foto: Twitter/ Pogoń Szczecin

Pierwszy niedzielny mecz dla gospodarzy. Jagiellonia, tak jak przed tygodniem, sprawiała lepsze wrażenie, stworzyła więcej sytuacji podbramkowych, lecz ponownie schodziła z boiska pokonana. Pogoń, oprócz kilku przebłysków nadal znajduje się w marazmie, to nie jest ta sama drużyna, która w ubiegłym sezonie, szczególnie na własnym boisku, potrafiła zdominować przeciwnika. Lecz mimo to, inkasuje trzy punkty.

 

Pogoń, po wstydliwej porażce w eliminacjach Ligi Konferencji z Brondby Kopenchaga (0-4), chciała zmazać plamę i odbudować zaufanie wśród swoich sympatyków. Trener gospodarzy dokonał aż pięciu zmian względem tego, jak zaczęli w Danii. Jagiellonia przystępowała podrażniona ubiegłotygodniową przegraną z Widzewem Łódź. Tak więc, pierwszy niedzielny seans PKO Ekstraklasy zapowiadał się obiecująco.

Pierwsza połowa

Po niemrawym początku, gdzie królowały niecelne podania w 8. minucie bramkę zdobył Almqvist, który szczęśliwie wykończył akcję reprezentanta Polski, Kamila Grosickiego. „Grosik” w swoim stylu zgubił obrońcę, wpadł w pole karne i z pod linii końcowej podał na bliższy słupek bramki Jagi. Na posterunku był Alomerovic, lecz nie mógł zrobić zbyt dużo, gdyż odbita futbolówka trafiła właśnie do Almqvista. Pomocnikowi „Portowców” pozostało jedynie dostawić nogę aby piłka wtoczyła się za linię bramkową.
Jagiellonia odpowiedziała błyskawicznie, Imaz urwał się obrońcom i wpakował piłkę do siatki nad wychodzącym Stipicą. Jednakże, bramka nie została uznana, ponieważ najlepszy strzelec Jagi w ubiegłym sezonie, znajdował się na pozycji spalonej. Był to jednak poważny sygnał dla gospodarzy. Ponownie groźnie pod bramką Pogoni zrobiło się w sytuacji, kiedy Wdowik w bardzo łatwy sposób ograł Stolarskiego, niestety pokusił się o strzał, któremu do celności brakowało wiele. Lepszym rozwiązaniem byłoby w tej sytuacji dogranie do kolegów. W 26. minucie czujność Stipicy sprawdził, niesygnalizowanym strzałem, Imaz. Gospodarze oprócz strzelonej bramki, nie mogli dojść do klarownych sytuacji, każdej groźniejszej akcji brakowało tego ostatniego, dokładnego zagrania. Efektowny rajd musiał zaliczyć Kowalczyk, dopiero wtedy Pogoń stworzyła dogodną okazję do podwyższenia prowadzenia. Za moment z dystansu próbował Dąbrowski, lecz bez problemu poradził sobie z tym bramkarz Jagi. Tak więc w 30. minucie zobaczyliśmy dopiero drugi celny strzał w wykonaniu naszego, byłego już, przedstawiciela w europejskich pucharach. Oprócz straconej bramki, goście stracili również z powodu kontuzji, swojego podstawowego obrońcę, Michała Pazdana. Przed przerwą swoją obecność na boisku mógł zaznaczyć Bida, który dobrze przyjął piłkę, ładnym balansem ciała zgubił obrońcę, lecz uderzył niecelnie. Dobrą sytuację miał także Imaz, którego strzał wybił Zech. Gdyby nie obrońca Pogoni, mielibyśmy remis. Końcówka pierwszej części należała do gości z Białegostoku, bo już w doliczonym czasie, bardzo mocno zakotłowało się w polu karnym gospodarzy. Po rzucie wolnym z bocznego sektora boiska, w roli głównej ponownie znalazł się Bida, który z niewielkiej odległości trafił w jednego z przeciwników. To były sytuacje, które powinny zakończyć się zdobyczą bramkową.

 

Druga połowa

Na drugą część, nie wyszedł już Luka Zachovic, na boisku pojawił się Bartkowski. Słoweniec był bezbarwny przez pierwsze 45 minut. Jego miejsce na środku ataku zajął Almqvist, a na prawą pomoc przesunięty został Michał Kucharczyk, który grał dotychczas, nietypowo, na pozycji lewego obrońcy. Po przerwie, gra była bardziej chaotyczna, sytuacji było jak na lekarstwo. Poczynaniami boiskowymi rządził chaos, ergo- typowy mecz PKO Ekstraklasy. W 60. minucie podwójna zmiana w zespole gości, na boisko wszedł młody napastnik Kowalski oraz Gual. Ten drugi mógł w pierwszym kontakcie z piłką zdobyć bramkę. Z rzutu wolnego dośrodkował Wdowik, jednak piłka uderzona głową przez Guala trafiła w słupek. Po prawej pomocy zbyt długo nie pobiegał Kucharczyk, który odniósł uraz i opuścił boisko. W gorszej sytuacji znalazł się trener Stolarczyk, który musiał zmienić z powodu kontuzji Puerto, wprowadzonego w pierwszej połowie za Pazdana. Liczne zmiany i dość długie przerwy w grze, nie pomagały w płynności gry. Jeśli dodamy, do tego zmęczenie zawodników obydwu zespołów, to mamy gotowy przepis na rwane i chaotyczne próby ataków. Jedną z groźniejszych akcji zobaczyliśmy pod bramką Pogoni. Z prawej strony piłka została wycofana do Imaza, który uderzył celnie ale Stipica, na raty, złapał jego strzał. W końcówce, sądząc po ustawieniu, gospodarze skupili się na utrzymaniu korzystnego rezultatu. Znamienna była sytuacja, gdy z kontrą ruszyło zaledwie trzech piłkarzy ze Szczecina. Jedyną godną do zapamiętania sytuacją była ta, gdy po indywidualnej akcji Bichakhchyan minimalnie pomylił się z przed pola karnego.

Pogoń wygrała po raz drugi, wynik jak najbardziej się zgadza, jednak styl pozostawia wiele do życzenia. W odwrotnej sytuacji znajduje się Jagiellonia, styl jak jest efektowny, lecz nie efektywny. Druga porażka w trzecim meczu tego sezonu. Po dzisiejszym meczu, mają o czym myśleć obaj szkoleniowcy rywalizujących ze sobą zespołów.

PKO Ekstraklasa – 3. kolejka

Pogoń Szczecin – Jagiellonia Białystok 1:0 (1:0)

Bramka: Almqvist 8′

Pogoń Szczecin: Stipica – Kucharczyk (67′ Fornalczyk), Triantafyllopoulos, Zech, Stolarski, Dąbrowski Smoliński (64′ Jean Carlos), Grosicki (80′ Malec), Almqvist (64′ Bichakhchyan), Kowalczyk, Zahovic (46′ Bartkowski).

Jagiellonia Białystok: Alomerovic – Pazdan (36′ Puerto (70′ Nastić), Skrzypczak, Tiru, Pospisil, Prikryl, Wojciechowski(70′ Nene), Wdowik, Trubeha (60′ Gual), Imaz, Bida (60′ Kowalski).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!