foto: Damian Kuziora

W 24. serii kobiecej  PGNiG Superligi każdy z czterech pojedynków miał wyraźnego faworyta. Jednak w Koszalinie mozolną przeprawę miał MKS FunFloor Perła Lublin, który dopiero na finiszu odparł atak Młynów Stoisław, wygrywając minimalnie. W pozostałych meczach pewne wygrane Zagłębia Lubin, KPR Gminy Kobierzyce oraz Eurobudu JKS Jarosław.

Zauważalny w ostatnich tygodniach deficyt formy szczypiornistek MKS FunFloor Lublin był szansą koszalinianek na urwanie punktów obecnym wiceliderkom.

– Mimo wszystko uważam, że to był wstyd. Jak będziemy grać dalej tak jak dzisiaj to o mistrzostwie Polski będziemy mogły tylko pomarzyć, więc musimy wziąć się w garść i zacząć trafiać. Co prawda, szacunek należy się Izy Prudzienicy, bramkarce Młynów Stoisław za dzisiejszy występ, ale my tak grać nie możemy i trzeba wiele poprawić. Dziś nie funkcjonowało zupełnie nic. Wiem, że ja też popełniałam błędy, ale cieszę się, że wywalczyłyśmy trzy punkty. Dzięki nim wciąż możemy myśleć o tytule mistrzyń Polski na koniec sezonu – mówiła Romana Roszak, reprezentująca barwy MKS FunFloor Perła Lublin.

Faworytkami spotkania były zdecydowanie wyżej notowane lublinianki i to one na początku wiodły prym na koszalińskim parkiecie. Miejscowym brakowało natomiast werwy i skuteczności. Po niespełna pięciu minutach Perła prowadziła już 5:1. Trenerzy miejscowej ekipy poprosili niebawem o czas i po krótkiej rozmowie przy ławce było już nieco lepiej, ale nie na tyle, by „dogonić” rywalki (7. min – 3:6). Niełatwą do pokonania przeszkodą okazywała się dla lublinianek bramkarka Młynów Stoisław, Izabela Prudzienica, ale Perła tworzyła sobie tak wiele dogodnych sytuacji, że wykorzystane szanse i tak pozwoliły jej długo mieć mecz pod kontrolą (20. min – 7:12). Koszalinianki postanowiły jednak nie sprzedawać skóry tanio, tym bardziej, że grały przed swoją widownią. Wykorzystując błędy po stronie przeciwniczek, na trzy minuty przed zakończeniem pierwszej połowy odrobiły straty doprowadzając do remisu 13:13 i przy takim wyniku zespoły schodziły na przerwę.

Po zmianie stron boiska Aleksandra Zaleśny szybko „dorzuciła” jeszcze jedną bramkę, dzięki czemu miejscowe zapisały na koncie swoje pierwsze prowadzenie (31. min – 14:13). Wyśmienicie w bramce koszalińskiego zespołu nadal spisywała się Izabela Prudzienica, a przyjezdne nie mogły znaleźć na nią sposobu. W 42. minucie Młyny Stoisław prowadziły już 20:16, mimo że ponownie grały w mocno okrojonym, jedenastoosobowym składzie. „Biało-zielonym” zmęczenie wdało się w końcu we znaki, kłopotliwa okazała się dla nich też solida obrona rywalek. Zaległości nadrabiały natomiast przyjezdne (48. min – 20:20), a po chwili znów prowadziły (49. min – 20:21). Od tego momentu zespoły niemal do końca grały „bramka za bramkę” . Dopiero na niespełna dwie minuty przed ostatnim gwizdkiem Perła zapewniła sobie pewniejsze prowadzenie (22:24), a gospodynie nie były już w stanie odrobić strat.

– Dzisiejszy przeciwnik był wymagający. Wiele zawodniczek Perły to przecież reprezentantki kraju, a nam mniej więcej na kwadrans przed zakończeniem meczu zabrakło nieco zimnej głowy. To wszystko złożyło się na to, że wynik jest taki a nie inny. To boli, ponieważ bliżej jak dziś wygranej z zespołem z Lublina, w tym sezonie jeszcze nie byłyśmy – mówiła po spotkaniu Aleksandra Zaleśny, skrzydłowa Młynów Stoisław Koszalin.

