fot. volleballworld.com

Dwa wielkie, utytułowane zespoły zmierzyły się ze sobą w półfinale tegorocznych Mistrzostw Świata. Mowa tu o reprezentacji Polski oraz Brazylii, a wszystko to działo się mekce polskiej siatkówki- katowickim Spodku. Bez wątpienia mecze tych drużyn zawsze obfitowały emocje i nie mogło być inaczej i tym razem. Niesamowita gra obu zespołów dała świetne widowisko, lecz zwycięsko ze spotkania wyszli podopieczni Nikoli Grbicia. Polska po raz kolejny zameldowała się w wielkim finale Mistrzostw Świata.

Wielkie emocje

Już pierwsza akcja była zwiastunem tego, co miało się dziać w całym spotkaniu. Po dłuższej wymianie punkt na koncie zapisała reprezentacja Polski (1:0). Lucas Saatkamp zaatakował na wysokim zasięgu z przesuniętej krótkiej doprowadzając do remisu (2:2). Mateusz Bieniek zamknął kierunek Wallace’owi De Souza i w rezultacie biało- czerwoni wyszli na pierwsze, trzypunktowe prowadzenie (5:2). Bartosz Kurek przedarł się przez nieszczelny blok Brazylijczyków na lewym skrzydle, dzięki czemu zespół Nikoli Grbicia nadal utrzymywał się na czele (8:5). Goście szybko doprowadzili do remisu, a także dzięki punktowej zagrywce Lucarelliego Souzy wyszli na minimalne prowadzenie (11:10). Brazylia bez wątpienia była świetnie przygotowana i pokazywała klasę. Canarinhos w tym turnieju wyglądali jak drużyna sprzed lat, która prezentowała niebotyczny poziom- dla wielu niedostępny. Jednak nie dla reprezentacji Polski, która walczyła jak równy z równym. Na koniec Polacy mieli szansę na remis, jednak błąd popełnił Kamil Semeniuk dotykając dolnej taśmy (23:25).

Wyrównanie stanu

Tym razem to Canarinhos zaczęli od prowadzenia (1:0). Szybko jednak Polacy zmusili ich to błędów, dzięki którym to gospodarze zyskali dwa „oczka” przewagi (6:4). Podopieczni Nikoli Grbicia posyłali mocne zagrywki na drugą stronę, jednak przeciwnicy wszystko przyjmowali w punkt. Marcin Janusz posłał do Bieńka przesuniętą krótką, z którą środkowy nie miał najmniejszych problemów (8:6). Yoandy Leal miał trudną piłkę, której nie zdołał przebić na drugą stronę atakując w pół siatki (8:11). Janusz zepsuł zagrywkę dając rywalom punkt w prezencie, jednak za moment tym samym odwdzięczył się Lucas (10:13). Polski blok schował ręce podczas ataku Leala i w rezultacie gospodarze zyskali pierwsze tak wysokie prowadzenie (16:10). Prawdopodobnie Polacy nie mieli w planach dawania przeciwnikom szans w tej partii. Bez wątpienia dążyli do wyrównania stanu rywalizacji i byli na najlepszej drodze po skutecznym pipie Semeniuka (22:16). Autorem ostatniego „oczka” był duet Kurek- Kochanowski, który postawił szczelny blok na prawym skrzydle (25:18).

Mecz walki

Trzecia partia rozpoczęła się wyrównanie. Niespodziewany atak Lucasa z drugiej linii przyniósł Brazylijczykom trzeci punkt (3:2). Za chwilę jednak Kurek rozbroił pojedynczy blok Wallace’a doprowadzając do kolejnego już remisu (3:3). Dwa „oczka” prowadzenia dał Canarinhos Semeniuk posyłając piłkę daleko w aut przy zagrywce (5:7). Aleksander Śliwka zderzył się z brazylijską ścianą, która pozwoliła rywalom wrócić do dwupunktowego prowadzenia (9:7). Kiedy Polacy zbliżali się na punkt, Brazylijczycy znów odskakiwali na dwa. Upragniony remis dał gospodarzom Bieniek, który po raz kolejny zablokował Leala na prawym ataku (12:12). Dwa ataki z rzędu Semeniuka dały Polakom pierwsze dwupunktowe prowadzenie w ważnym momencie seta (15:13). Trochę chaosu wkradło się w szeregi obu drużyn, jednak z tej akcji zwycięsko wyszli Polacy a punkt na koncie zapisał Śliwka skutecznie kiwając (18:14). Gra biało- czerwonych się napędzała. Na koniec wynik pozostawał korzystny, jednak trzeba było doprowadzić go do samego końca (23:17). Semeniuk zakończył seta obijając blok (25:20).

Cztery to za mało

Bartosz Kurek dopisał do swojego konta długo wyczekiwanego asa serwisowego. W rezultacie na tablicy pojawił się remis (3:3). Polski atakujący wszedł już na swój wysoki poziom i pokazał to atakiem na wysokim zasięgu (6:5). Była to ostatnia szansa Brazylijczyków na walkę, więc nie było wątpliwości, że maksymalnie się zmobilizują. Kurek wykorzystał piłkę przechodzącą i dał zespołowi dwupunktową przewagę (9:7). Tym razem przechodząca piłka należała do Semeniuka (11:9). Role trochę się odmieniły, ponieważ to Polacy nie mogli dobić się do parkietu, natomiast Brazylijczycy zaliczali skuteczne akcje (16:14). Kurek obił podwójny blok i zdążył w porę uciec przed wracającą piłką. Dzięki temu po raz kolejny udało się wyrównać wynik (16:16). Na koniec Canarinhos zyskali trzypunktową przewagę i pod koniec seta byli w lepszym położeniu (19:16). Znaki wskazywały na to, że wszystko rozstrzygnie się w tie- breaku (22:17). Brazylijski blok zakończył czwartą partię wynikiem 25:21.

PO RAZ KOLEJNY FINAŁ

Klasycznie w takich meczach nie może być za łatwo. Wielkie widowisko i wielkie emocje rozciągnęły się aż do piątej odsłony. Pierwsze punkty padły łupem gospodarzy dając im wynik 2:0. Szybko jednak straty zostały zniwelowane przez gości (3:3). Polski blok czujnie na siatce zamknął kierunek i dał dwupunktowe prowadzenie (6:4). Bartosz Kurek nie poradził sobie z pojedynczym blokiem, jednak nadal punkt lepsi pozostawali biało- czerwoni (7:6). Zmiana stron odbyła się przy minimalnym prowadzeniu gospodarzy (8:7). Wynik cały czas oscylował w okolicach remisu i wszystko wskazywało na to, że emocje i nerwy będą trzymały do samego końca (9:9). Aleksander Śliwka pokazując się z dobrej storony na lewym ataku dał Polakom piłkę meczową (14:12). Brazylijczycy pomylili się w ostatniej akcji, a Polacy wykorzystali to meldując się po raz kolejny w wielkim finale (15:12).

Polska 3:2 Brazylia
(23:25; 25:18; 25:20; 21:25; 15:12)

Składy drużyn:

Polska: Śliwka, Semeniuk, Kurek, Zatorski (libero), Bieniek, Janusz, Kochanowski oraz Łomacz, Kaczmarek, Fornal

Brazylia: Fernando, Lucas, Lucarelli, Wallace, Flavio, Leal, Thales (libero) oraz Roque, Bruno, Rodriguinho, Adriano, Darlan

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!