ALEKSANDER DZIEWA fot. Anna Kmiotek, polski-sport.com

Pierwsza połowa fatalna i pogoń w trzeciej odsłonie. Dobre występy Kolendy, Dziewy czy Nizioła to było za mało. Straty i brak skuteczności wyszły dzisiaj. Ogromny wpływ na końcówkę spotkania miała wpływ pogoń Śląska z trzeciej kwarty. Wrocławianie w trzech meczach Euro Cup w tym sezonie nie zaznali smaku wygranej.

 

Pierwsze punkty w meczu zdobywali rywale wrocławian. Ekipa z Hamburga szybko prowadziła 4:0. Jednak Śląsk próbował walczy. Wrocławianie potrafili wyjść na prowadzenie 12:14 i 14:17. Z gry Śląsk jednak nie grzeszył. Aż jedenaście oczek w pierwszej kwarcie zdobywali z linii wolnych. Ważnymi w ataku opcją byli Łukasz Kolenda i Jakub Nizioł, którzy zdobyli w premierowej odsłonie po siedem oczek. Mało widoczny był we Wrocławiu Martin. W drugiej kwarcie szybko Hamburg odskoczył na stan 28:19 po czym trener Andriej Urlep wykorzystywał drugi czas w pierwszej połowie. Jednak Śląsk miał dalej przestoje w celnych rzutach z gry. W połowie drugiej kwarty wrocławianie tracili do rywali nawet dwanaście oczek. I to nie był koniec. Jedyne punkty dla polskiego zespołu zdobywał Aleksander Dziewa. Reprezentant Polski w siedem minut tej kwarty, zdobył wszystkie siedem oczek wrocławian z tego okresu. Skuteczne dobitki McCalluma sprawiały, że po trójce Meisnera było 45:29 dla Towers. W grze wrocławian brakowało schematów Adrieja Urlepa. Śląsk nie mógł znaleźć w żadnym elemencie swoich przewag.

Po zmianie stron do głosu bardzo solidne wejście zaliczył Daniel Gołębiowski. W nie co ponad trzy minuty wrocławianin zaliczył dziesięć oczek. Gdy kolejne punkty dokładali Łukasz Kolenda i Martin było 52:49 dla ekipy z Hamburga. Wrocławianie zaliczyli w niespełna pół kwarty serię 16:0. Ekipa z Niemiec dopiero po ponad pięciu minutach zdobyła pierwsze dwa punkty w tej odsłonie. Śląsk jeszcze w tej kwarcie potrafił prowadzić, ale szybko gospodarze zaczęli odpowiadać co pozwalało im prowadzić tylko dwoma oczkami po trzech odsłonach. W czwartej kwarcie wrocławianie próbowali dalej grać to co przez większość trzeciej, ale to gospodarze potrafili prowadzić ośmioma punktami. Śląsk nie rezygnował. Pokazał kilka indywidualnych akcji, dzięki którym ponownie tracił do rywali dwa punkty na kilkadziesiąt sekund do końca spotkania. Jednak to było wszystko. Niedosyt na pewno zostanie i to duży. Jednak wystrzelanie się w wcześniejszych okresach gry i dwadzieścia jeden strat wyszło Śląskowi w tym momencie.

Polskie trio wrocławskiego zespołu zdobyło 48 z 83 punktów Śląska.

 

VEOLIA HAMBURG TOWERS – WKS ŚLĄSK WROCŁAW  87:83 (21:19, 31:14, 11:28, 24:22)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!