Młyny Stoisław Koszalin – MKS Perła FunFloor Lublin 23:24 (10:11)

Młyny Stoisław Koszalin: Izabela Prudzienica, Katarzyna Zimny – Gabriela Urbaniak, Żaneta Lipok 4, Aleksandra Zaleśny 3, Karolina Mokrzka 3, Martyna Żukowska 3, Hanna Rycharska 5, Adriana Kurdzielewicz 2, Martyna Borysławska 3, Daria Somionka.

MKS Perła FunFloor Lublin: Weronika Gawlik, Paulina Wdowiak – Oktawia Płomińska 2, Dominika Więckowska 3, Aneja Beganovic 3, Daria Szynkaruk 3, Julia Pietras 3, Jaqueline Anastacio 2, Romana Roszak 5, Kinga Achruk 3, Katarzyna Portasińska.

 

W Lubinie mistrzynie kraju i liderki tabeli podejmowały elbląski Start. Pierwsza połowa upłynęła pod znakiem dość wyrównanej gry. Chociaż to Zagłębie było częściej na prowadzeniu, przyjezdne nie odpuszczały. Start Na początku wygrywał 3:1, chwilę później było 4:3 dla Miedzowych, które przez kolejne minuty prowadziły z rywalkami, ale nie potrafiły odskoczyć na kilka bramek. Udało się to w ostatnich minutach pierwszej połowy, kiedy to lubinianki poprawiły obronę i skuteczność w ataku, dzięki czemu do przerwy było 15:12.

Druga połowa to już zdecydowana przewaga mistrzyń Polski. Zagłębie od początku drugiej połowy zdominowało rywalki i szybko powiększało swoją przewagę z pierwszej połowy. Kolejny mecz lubinianki nie tylko grały dobrze w obronie, ale też skutecznie w ataku, gdzie większość zawodniczek miało 100-procentową skuteczność. Podopieczne Bożeny Karkut i Renaty Jakubowskiej wygrały we własnej hali pewnie siedmioma trafieniami.

MKS Zagłębie Lubin – EKS Start Elbląg 32:25 (15:12)

MVP: Daria Zawistowska 

Zagłębie: Maliczkiewicz, Waż – Łabuda 3, Grzyb 4, Hartman, Górna 2, Miłek, Drabik 1, Galińska 6, Zawistowska 5, Kochaniak-Sala 4, Matieli 4, Noga, Milojević 3.

Start: Pająk- Kostuch 3, Choromańska 1, Dworniczuk 4, Peplińska, Owczarek 2, Wołoszyk 4, Cygan 9, Głębocka 1, Hypka, Kopańska 1, Stapurewicz, Żarnoch.

 

Wicemistrzynie z Kobierzyc tym razem miłay teoretycznie łatwiejsze zadanie, gdyż na Dolny Śląsk zawitał powoli żegnający się z PGNiG Superligą beniaminek z Kielc.

Wynik spotkania otworzyła Zorica Despodovska (1-0 w 1’). Kobierzyczanki znacznie lepiej radziły sobie w defensywie, skutkiem czego łatwiej było im zdobywać bramki. Mecz od początku układał się po myśli ekipy Edyty Majdzińskiej – po trafieniu Aliony Shupyk było 3-1, a chwilę później Paulina Ilnicka podwyższyła wynik na 6-3 (9’).

Przyjezdne wypracowywały sobie akcje, ale miały problem z pokonaniem dobrze spisujących się bramkarek wicemistrzyń Polski – zarówno Beata Kowalczyk, jak i Basia Zima spisywały się bardzo dobrze (11-5 w 16’). To pozwalało na wyprowadzanie kontr, w których praktycznie bezbłędne były skrzydłowe Kobierek, które w pierwszej połowie trafiły łącznie osiem razy.

Wyróżniająca się postacią w ekipie Korony Handball były z pewnością Magda Więckowska i Juliane Costa Pereira. Mimo wielu ciekawych akcji kielczanki schodziły na przerwę ze stratą ośmiu bramek (19-11).

Po zmianie stron kobierzyczanki nie odpuszczały i systematycznie powiększały przewagę. Grały dużo szybciej, czym zmuszały rywalki do popełniania wielu błędów i zamieniały je na trafienia (24-13 w 37’). Szczególnie aktywny był duet Despodovska-Buklarewicz, który dominował po lewej stronie boiska (26-15 w 41’).

