fot. Damian Kuziora

Wczorajszego wieczoru Widzew Łódź zremisował u siebie bezbramkowo z Rakowem Częstochowa, a w samym meczu nie obyło się bez kontrowersji. Swoje niezadowolenie z pewnej sytuacji wyraził na konferencji Marek Papszun, szkoleniowiec Rakowa.

48-latek wypowiedział się na temat potencjalnego faulu na Ivim Lopezie w 47. minucie. Martin Kreuzriegler, gracz gospodarzy, nadepnął wówczas na stopę Hiszpana w polu karnym.

To był ewidentny faul w polu karnym. Tyle nas uczą o różnych zachowaniach i takich właśnie stemplach. Nie wiem, po co są te wszystkie szkolenia i VAR-y, skoro grzmiał.dy taka sytuacja ma już miejsce, to i tak nie jest respektowana. Inaczej szkolą nas, a inaczej gwiżdże sędzia – grzmiał.

– To jest taki kogel-mogel, że już nie wiadomo, o co chodzi. Szczególnie że przy takich akcjach dostępny jest VAR, który powinien wtedy interweniować. Mam nadzieję, że kiedyś to sędziowskie szczęście odda nam, to co nasze – dodał Papszun.

– Ale podkreślam, to tylko dodatkowy aspekt. Zagraliśmy niezły mecz, ale byliśmy mocno nieskuteczni. Musimy być o wiele lepsi pod tym względem, jeżeli chcemy regularnie punktować. Dziś stworzyliśmy sobie wystarczająco dużo sytuacji, aby móc strzelić jedną lub więcej bramek – ocenił.

Raków Częstochowa po 10 meczach zajmuje 4. pozycję w tabeli z dorobkiem 20 punktów. Natomiast łódzki Widzew zgromadził dotychczas 17 oczek i plasuje się na 6. miejscu. Warto dodać, iż drużyna Janusza Niedźwiedzia ma rozegrane o jedno spotkanie więcej od Rakowa.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!