tym razem posłał piłkę poza boczną linię. Zawodnikom Tours pomógł także Teryomenko, który miał dobrą zagrywkę. Reprezentant Ukrainy posłał na drugą stronę także asa serwisowego i w rezultacie to goście wysunęli się na prowadzenie w końcowej fazie seta (22:21). Koniec okazał się dla bełchatowian pełen błędów własnych i przez to pierwszy set, grany na przewagi, powędrował na konto podopiecznych Marcelo Fronckowiaka (326:24).

Wyrównanie rywalizacji

Początek drugiej partii także był wyrównany. Atanasijević posłał na drugą stronę mocną zagrywkę, jednak goście poradzili sobie z odbiorem i wystawą. Po tej akcji na tablicy pojawił się kolejny remis (10:10). Na prowadzenie wyprowadził bełchatowian Taht popisując się dobrą zagrywką (13:10). Milad Ebadipoiur zapisał na koncie pojedynczy, efektowny blok (16:13). W tej partii także PGE Skra utrzymywała minimalne prowadzenie. W poprzedniej partii bełchatowianie przewagę stracili na sam koniec. Taht miał problemy w przyjęciu, jednak szybko nadrobił skutecznym atakiem z lewego skrzydła (19:15). Gospodarze zmierzali po wyrównanie stanu rywalizacji, jednak Tours VB nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Francuski zespół zyskał kontakt punktowy po pipie Kevina Tillie w końcową linię boiska (18:19). Koniec końców Skrze udało się rozstrzygnąć drugą odsłonę na swoją korzyść (25:22).

PGE Skra na prowadzeniu

Niewątpliwie w końcówce poprzedniego seta duża rolę odegrał Mikołaj Sawicki, który pomógł drużynie zagrywką odrzucając przeciwników od siatki. Remis bełchatowianom udało się uzyskać dzięki zagrywce w pół siatki Luciano Palonskiego (5:5). Zawodnicy Skry mieli problem z utrzymaniem przewagi. W trzecim secie także udało im się zyskać kilka punktów prowadzenia, jednak stracili je w mgnieniu oka. Palonsky doprowadził do wyniku 9:9 skutecznym pipem na czystej siatce. Ciężko było wskazać faworyta, bowiem wynik falował z jednej strony na drugą. Luke Perry nie dał rady utrzymać w grze zagrywki Atanasijevicia i podopieczni Slobodana Kovacia prowadzili już 15:11. Mikołaj Sawicki stał się cichym bohaterem także tej partii. Przy jego obecności w polu serwisowym Skra wyszła na prowadzenie 21:17. Taht był autorem ostatniego punktu drugiej odsłony posyłając piłkę po bloku w aut (25:20).

Prognoza: tie- break

Robert Taht ustrzelił atakiem Kevina Tillie, który ustawił się na dziewiątym metrze. Znów set zaczynał się wyrównanie. Francuski zespół zdawał sobie sprawę, że ma jeszcze szansę na zwycięstwo, jednak jest to ostatni moment, by zacząć działać. Po ich reakcjach było widać, że pobudzają się i motywują do dalszej walki. Po ataku francuskiego przyjmującego w sam narożnik było już 6:3 dla gości. Ta partia rozgrywała się z przewagą Tours VB. Skra miała szansę doprowadzenia do remisu, jednak Palonsky po raz kolejny skutecznie obił polski blok (14:12). Niesamowity dziś Mikołaj Sawicki kolejny raz był groźny w polu zagrywki i dzięki niemu udało się doprowadzić do kontaktu punktowego (15:16). Wszystko wskazywało na to, że mecz zakończy się tie- breakiem. Francuski zespół od początku utrzymywał jeden/dwa punkty przewagi. PGE Skra była blisko doprowadzenia do remisu, jednak ostatecznie się to nie udało, a seta wynikiem 25:22 zapisał na swoim koncie Tours VB.

Dwa punkty bełchtowian

Bezsprzecznie piąta partia rozpoczęła się po myśli bełchatowian. Już na początku udało się wypracować wynik 5:2. To zwycięstwo było dla Skry ważne, ponieważ rewanż miał się rozegrać na terenie przeciwnika, na którym zawsze gra się trudniej. Slobodan Kovać posłał do boju swojego asa, Sawickiego, który tym razem nie zdołał zdobyć „oczek” bezpośrednio z zagrywki (6:4). Teryomenko był odpowiednikiem Sawickiego, bowiem siał grozę, kiedy pojawiał się w polu serwisowym. Tak też było i tym razem, kiedy przy jego zagrywce udało się Francuzom doprowadzić do remisu (9:9). Sytuacja zrobiła się nerwowa, kiedy goście wyszli na prowadzenie (11:10). Taht zakończył spotkanie atakiem pod górę (15:13).

PGE Skra Bełchatów 3:2 Tours VB
(24:26; 25:22; 25:20; 22:25; 15:13)

Składy drużyn:

PGE Skra Bełchatów: Karol Kłos, Aleksander Atanasijević, Robert Taht, Milad Ebadipour, Grzegorz Łomacz, Kacper Piechocki (libero), Mateusz Bieniek oraz Damian Schulz, Mikołaj Sawicki, Dick Kooy

Tours VB: Kevin Tillie, Luke Perry (libero), Dmytro Teryomenko, Zeljko Corić, Luciano Palonsky, Pierre Derrouillon, Leandro Nascimiento oraz Thiebault Bruckert, Geraldo Graciano

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!