Nie udał się szczypiornistom Łomży Industrii wyjazd na mecz 2. serii Ligi Mistrzów z renomowaną FC Barceloną. Mistrzowie kraju tylko pierwszy kwadrans zagrali na styku. Później rządziła na parkiecie ekipa z Katalonii. Wprawdzie w ostatnim kwadransie udało się polskiej ekipie zniwelować dystans do dwóch trafień, jednak do końca rywale mieli kontrole nad meczem i wygrali 32:28.

Mecz Tygodnia według EHF, hit 2. kolejki Ligi Mistrzów, rewanż za finał Champions League sezonu 2021/22 – na wiele sposobów zapowiadać można było starcie hiszpańskiej Barcy z drużyną Łomża Industria Kielce. W Palau Blaugrana mierzyły się dwa najlepsze zespoły w Europie, emocje były więc gwarantowane. Dodatkowo, kielczanie stali przed szansą drugiego zwycięstwa z rzędu na terenie Barcelony. Tego w Lidze Mistrzów nie dokonał nikt wcześniej.

Spokojny początek? Badanie rywala? Nic z tych rzeczy! Zawodnicy z miejsca wyrzucili nas na ekscytujący rollercoaster, który miał trwać pełną godzinę. Na “dzień dobry” trafili Artsem Karalek i Szymon Sićko (2:0), ale zaraz odpowiedzieli im Aleix Gomez, Dika Mem i Ludovic Fabregas (2:3). „Sicio” swoją bramkę zdobył po efektownej wrzutce, Mem spektakularnie “zdjął pajęczynę” z bramki strzeżonej przez Andreasa Wolffa.

Taka wymiana ciosów trwała niemal dwadzieścia minut. Dopiero wtedy któraś ze stron wypracowała większą zaliczkę (13:10). Niestety, byli to gospodarze prowadzeni przez francuski duet Dika Mem – Ludovic Fabregas. Pierwszy w trakcie pół godziny trafił cztery razy, drugi – pięć. Zdobycze w ekipie Mistrzów Polski rozkładały się nieco równiej, ale największe zagrożenie siał Szymon Sićko (4).

Hiszpanie zdobyli przewagę, a na domiar złego z minuty na minutę rozkręcał się Emil Nielsen. Duński golkiper Barcelony do przerwy interweniował aż dziesięć razy, dzięki czemu znacznie ułatwił swojej drużynie powiększanie prowadzenia. Przed zmianą stron gospodarze do swojej przewagi dołożyli kolejne dwa “oczka” (18:13).

Po przerwie nasz zespół wrócił odmieniony. Z piłką wreszcie zderzył się Andreas Wolff, ciężar gry w ataku wzięli na siebie bracia Dujshebaev – Alex i Daniel. W efekcie kielczanie zdobyli cztery bramki z rzędu i po dziesięciu minutach drugiej partii przewaga Barcelony stopniała do dwóch bramek (17:19). Co więcej, pięć minut później Benoit Kounkoud doprowadził do kontaktu (20:21)! Wynik znów był sprawą otwartą.

Niestety. Finałowy kwadrans znów należał do gospodarzy. Teraz to Hiszpanie zanotowali serię trzech bramek (24:20) i odbudowali bezpieczną zaliczkę. Tej przewagi Mistrzowie Hiszpanii nie wypuścili już do mety (32:28). Najskuteczniejszymi zawodnikami na parkiecie byli Arkadiusz Moryto i Ludovic Fabregas. Obaj zdobyli po sześć bramek.

FC Barcelona – Łomża Industria Kielce 32:28 (18:13)

FC Barcelona: Perez de Vargas, Nielsen – Carlsbogard, Mem 5, Arino, Wanne 3, Janc 1, N’Guessan 4, Gomez 5, Thiagus Petrus, Cindrić 3, Makuc, Langaro 1, Richardson 3, Fabregas 6, Frade 1

Łomża Industria Kielce: Kornecki (1/5=20%), Wolff (11/38=28%) – Sanchez-Migallon 1, Olejniczak, Wiaderny, Kounkoud 2, Sićko 4, A. Dujshebaev 5, Tournat, Karačić 3, Moryto 6, D. Dujshebaev 3, Thrastarson, Remili 1, Karalek 2, Nahi 1

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!