Piłka ręczna

Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych przegrała ze Szwecją 24:28 w niedzielnym meczu towarzyskim, który odbył się w Płocku.

 

Kibice, którzy wybrali się w niedzielę do płockiej ORLEN Areny, mogli jako pierwsi zobaczyć oficjalną maskotkę przyszłorocznych mistrzostw świata, które odbędą się w Polsce i Szwecji.

Dwumecz z mistrzami Europy i wicemistrzami świata dla polskich graczy był pierwszym sprawdzianem po bardzo udanym turnieju EHF Euro 2022. Był też sprawdzianem dla organizatorów styczniowych mistrzostw świata, bo Płock bowiem również będzie gościł drużyny rywalizujące w mistrzostwach.

Pierwsza połowa

Biało-Czerwoni, którzy w czwartek przegrali ze Szwedami 24:27, rozpoczęli w świetnym stylu. Podopieczni trenera Patryka Rombela łatwo tworzyli sobie sytuacje bramkowe i byli bardzo skuteczni. Od początku mieli inicjatywę i pokonywali szwedzkiego bramkarza kapitalnymi rzutami. Bardzo mocnym punktem w tym fragmencie gry był aktywny Szymon Działakiewicz, a grą sprawnie kierował Michał Olejniczak. Polacy potrafili rzucać bramki grając w osłabieniu. Do tego z minuty na minutę coraz skuteczniej w bramce interweniował Mateusz Kornecki, który dwukrotnie zatrzymał rywali w sytuacji sam na sam.

Po kwadransie gry Polacy prowadzili 9:6, a chwilę później sytuacji sam na sam nie wykorzystał Działakiewicz. Jeszcze w 17. minucie po golu Szymona Sićki było 10:7, ale szwedzki trener Glenn Solberg zaczął interweniować zmianami, wpuszczając swoje największe gwiazdy. Przewaga Polaków błyskawicznie stopniała, a w 22. minucie po skutecznie wykończonej akcji przez Jonathana Carlsbogarda był remis 11:11. Mistrzowie Europy nie zamierzali się zatrzymywać, ustawili szczelną obronę, z którą Biało-Czerwoni mieli olbrzymie problemy i na trzy minuty przed końcem pierwszej połowy wyszli na prowadzenie 15:12. Tę trzybramkową przewagę utrzymali już do końca pierwszej połowy.

W przerwie meczu zaprezentowano oficjalną maskotkę styczniowych mistrzostw świata, którą jest sympatyczna wiewiórka.

Druga połowa

Drugą część meczu Polacy rozpoczęli tak, jak… czwartkowy mecz ze Szwedami, czyli od dużych problemów w ataku, ale za to perfekcyjnej postawy bramkarza. Pierwszego gola po przerwie Biało-Czerwoni zdobyli dopiero w ósmej minucie, ale swoich strat nie powiększyli, bo fenomenalnie spisywał się Jakub Skrzyniarz, który czterokrotnie w niemal beznadziejnych sytuacjach zatrzymywał piłkę po rzutach mistrzów Europy.
Niestety, przez kwadrans drugiej części meczu polski zespół nie zbliżył się bardziej do Szwedów, niż na trzy gole. Z pewnością wielka w tym zasługa bardzo dobrej obrony rywali, bo po kwadransie gry po przerwie Polacy mieli na swoim koncie tylko cztery gole. Warto jednak docenić również polską defensywę, bo dorobek Szwedów w tym czasie był identyczny. Ale skuteczny rzut z siedmiu metrów Jana Czuwary i gol Szymona Sićki sprawiły, że w 48. minucie rywale prowadzili już tylko jednym golem, a kibice w ORLEN Arenie przeżywali wielkie emocje.
Na dziesięć minut przed końcem czerwoną kartkę obejrzał Linus Persson, a mimo tego przewaga zespołu Trzech Koron urosła do czterech goli. Polacy, którym nie można było odmówić ambicji, walczyli bardzo dzielnie, ale zdołali odrobić jedynie część tych strat. Polski zespół, choć pozostawił po sobie bardzo dobre wrażenie, po raz drugi uległ czołowej drużynie świata.

Polska – Szwecja 24:28 (14:17)

Polska: Mateusz Kornecki, Jakub Skrzyniarz – Michał Olejniczak 3, Patryk Walczak 3, Szymon Sićko 4, Jan Czuwara 4, Szymon Działakiewicz 2, Dawid Fedeńczak 2, Piotr Chrapkowski, Dawid Dawydzik, Piotr Jarosiewicz 1, Piotr Jędraszczyk, Arkadiusz Moryto, Damian Przytuła 2, Ariel Pietrasik 2, Kamil Syprzak 1. Trener: Patryk Rombel.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!