Mniej więcej na dwadzieścia minut przed końcem spotkania czerwoną kartką ukarany został Paweł Tetelewski. Trener Korony kwestionował decyzje sędziowskie i został wykluczony ze spotkania. Jego zespół ambitnie walczył, ale nie zdołał zmienić losów meczu (29-18 w 52’), Praktycznie równo z końcowką syreną wynik spotkania ustaliła Natalia Janas. Ostatecznie kielczanki przegrały 31-20.

Kobierki są obecnie trzecie. Przed świąteczną przerwą, w czwartek, czeka je starcie z MKS-em FunFloor Perłą Lublin w półfinale PGNiG Pucharu Polski. Korona jest w tabeli ostatnia.

KPR Gminy Kobierzyce – Suzuki Korona Handball 31-20 (19-11)

MVP: Zorica Despodovska

KPR: Kowalczyk, Zima – Olek 1, Kucharska, Ilnicka 1, Tomczyk 2, Buklarewicz 6, Janas 5, Kozioł 4, Ważna 2, Despodovska 8, Shupyk 1, Wicik 1, Macedo, Ivanović.
Karne: 5/6
Kary: 4 min. (Jasińska, Kowalczyk)
Korona: Chojnacka, Hibner – Chodakowska, Gliwińska 2, Staszewska 1, Więckowska 5, Jasińska 3, Kowalczyk 4, Rosińska 3, Costa Pereira 2, Kędzior
Karne: 3/4

 

Pierwsza bramka w meczu, ze względu na twardą, defensywną grę zespołów, padła dopiero w 5. minucie (Nestsiaruk, JKS). Odpowiedziała Lucyna Sobecka (1:1). Niespełna trzy minuty później, po rzutach Aleksandry Dorsz i Lesii Smolinh, jarosławianki zbudowały trzypunktowe prowadzenie. Piotrkowianki szybko zniwelowały prawie całą stratę (Waga), ale rozpędzone gospodynie (Mrden, Balsam, Gadzina) nie pozwoliły przyjezdnym na remis lub objęcie prowadzenia. W 15. minucie przewaga JKS-u sięgnęła sześciu trafień (10:4).

Zmiany wprowadzone przez trenera Krzysztofa Przybylskiego nieco odmieniły grę Piotrcovii, która przez chwilę traciła do JKS-u tylko trzy bramki (21. minuta, 12:9). Piotrkowianki nie mogły jednak znaleźć sposobu na doskonałą dyspozycję bramkarki Weroniki Kordowieckiej, która miała ogromny wpływ na dalsze losy pierwszej połowy. Dzięki jej efektownym interwencjom, gospodynie mogły konstruować kolejne akcje. Pierwsza część meczu upłynęła pod pełną kontrolą JKS-u (19:10).

W drugą połowę czarno-niebieskie weszły równie pewnie, prezentując przed własną publicznością kilka widowiskowych kontrataków. Wraz z upływem czasu, rosła także boiskowa forma zawodniczek Piotrcovii. W okolicach 50. minuty traciły do JKS-u tylko sześć bramek. Przewaga uzyskana przez gospodynie w pierwszej połowie okazała się finalnie niemożliwa do odrobienia, nawet przy chwilowym, niewielkim spadku ich skuteczności w ataku. Wysoką skuteczność w bramce utrzymała do końca Weronika Kordowiecka (50% skuteczności).

Spotkanie zakończyło się wynikiem 32:22 na korzyść Eurobudu JKS-u Jarosław.

Eurobud JKS Jarosław 32:22 MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski (19:10)

MVP: Weronika Kordowiecka

Jarosław: Kordowiecka, Djurasinovic, Kukharchyk – Balsam 11, Nestsiaruk 1, Dorsz 3, Smolinh 8, Mrden 4, Gadzina 4, Matuszczyk 1, Guziewicz, Strózik, Kozimur, Vukcevic.

Piotrków Trybunalski: Opelt, Sarnecka – Sobecka 4, Królikowska 4, Oreszczuk 3, Jureńczyk 4, Trawczyńska 2, Waga 3, Drażyk 2, Yashchuk, Świerczek, Stanisławczyk, Majsak, Grobelna, Fesdorf, Klonowska.

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!