FILIP MATCZAK, PAWEŁ KIKOWSKI, fot. Anna Kmiotek, polski-sport.com
MKS Dąbrowa Górnicza przyjął u siebie zespół Kinga Szczecin. Mecz został rozegrany w ramach 26. kolejki Energa Basket Ligi. Gospodarze cały czas walczyli o utrzymanie, podczas gdy podopieczni  Arkadiusza Miłoszewskiego chcieli znaleźć się w play- offach. Zespół Jacka Winnickiego zdołał kilka razy wyjść na prowadzenie, jednak ostatecznie to King zwyciężył 90:77.
1 połowa

Bez wątpienia teren MKS-u był terenem trudnym, bowiem przegrywały tu  Dąbrowianie zaczęli od celnego rzutu wolnego, jednak za moment wsadem popisał się Cyril Langevine (2:1). Prze pierwsze minuty to Langevine był jedynym punktującym w drużynie Kinga Szczecin (6:1). Strata piłki zemściła się na gospodarzach, ponieważ kontrę wykorzystał Filip Matczak rzutem za 3 (9:5). Josip Sobin doprowadził do remisu wjazdem pod kosz (14:14). Mateusz Bartosz nie trafił spod kosza, jednak zdołał zebrać piłkę, którą za trzy wykończył Malachi Richardson (17:16). Mecz do tej pory był wyrównany, chociaż w ostatnich sekundach dąbrowianie wysunęli się na 5-punktowe prowadzenie (22:17). Pierwsza kwarta zakończyła się trójką Richardsona (20:24). Co ciekawe King nie miał w tej kwarcie żadnych rzutów wolnych, natomiast gospodarze wykonywali ich 8. W błyskawicznym tempie szczecinianie przegonili rywali, a przyczyniła się do tego kolejna trójka- tym razem Pawła Kikowskiego (28:26). Druga kwarta zdecydowanie przebiegała po myśli Kinga, mimo że DJ. Fenner cały czas punktował po stronie MKS-u. Amerykanin był najlepiej punktującym w swojej drużynie- już 18 punktów w połowie 2Q. Z mniejszą ilością punktów, jednak bezbłędny w rzutach za 3 po stronie gości był Kikowski (4/4). Ostatecznie po 2Q zwycięscy schodzili szczecinianie (50:42).

2 połowa

Langevine ograł Sobina pod koszem, jednak nie wykończył akcji punktami. W przeciwieństwie do Caio Pacheco, który potrzebował jednej próby, by trafić z linii 6,75m (47:54). King dobrze zachował się w defensywie i w rezultacie MKS-owi został odgwizdany błąd 24 sekund. Goście cały czas utrzymywali się na prowadzeniu. Sobin wykonał dwa celne rzuty wolne i doprowadził do wyniku 49:56. Kiedy wynik na tablicy prawie się wyrównał (60:62), King znów powiększył prowadzenie (67:60). Lewis zdobył trzy punkty zza łuku i wydawało się, że na tym zakończy się 2Q. Szczecinianie zdołali jeszcze rozegrać szybką akcję, a Richardson trafił spod kosza z faulem (72:65). Trener Winnicki był wściekły na zawodników, że mając do dyspozycji jeszcze jeden faul, zwlekali z nim aż do wejścia pod kosz przez rywali. Bezbłędny Fenner zaliczył dwa celne rzuty z rzędu (71:74). Warto wspomnieć, że ostatni mecz z Asseco Arką King przegrał w ostatniej kwarcie, mimo że prowadził przez większość spotkania. Szczecinianie więc musieli być uważni i skoncentrowani, by doprowadzić przewagę do końca. Bez wątpienia pomagali w tym dąbrowianie, którzy zaczęli popełniać wiele błędów i strat. Richardson był najlepszym zawodnikiem w swoim zespole, a po kolejnej trójce było już 90:75. King doprowadził przewagę do końca zostając w walce o play-offy.

MKS Dąbrowa Górnicza- King Szczecin 77:90
(24:20; 18:30; 23:22; 12:18)

MKS Dąbrowa Górnicza: Fenner 29, Sobin 14, Lewis 12, Pacheco 11, Czujkowski 7, Brenk 2, Sitnik 2, Piechowicz 0, Małgorzaciak 0, Motylewski 0

King Szczecin: Richardson 30, Langevine 15, Borowski 14, Kikowski 12, Matczak 10, Threatt 5, Davis 4, Dorsey- Walker 0, Bartosz 0, Kroczak 0

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!