JAKUB GARBACZ, fot. Anna Kmiotek, polski-sport.com
W dwumeczu kwalifikacji do Mistrzostw Świata 2022 Polska zmierzyła się z Estonią. Dla odmłodzonego składu Igora Milicicia były to niezwykle istotne starcia, ponieważ kadra miała już na koncie dwie porażki i znajdowała się na ostatnim miejscu tabeli w swojej grupie. Polacy zerwali się do walki dopiero w drugiej połowie i w rezultacie nie udało się wyprzedzić Estonii na ostatniej prostej. Rewanż zostanie rozegrany w Lublinie już w poniedziałek. 
1 połowa

Biało- czerwoni zaczęli z jedynie jednym zawodnikiem grającym w polskiej lidze- Aleksandrem Dziewą. Estonia wysunęła się na prowadzenie 7:4, jednak po świetnym wjeździe pod kosz Marcela Ponitki i celnej trójce Michała Michalaka zrobiło się 9:7 dla reprezentacji Polski. Podopieczni Igora Milicicia zaliczyli epizod niecelnych rzutów. Przez pierwsze 7 minut spotkania obydwa zespoły zdobyły jedynie po 9 „oczek”. Ponad dwie minuty przed końcem 1Q trener Polaków zmienił całą piątkę. Michał Kolenda wywalczył faul pod koszem, jednak nie wykorzystał rzutów wolnych (12:12). Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 15:14 dla Estonii. W poprzedniej części biało- czerwoni zapisali na koncie jedynie jedną trójkę. Niewątpliwie Polacy nie mogli pochwalić się także zbiórkami w ataku. Po trafieniu zza łuku Maika- Kaleva Kotsara gospodarze wysunęli się na prowadzenie 22:17. Jarosław Zyskowski nie zawahał się i wykonał rzut z linii 6,75m i tym razem trafił łapiąc kontakt punktowy z rywalem (25:26). Po rzutach wolnych, po faulu Aleksandra Balcerowskiego, gospodarze zyskali wynik 32:25. Bez wątpienia podopieczni Jukki Toijali mieli za dużo wolnych pozycji do rzutu, co bez wahania wykorzystywali. Niewątpliwie wynik zaczynał wyglądać coraz gorzej dla reprezentacji Polski, a 2Q zakończyła się wynikiem 36:47.

2 połowa

Z pewnością Igor Milicić cały czas szukał optymalnego składu, rotując zawodnikami w każdej kwarcie. Janari Joesaar popisał się trafieniem z dwutaktu w kontrze (52:40). Oczywiście nie była to przewaga, której nie można było odrobić. Do tej pory w polskich szeregach nie wykreował się lider, który mógłby poprowadzić zespół do zwycięstwa. Estończycy ponawiali akcję po zbiórce w ataku aż 13 razy, w przeciwieństwie do Polaków, którym, udało się to zaledwie 3 razy. Jakub Garbacz trafił za trzy na wynik 58:54. Niewątpliwie wynik zaczynał wyglądać już lepiej dla gości. Kolenda chciał trafić wjeżdżając pod kosz tyłem, jednak estońska obrona była na to przygotowana (54:60). W 4Q Polska weszła z 6-punktową stratą. Faul Aleksandra Dziewy nie przyniósł zespołowi korzyści, ponieważ gospodarze wykorzystali rzut wolny (61:54). Balcerowski popisał się świetnym wybiciem piłki, a w następnej akcji niepilnowany znalazł się pod koszem zdobywając dwa „oczka” (61:63). Niestety Polacy 4 minuty przed końcem spotkania mieli już na koncie 5 przewinień, więc po kolejnym faulu Garbacza Estończycy mieli rzuty wolne (67:64). Polacy doprowadzili do kontaktu punktowego, niestety nie potrafili wykorzystać szansy, a rywale znów odskoczyli na 5 „oczek”. Polacy zaczęli walczyć zbyt późno i w rezultacie nie udało im się wyprzedzić reprezentacji Estonii na ostatniej prostej (71:75).

Estonia- Polska 75:71
(15:14; 32:22; 13:18; 15:17)

Estonia: Joesaar 22, Kotsar 17, Kitsing 9, Vene 8, Treier 6, Nurger 4, Rosenthal 3, Post 3

Polska: Garbacz 15, Balcerowski 13, Zyskowski 12, Sokołowski 10, Michalak 7, Ponitka 6, Kolenda 2, Olejniczak 3, Schenk 3, Dziewa 0, Matczak 0

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!