Hitem ostatniej, 28. serii PGNiG Superligi Kobiet było spotkanie mistrza kraju i brązowych medalistek bieżącej edycji. Zagłębie Lubin po zaciętym meczu pokonało KPR Gminy Kobierzyce. Za tydzień oba te zespoły zmierzą się w finale Pucharu Polski. Gospodarzami meczów w Jarosławiu i Lublinie były ekipy, które sezon kończą z niedosytem. Eurobud JKS wysoko pokonał opuszczającą elitę Suzuki Handball Koronę Kielce, a MKS FunFloor Perła w jeszcze wyższych rozmiarach poradził sobie ze Startem Elbląg. W rozegranym już w piątek spotkaniu Piotrcovia pokonała Młyny Stoisław Koszalin.

Dziś na parkiecie w Lubinie zaprezentowały się świeżo upieczone mistrzynie Polski oraz brązowe medalistki kończących się rozgrywek. Oba zespoły stworzyły fenomenalne widowisko, godne ostatniego meczu sezonu 2021/2022.

Od początku swój styl gry narzuciły rywalkom Miedziowe. Zaczęło się od trafienia najlepszej zawodniczki PGNiG Superligi Kobiet, Karoliny Kochaniak-Sali, a po chwili na tablicy wyników było już 4:1 dla Zagłębia. Po dziesięciu minutach rywalizacji wynik brzmiał 5:4, co oznaczało, że kobierzyczanki złapały kontakt. W kolejnych minutach to znów mistrzynie Polski dyktowały warunki, dzięki czemu wyszły na pięciobramkowe prowadzenie – 9:4. Lubinianki grały jak natchnione i nie pozwalały rywalkom na wiele, chcąc zakończyć sezon zwycięstwem z derbowym rywalem. Przewaga Zagłębia wynosiła 3-4 bramki, ale KPR nie pozwalał Miedziowym na zwiększenie tej przewagi. Ostatnie fragmenty pierwszej części spotkania upłynęły pod znakiem delikatnej przewagi przyjezdnych. Podopieczne Edyty Majdzińskiej odrobiły część strat i do przerwy było 14:13, co zwiastowało dalsze emocje w drugiej połowie.

Ta zaczęła się od trafienia Zuzanny Ważnej z koła i mieliśmy remis po 14. Szybko ze skrzydła odpowiedziała Kinga Grzyb i Zagłębie znów było na prowadzeniu. Osiem minut po wznowieniu gry obie drużyny miały na swoim koncie po 15 trafień. Zarówno Zagłębie, jak i KPR skupiły się na defensywie, a między słupkami dobrze spisywały się Monika Maliczkiewicz i po drugiej stronie Barbara Zima. Zmieniał się czas, zmieniał wynik, ale niemal cały czas mieliśmy remis – kwadrans przed końcem było 18:18. Dwie bramki rzucone pod rząd pozwoliły Miedziowym złapać oddech i przybliżyć się do zwycięstwa. KPR jednak nie odpuszczał, bo chociaż w 50. minucie podopieczne Bożeny Karkut i Renaty Jakubowskiej wygrywały 22:19, to kilka chwil później było już tylko 22:21. Emocje mieliśmy już do końca, ale ostatecznie trzy punkty zostały w Lubinie, na parkiecie aktualnych mistrzyń Polski, które obroniły tytuł sprzed roku!

MKS Zagłębie Lubin – KPR Kobierzyce 27:24 (14:13)

Zagłębie: Maliczkiewicz, Wąż – Łabuda 4, Grzyb 3, Hartman 3, Górna 2, Miłek, Drabik 1, Galińska 3, Zawistowska 2, Kochaniak-Sala 6, Matieli 1, Noga, Świerżewska, Milojević 1.

KPR: Kowalczyk, Zima – Olek, Kucharska, Ilnicka, Toczyk 3, Buklarewicz 1, Janas, Wiertelak 2, Kozioł 2, Ważna 2, Ivanović, Despodovska 6, Shupyk 1, Wicik, Macedo 7.

