RAYMOND COWELS III fot. Karol Makowski polski-sport.com

Pełne trybuny, ciągły doping kibiców obu drużyn oraz dużo emocji na boisku. Odśpiewany przez kibiców Legii „Sen o Warszawie” przed meczem w tym fragment a’capella. Tak wyglądał jeden z najciekawszych meczy pierwszej rundy play off w EBL.

 

Obie ekipy od początku nastawiły się na atak. Legionistów kąsał Trey Drechsel (7 pkt w pierwszej kwarcie). Mimo, że obie drużyny potrafiły razić trójkami wynik oscylował w okolicy remisu. Dopiero w końcówce kwarty goście na chwilę odskoczyli na trzy oczka, ale legioniści zdążyli odpowiedzieć serią 5:0 co dawało im prowadzenie 20:18 po pierwszej kwarcie. Legia drugą kwartę zaczęła tak jak skończyła pierwszą, czyli serią 5:0 w ciągu w niespełna 45 sekund.Dobrze poczynał sobie w obronie Adam Kemp. W pierwszej kwarcie szybko zaliczył dwa efektowne bloki, a w drugiej walczył dalej w obronie i pomagał w ataku. Center Legii już w pierwszej połowie zaliczył aż cztery bloki co już było jego rekordem sezonu w lidze. Grą legionistów umiejętnie drygowali Łukasz Koszarek i Robert Johnson. Dzięki temu warszawianie potrafili prowadzić 34:26 po trójce Jure Skificia. Ostrowianie nie mogli długo się wstrzelić, a gospodarze potrafili prowadzić nawet dwu cyfrowo. Gdy jednak wiatr zaczął łapać Garbacz przez moment znowu mieliśmy mini koncert trójek. W niespełna minutę obie drużyny trafiły aż cztery takie rzuty – Garbacz dwie,a w Legii dwie Cowells. Legia nie odpuszczała, gdy ostrowianie próbowali naciskać. Po rzutach wolnych Abdur-Rahkmana prowadzili już 46:34.

Po zmianie stron ostrowianie od razu rzucili się na Legię by odrobić straty. W niespełna dwie minuty zaliczyli serię 9:2 czym zmniejszyli straty do stanu 48:45. Trener Kamiński dopiero przerwał pogoń gości w trzeciej minucie trzeciej kwarty, czasem przy remisie 50:50.  Ostrowianie odzyskali swoją skuteczność w ataku. Po przerwie legioniści podjęli rękawicę w ataku. W Ostrowie ważne punkty zdobywali Damian Kulig i Trey Drechsel. Gdy trafił nie widoczny do tej pory James Palmer goście wyszli na długo oczekiwane prowadzenie 59:60. To im dodało skrzydeł, przez kilka akcji nie mogła skutecznie odpowiedzieć. To dało pięciopunktowe prowadzenie przyjezdnym. W czwartej kwarcie ostrowianie nie zwalniali. Gdy trójkę trafił James Florence, przewaga gości wynosiła już siedem oczek. Kapitan legionistów próbował poderwać swój zespół do walki. Emocje naprawdę się szykowały, gdy Legia zmniejszała straty do stanu 74:75, a trener Igor Milicić wziął czas dla Stali. Dopiero po kilkudziesięciu sekundach nie mocy z obu stron ważną trójkę trafił nie zawodny w ataku Raymond Cowells. Gdy dwa wolne dorzucił Johnson to Legia prowadziła 79:75, a do końca meczu pozostawały trzy minuty. W końcówce jeszcze Andersson i Florence szukali szans na wygraną Stali w rzutach zza łuku.

Dla Legii 25 punktów oraz 8 zbiórek i 3 asysty zdobył Raymond Cowels, a dla Stali 14 oczek zdobył Trey Drechsel.

 

LEGIA WARSZAWA – ARGED BM SLAM STAL OSTRÓW WLKP.   85:81  (20:18, 26:18, 19:33, 20:12)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!