Ostatnie dwa spotkania 5. kolejki PGNiG Superligi sfinalizowane zostały domowymi zwycięstwami Grupa Azoty Unii i Górnika. Tarnowianie dzięki lepszej grze po przerwie pokonali Sandra SPA Pogoń Szczecin, natomiast zabrzanie dostąpili starciem z Energą MKS Kalisz zaszczytu czwartej wygranej z rzędu.

W Tarnowie walczono ambitnie i zawzięcie o każdą akcję, od początku do końca. Po niewiele ponad 5 minutach gry wynik wynosił 3:3. Zespoły grały bardzo dynamicznie – mogliśmy obserwować zarówno mocną defensywę, jak i szybkie kontrataki wyprowadzanie przez gości ze Szczecina.

Po 7 minutach do gry obu zespołów wkradło się nieco chaosu i przez kolejne 5 minut nie padło żadne trafienie. Przełamanie dało dopiero trafienie Tarasa Minotskiego, na które błyskawicznie odpowiedział Jakub Polok. Mieliśmy 5:5.

W 15. minucie na pierwszy czas dla swojej drużyny zdecydował się trener gospodarzy.  Chwilę później za faul na Ajdinie Zahiroviću na 2 minuty wykluczony został Filip Wrzesiński, a tarnowianie mieli idealną okazję do wypracowania kilkubramkowej przewagi.

Zawodnicy Unii nie wykorzystali jednak swojej szansy – w 18. minucie tablica wyników wyświetlała rezultat 8:8. Na 6 minut przed końcem pierwszej części spotkania szansę na wywalczenie dwubramowej przewagi miała drużyna przyjezdnych. O czas przy wyniku 11:12 poprosił trener Wojciech Jedziniak. Udało się – autorem 13 trafienia dla Pogoni był Eliasz Kapela. Szczecinianie utrzymali dwubramowe prowadzenie już do końca pierwszej połowy, która zakończyła się rezultatem 13:15.

Po zmianie stron zmotywowane głośnym dopingiem własnych kibiców Jaskółki szybko doprowadziły do wyrównania [15:15]. W 35. minucie goście jednak ponownie prowadzili 15:17, a karę dwuminutowego wykluczenia otrzymał najpierw Albert Sanek, a chwilę później Ajdin Zahirović. Tarnowianie nie przegrali gry w podwójnym osłabieniu, a gdy rozkład sił na parkiecie się wyrównał, znowu mieliśmy remis.

Po trafieniu Keisuke Matsuury w 39. minucie podopieczni trenera Strząbały znowu wyszli na skromne, jednobramkowe prowadzenie. O czas poprosił trener drużyny gości, jednak to tarnowianie złapali wiatr w żagle i 3 minuty później prowadzili już 21:18.

Na 10 minut przed ostatnim gwizdkiem Unia wciąż miała 3 bramki przewagi nad rywalem, a z każdą minutą szczecinianie musieli spieszyć się coraz bardziej. W 53. minucie tracili do tarnowian już tylko 1 bramkę, jednak gospodarze nie tracili koncentracji.

Gdy na 4 minuty przed końcem spotkania Jaskółki wciąż prowadziły 29:26, a dwuminutowe wykluczenie otrzymał Polok, o czas po raz ostatni w tym meczu poprosił trener Jedziniak, który za wszelką cenę chciał zmotywować swoich zawodników do walki – losy spotkania wcale nie były jeszcze przesądzone. Gospodarze jednak kontrolowali grę do końca, a szczecinianie w końcówce okazali się bezsilni – mecz zakończył się wynikiem 30:28.

Grupa Azoty Unia Tarnów – Sandra SPA Pogoń Szczecin 30:28 (13:15)

Unia: Małecki, Bartosik – Minotskyi 9, Podsiadło 7, Sanek 3, Słupski 3, Yoshida 3, Zahirović 2, Matsuura 2, Sikora 1, Pinda, Bushkou, Kowalik, Kasahara, Małek, Mrozowicz

Pogoń: Arsenic, Viunyk, Jagodziński – Krupa 6, Wrzesiński 5, Krok 5, Kapela 4, Krysiak 3, Polok 2, Zalevskyi 2, Wiśniewski 1, Cherkashchenko, Nowak, Mitruczuk, Markowski, Starcevic,

 

W Zabrzu doszło do ciekawej konfrontacji między Górnikiem a MKS Energą Kalisz. Prędko okazało się, że przepowiednie przedmeczowe Damiana Przytuły realizowały się od pierwszych chwil. Goście grali długo, do cna wykorzystując możliwości swoich rozgrywających. To dawało im bramki. Zabrzanie grali znów o wiele dynamiczniej w ataku, idąc czasem na przebój. A to wiązało się z kolejnymi pudłami. Stąd też minimalne prowadzenie kaliszan po pięciu minutach – 3:2.

