foto: pzps.pl

Wspaniałe widowisko ćwierćfinałowe w Gliwicach stoczyły siatkarki Polski i Serbii. Mecz obfitujący w wiele zaskakujących zwrotów zakończył się minimalnym zwycięstwem Serbek 3-2.

60 lat temu reprezentacja Polski zakwalifikowała się do czołowej ósemki mistrzostw świata i na tym nie poprzestała, awansując do półfinału. Obecna drużyna zaczynała turniej w roli Kopciuszka, który z meczu na mecz zmieniał się piękną księżniczkę. Przełomem było pokonanie USA, mistrza olimpijskiego, więc dlaczego w ćwierćfinale nie powtórzyć takiego wyniku z obrońcą sprzed czterech lat?

Kluczem do sukcesu miało być zatrzymanie Tijany Bosković. Jak to trudne, pokazały pierwsze akcje: 25-letnia atakująca zdobyła dla swojej drużyny pięć z ośmiu pierwszych punktów. Okazało się jednak, że można i na nią znaleźć sposób, a pokazała to Kamila Witkowska, która po punktowym bloku nie mogła w to uwierzyć. Polki nie pozwalały rywalkom odskoczyć i w swoim stylu w końcówce pokazały świetną grę. Doskonale broniły, a w ataku znakomicie spisywały się Magdalena Stysiak i Olivia Różański. Obie skończyły pierwszego seta z lepszymi statystykami od Bosković, a Polska sensacyjnie objęła prowadzenie. Pomogła w tym Weronika Szlagowska, dając doskonałą zmianę.

Teraz trzeba było tylko utrzymać poziom. A był on bardzo wysoki, bo w ataku Biało-czerwone miały aż 59-procentową skuteczność, o 11 proc. wyższą niż rywalki. Na kolejnego seta Serbki wyszły bardzo zmotywowane i zaczęły od prowadzenia 6:1. Punktowała Bosković, nie potrafiliśmy zatrzymać środkowej Jovany Stevanović, a reprezentantki Polski zaczęły się mylić. Serbia bezwzględnie to wykorzystała i odskoczyła na siedem punktów (21:17). Nasze siatkarki jednak się nie poddały. Znalazły słabszy punkt u przeciwniczek, a była nim Brankica Mihajlović. Po jej błędach przewaga stopniała do 22:20, jednak faworytki podniosły się, nie zmarnowały okazji i wyrównały.

Serbskie siatkarki utrzymały poziom z pierwszego seta, a Polkom o połowę spadła skuteczność w ataku – do 27 proc. Nasze reprezentantki kolejny raz imponowały niesamowitą walecznością. Nawet gdy przegrywały kilkoma punktami, nie traciły wiary. Tak było w trzeciej partii, gdy z 6:10 doprowadziły do 13:13, a przy 15:18 zdobyły trzy kolejne punkty. Stysiak była niesamowita – w niczym nie ustępowała Bosković, a momentami była nawet lepsza. A musiała radzić sobie przy podwójnym bloku. Mistrzynie świata wykorzystały chwilę słabości Polek i pokazały siłę, pozwalając naszej drużynie zdobyć tylko punkt.

Taki rywal jak Serbia, wykorzystuje każdą słabość przeciwnika. W pierwszym secie Polska oddała po błędach siedem punktów (cztery to popsute serwy), w drugim – jeden, a w trzecim aż osiem, podczas gdy rywalki tylko jeden. Najgorsze, że Biało-czerwone myliły się w najważniejszych momentach. A żeby grać z tak silnym zespołem jak równy z równym, nie można nawet na chwilę się zdekoncentrować. W czwartym secie nasze zawodniczki dotrzymywały kroku Serbkom do wyniku 11:12, ale kolejny fragment przegrały 1:5! Polska ma jednak Stysiak, która nigdy się nie poddaje. Zdobywała punkty wszystkimi możliwymi sposobami: serwami, blokiem i atakiem. Trener Stefano Lavarini szukał dla nie wsparcia, zmieniając przyjmujące i środkowe.

Nie potrafiliśmy jednak znaleźć recepty na Bosković. Zdarzało się czasami, że serbska gwiazda się myliła. Tak było w końcówce pierwszego seta i czwartego. Przy zagrywkach Klaudii Alagierskiej-Szczepaniak Polska odrobiła trzypunktową stratę, a następnie wyszła na prowadzenie 24:23. Pierwszego setbola Serbki obroniły, ale 25. punkt zdobyła Stysiak, a w ostatniej akcji Mihajlović nie zdołała przebić piłki i Polki doprowadziły do tie-breaka.

Teraz to rywalki były pod presją. Obie rozgrywające już nie bawiły się w kombinacje, tylko posyłały piłki do swoich liderek. Po czterech setach Stysiak miała 30 punktów, a Bosković o dwa więcej. W piątym Polka do ataku dołożyła kapitalne obrony, m.in. po zbiciach Bosković. Po trudnych zagrywkach Serbki nie potrafiły wyprowadzić ataku, a Polska odskoczyła na plus dwa. Emocje były niesamowicie, bo po minimalnej pomyłce w ataku Alagierskiej-Szcepaniak było 10:10. Stysiak się jednak nie zatrzymywała: zdobyła punkt z przechodzącej piłki (12:12), by za chwilę zaserować asa (13:12). Wyrównała Bosković, ale Stysiak pomyliła się zbijając z szóstego metra. Pierwszego meczbola Polki obroniły, jednak Bosković wsparła Stevanović, która najpierw skończyła atak, a mecz zakończyła asem. Szczęście było bardzo blisko, a zdecydowały szczegóły.

Serbia zagra w półfinale z USA, a w drugim Włochy z Brazylią.

Polska – Serbia 2:3 (25:21, 21:25, 19:25, 26:24, 14:16)

Polska: Wołosz, Różański, Korneluk, Stysiak, Górecka, Witkowska, Stenzel (libero) oraz Szczygłowska, Szlagowska, Wenerska, Gałkowska, Alagierska-Szczepaniak

Serbia: Drca, Mihajlović, Aleksić, Bosković, Busa, Stevanović, Pusić (libero) oraz Milenković, Mirković, Bjelica, Lazović

 

Źródło: pzps.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!