foto: gtk.gliwice.pl

Piątkowym mecz 4. serii Energa Basket Ligi z udziałem PGE Spójni Stargard z GTK Gliwice przyniósł mało punktów i porażkę gospodarzy, którzy do tej pory z ekipą z Górnego Śląska nie przegrywali w ekstraklasie nie przegrali.  Gliwiczanie wygrali z PGE Spójnią Stargard 64:59. O losach meczu zadecydowała druga połowa, kiedy to zespół Maroša Kováčika znacząco ograniczał poczynania rywala i poprawił swoją grę w ataku.

Od momentu kiedy oba zespoły znalazły się w Polskiej Lidze Koszykówki Tauron GTK Gliwice jeszcze nigdy nie wygrało w Stargardzie. Czy ta seria mogła zostać w końcu przełamana? Solidny występ przeciwko Polskiemu Cukrowi Pszczółce Start Lublin pozwalał mieć nadzieję, że podopieczni Maroša Kováčika powalczą o pełną pulę. Faworytem byli jednak miejscowi, którzy w bieżących rozgrywkach mieli już na koncie dwa zwycięstwa, w tym dość nieoczekiwane w Warszawie z Legią. Mecz lepiej rozpoczął się jednak dla gości. Pierwsze punkty zdobył spod kosza Filip Put, a dwa rzuty wolne trafił Troy Franklin Jr. Miejscowych do walki poderwał Shawn Jones, który mocno walczył w polu trzech sekund. Środkowy PGE Spójni zdobył pięć punktów i jego zespół zbliżył się do gliwiczan (5:6). Koszykarze Maroša Kováčika cały czas byli jednak minimalnie z przodu. Głównie dzięki trafieniom Franklina, który mało podawał, ale kiedy decydował się na akcje ofensywne, to piłka wpadała do kosza. Końcówka pierwszej odsłony należała jednak do drużyny Sebastiana Machowskiego. Przewagę fizyczną nad Franklinem wykorzystał Karol Gruszecki, a Brody Clarke popisał się skuteczną dobitką (15:12).

Amerykański skrzydłowy podwyższył prowadzenie po wznowieniu gry. Tauron GTK zdołało jednak doprowadzić do wyrównania, bo najpierw umiejętnie pod koszem upchnął się Put, a następnie Mateusz Szlachetka przymierzył zza łuku (17:17). Kolejny fragment należał jednak do miejscowych. Skutecznym wejściem popisał się Adam Brenk, a Gruszecki przechwycił piłkę i samotnie popędził na kosz (25:19). Gliwiczan do walki ponownie poderwał Franklin, trafiając zza linii 6,75 m. Kiedy kolejne dwa „oczka” dołożył Szymon Ryżek, który przebił się po linii końcowej (25:24) trener Machowski poprosił o chwilę rozmowy ze swoim zespołem. Przerwa przyniosła dla jego zespołu oczekiwany skutek, bo po powrocie na parkiet jego zawodnicy wygrali fragment 6:0 za sprawą Jordana Mathewsa oraz Gruszeckiego, który trafił z dystansu (31:24) i jak się później okazało było to jedyne trafienie zza łuku gospodarzy.

Tauron GTK po przerwie było już zdecydowanie innym zespołem. Terrance Ferguson zdobył pierwsze punkty po dobitce, a Franklin dwa razy trafił z dystansu i goście objęli prowadzenie (31:32). PGE Spójnia nie zamierzała się łatwo poddawać. Nadal nie do zatrzymania pod koszem był Jones. Amerykański środkowy dwa razy trafił z najbliższej odległości (35:32). Kiedy kontrę wykończył Jure Skifić, a Put dorzucił dwa „oczka” spod kosza trener Machowski przerwać serię gliwiczan. Na chwilę błysnął Paweł Kikowski, który zrobił sobie miejsce i przymierzył z półdystansu, ale ostatnie fragmenty tej odsłony bez wątpienia należały do Puta. Silny skrzydłowy Tauron GTK najpierw wykorzystał podanie pod kosz, a na koniec dołożył dwie „trójki” (39:46). Przy drugim rzucie w chamski sposób zachował się Gruszecki, który podszedł pod naszego zawodnika. Put upadł na parkiet, ale na szczęście obyło się bez poważnego urazu.

PGE Spójnia próbowała wrócić do gry za sprawą Isaiaha Browna, ale po stronie gości dobry fragment zaliczył Szlachetka. Po jego „trójce” (44:52) trener Machowski raz jeszcze poprosił o przerwę na żądanie. Nic to nie dało, bo Tauron GTK było już rozpędzone. Akcją 2+1 popisał się Ferguson, a w kolejnych akcjach rywale jego dynamiczne wejścia mogli powstrzymać tylko za pomocą przewinień (46:58). Kiedy przyjezdni zwiększyli swoje prowadzenie do 14 punktów (48:62) po dobitce Kamariego Murphy’ego wydawało się, że jest już po meczu. Stargardzianie walczyli jednak do końca. Jones raz jeszcze umieścił piłkę w koszu, a akcja 2+1 Gruszeckiego pozwoliła przyspieszyć w odrabianiu strat. Gliwiczanie popełniali też proste błędy przy wyprowadzaniu piłki, a PGE Spójnia była coraz bliżej (59:64). Kolejnego błędu przyjezdnych nie wykorzystał Gruszecki, który spudłował będąc sam na sam z koszem i to oznaczało koniec szans miejscowych na odrobienie strat.

PGE Spójnia Stargard – Tauron GTK Gliwice 59:64 (15:12, 16:12, 8:22, 20:18)

PGE Spójnia: Isaiah Brown 10, Jordan Mathews 7, Karol Gruszecki 10 (1×3), Brody Clarke 5, Shawn Jones 14 – Adam Brenk 4, Tomasz Śnieg 4, Paweł Kikowski 3, Krzysztos Sulima 2. Trener Sebastian Machowski.

Tauron GTK: Troy Franklin Jr. 17 (3×3), Szymon Ryżek 6, Terrance Ferguson 8, Filip Put 14 (2×3), Kamari Murphy 4 – Mateusz Szlachetka 9 (2×3), Jure Skifić 6, Aleksander Busz, Norbert Maciejak. Trener Maroš Kováčik.

Źródło: Biuro prasowe GTK Gliwice

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!