 

Eurobud JKS Jarosław – Suzuki Handball Korona Kielce 31:22 (16:13)

Więcej informacji wkrótce

 

MKS FunFloor Perła Lublin – Start Elbląg 36:23 (19:13)

Więcej informacji wkrótce

 

W Piotrkowie Trybunalskim doszło do konfrontacji Piotrcovii z Młynami Stoisław Koszalin. Dla gospodyń nie był to mecz o dużą stawkę, bo bez względu na jego wynik było wiadomo, że zakończą sezon na piątej pozycji. Koszalinianki walczyły z kolei o powrót na szóste miejsce. „Spadły” z niego po fatalnym występie w spotkaniu 27. serii z Zagłębiem Lubin, którego zawodniczki wywalczyły wtedy mistrzostwo Polski. Chociaż sytuacja piotrkowianek od pewnego czasu jest jasna to w ostatniej rywalizacji w tej edycji Superligi chciały się jak najlepiej zaprezentować przed swoją publicznością. W prezentacji, wyjątkowo, wzięły udział kontuzjowane, niewpisane do protokołu, zawodniczki, a następnie zespół Krzysztofa Przybylskiego całkiem dobrze rozpoczął zmagania w piotrkowskiej hali. Po dwóch minutach miejscowe prowadziły 2:0. „Biało-zielone” nie zapominały jednak po co przejechały blisko 500 kilometrów i po nieco przespanym początku nadrobiły zaległości (4. min – 2:2). Kolejne minuty upływały pod znakiem zaciętej i wyrównanej walki, aż w końcu ekipa duetu trenerskiego Szafulski-Szymański objęła swoje pierwsze prowadzenie (12. min – 7:6). Wtedy o czas poprosił wyraźnie zaniepokojony szkoleniowiec Piotrcovii. Niemniej, na rozmowach przy ławce bardziej skorzystały szczypiornistki Młynów Stoisław. Po powrocie na parkiet zaskoczyły rywalki skuteczną, a dziewiątą bramkę „dorzuciła” jeszcze Martyna Borysławska, zapewniając swojemu zespołowi wyraźniejszą i bezpieczniejszą przewagę (16. min – 9:6). Do przerwy gospodynie starały się odrabiać zaległości, ale udało im się tylko na chwilę zmniejszyć różnicę do jednej bramki. Zespoły schodziły na przerwę przy wyniku 15:12 na korzyść „Biało-zielonych”.

Po zmianie stron boiska Młyny Stoisław zwiększyły prowadzenie (38. min – 18:14), ale cztery bramki różnicy okazały się niewielkim problemem dla rywalek, które błyskawicznie odrobiły straty. Chwilę później na tablicy widniał remis 18:18 (41. min). Koszalinianki, które wcześniej kontrolowały przebieg spotkania, musiały mieć się na baczności. Na parkiecie trwała zacięta walka. W 56. minucie gospodynie „odskoczyły” na dwie bramki (26:24), a „Biało-zielonym”zaczęło brakować skuteczności. „Gwóźdź do trumny” wbiła na nieco ponad minutę przed ostatnim gwizdkiem Justyna Świerczek posyłając piłkę do pustej bramki (28:25). Przyjezdnym nie brakowało woli walki, zabrakło jednak czasu i sił na odrobienie strat. – Dziś znów graliśmy praktycznie jednym składem, bo mieliśmy zaledwie dwie zawodniczki do zmiany. Ponownie mamy problemy kadrowe ze względu na kontuzje i urazy w zespole. W pewnym momencie, gdy wkradło się zmęczenie, zabrakło precyzji i odpowiednich decyzji. Rywalki na tym korzystały wyprowadzając skuteczne kontry, a u nas pojawiały się straty. Moje zawodniczki kończyły ten mecz zmęczone, podczas gdy przeciwniczki wciąż mogły grać z pewną świeżością. Słowa uznania należą się Ani Mączce, która doznała urazu kostki w pierwszej połowie, a i tak dała z siebie wszystko w drugiej połowie – mówił po spotkaniu Waldemar Szymański, trener Młynów Stoisław Koszalin.

Piotrcovia Piotrków Trybunalski – Młyny Stoisław Koszalin 29:26 (12:15)

Młyny Stoisław Koszalin: Katarzyna Zimny, Natalia Filończuk – Gabriela Urbaniak 1, Anna Mączka 6, Żaneta Lipok, Aleksandra Zaleśny , Karolina Mokrzka 1, Hanna Rycharska 8, Adriana Kurdzielewicz 5, Martyna Borysławska 3, Daria Somionka 2.

Piotrcovia Piotrków Trybunalski: Daria Opelt, Karolina Sarnecka – Magdalena Drażyk 6, Aleksandra Oreszczuk 4, Lucyna Sobecka 4, Justyna Świerczek 4, Karolina Jureńczyk 3, Sylwia Klonowska 3, Daria Grobelna 2, Patrycja Królikowska 2, Kinga Stanisławczyk 1, Monika Majsak, Małgorzata Trawczyńska, Hanna Yashchuk.

Źródło: superligakobiet.pl

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!