Co gorsza zabrzanie musieli radzić sobie w osłabieniu, wszak dwie minuty kary otrzymał Adam Wąsowski. Wreszcie w dziesiątej minucie wyrównanie wywalczył Patryk Mauer, a prowadzenie zdobył Rennosuke Tokuda po fantastycznym wykorzystaniu kontry. Goście jednak nie pozostawali dłużni. Pozycje odnajdywał Piotr Krępa, świetnie spisywał się Kamil Adamczyk, który nie tylko szukał okazji do kluczowych podań, ale także i rzutów. Doskonale odpowiadał jednak Damian Przytuła, ale to goście sprawili trzybramkową serię i znów wyszli na prowadzenie 7:6. Trójkolorowi wciąż szukali optymalnej dyspozycji na ten mecz. W końcu jednak udało się naprowadzić swój zespół na dobre tory Dimie Artemence, który świetnie raz za razem wpisywał się listę strzelców.  To dodało skrzydeł i jego kolegom, którzy zaliczyli serię sześciu trafień z rzędu i na dwie minuty przed końcem pierwszej połowy prowadzili już 15:10. To jednak zdekoncentrowało zabrzan, bo pozwolili gościom na dwie kontry, które świetnie wykorzystał Michał Drej. Wynik po 30 minutach ustalił Sebastian Kaczor, trafiajać na 16:12.

W drugą połowę gospodarze weszli bardzo zmotywowani. Świetnie spisywał się zwłaszcza Patryk Mauer, który już po dziesięciu minutach dołożył kolejne cztery bramki, w tym dwa z rzutu karnego. Niestety na niekorzyść Górnika przemawiało trzecie wykluczenie dla Adam Wąsowskiego, który doskonale spisywał się w centralnej części obrony zabrzan. Kaliszanie jednak i tak mieli spore problemy z przebiciem się przez defensywę zabrzan. A kiedy nawet piłka przekraczała zabrzański szósty metr, to trafiała na znów świetnie dysponowanego Caspra Liljestranda. Już po kwadransie prowadzenie zabrzan wzrosło do ośmiu bramek. Wtedy jednak zabrzan zaczął prześladować znów demon niecelnych podań. Te dawały MKSowi okazje do kontr, a je wykorzystywał Łukasz Kuźdeba, zmniejszając straty do pięciu bramek (26:21). Znów jednak zabrzanie wrzucili drugi bieg i zaskoczyli bezradnych kalsizan serią czterech trafień z rzędu. Prowadzene 30:22 na cztery minuty przed końcem w zasadzie rozwiązywało mecz. Goście zdołali jeszcze zmniejszyć straty, ale to Górnicy cieszyli się z kompletu punktów.

MVP meczu został Patryk Mauer, skrzydłowy Górnika i autor dziewięciu trafień.

Górnik Zabrze – Energa MKS Kalisz 32:25 (16:12)

Górnik: Liljestrand, Kazimier, Wyszomirski – Molski, Tokuda 3, Łyżwa 1, Bachko, Artemenko 7, Krawczyk, Mauer 9, Kaczor 2, Wąsowski, Ilchenko 2. Rutkowski 2, Przytuła 6. Trener: Patrik Liljestrand

Kary: 10 minut (Wąsowski 3, Ilchenko, Tokuda)

Czerwona kartka: Wąsowski (z gradacji kar)

Karne: 3/3

Kalisz: Szczecina, Hrdlicka – Krępa 3, Zieniewcz 6, Kus, Drej 5, Biernacki, Góralski 2, Wróbel 1, Pilitowski K., Pilitowski M., Kuźdeba 4, Bekisz 1, Adamczyk 3. Trener: Paweł Noch

Kary: 8 minut (Kus, Góralski, Wróbel, Adamczyk)

Karne:  2/2

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!