Skandalem zakończyło się spotaknie między Sandecją a Śląskiem. „Kibice” Śląska Wrocław podczas serii rzutów karnych wydawali rasistowskie okrzyki. Po tym zdarzeniu gospodarze odmówili strzelania kolejnych karnych i udała się do szatni. Na tamtą chwilę Śląsk po niepełnych trzech seriach, prowadził w rzutach karnych 2-1.    

Nowy Sącz był kolejną areną zmagań w W 1/8 Fortuna Pucharu Polski. Sandecję czekało spore wyzwanie, gdyż jej przeciwnikiem był przedstawiciel PKO Ekstraklasy- Śląsk Wrocław.

Początek to próby przedostania się w  pole karne przeciwników przez Sandecję. Gospodarze starali się, ale brakowało im dokładności. Po stronie Śląska najbliższy zdobycia bramki był Yeobah  jednak jego strzał zatrzymał się na poprzeczce.. Co nie udało mu się za pierwszym razem, wyszło chwilę później. Najpierw dryblingiem minął dwóch rywali, zagrał do Rzuchowskiego, który odegrał mu efektownie piętą, a Yeboah sfinalizował całą akcję umieszczając piłkę w siatce oszukując jeszcze Putnockiego. Po objęciu prowadzenia Śląsk k oddał pole gospodarzom licząc na szybkie kontry. Sandecja przez dłuższy czas nie potrafiła stworzyć klarownej sytuacji. Do zapamiętania był strzał głową Boczka po rzucie rożnym obroniony przez Leszczyńskieg. Dopiero w samej końcówce pierwszej części doskonałą sytuację do wyrównania zmarnował Kosakiewicz. Będąc tuż przed bramką zespołu z Wrocławia fatalnie przestrzelił.

Sandecja oprowadziła do wyrównania w 64. minucie. Konkretnie zrobił to Kosakiewicz, który przytomnie zamykał akcję i dobił strzał do pustej bramki. Za moment w polu karnym gospodarzy padł Rzuchowski, jednak ani sędzia główny ani sędziowie Var nie interweniowali. To były intensywne chwilę w tym meczu. Po sytuacji w polu karnym Sandecja oddała w krótkim odstępie czasu dwa strzały na bramkę, jeden z nich był celny, ale poradził sobie z nim mający jeden występ w reprezentacji Polski- Rafał Leszczyński. Na odpowiedź Śląska trzeba było do 85. minuty, jednak efektowy strzał Samiec- Talara został skutecznie zablokowany. Po 90 minutach gry, był remis, tak więc do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dogrywka.

Najlepsza sytuacja do przechylenia szali na swoją korzyść miał Śląsk, jednak Quintana pomylił się uderzając na wślizgu. W drugiej połowie najpierw Leszczyński instynktownie obronił strzał piętą, a po drugiej stronie Putnocki dwukrotnie efektownie uchronił swój zespół przed stratą drugiej bramki. Pomocną dłoń i to dosłownie wyciągnął do piłkarzy Śląska kapitan Sandecji Szufryn. Przy interwencji po rzucie rożnym piłka trafiła go we własnym polu karnym w rękę. Do „jedenastki” podszedł Quintana i pewnym uderzeniem dał prowadzenie i jak się wydawało się  swojej drużynie do ćwierćfinału Fortuna Pucharu Polski. Ostatnie słowo należało do Sandecji. Ponownie w głównej roli Kosakiewicz, który w ostatniej akcji meczu strzelił na remis. Czekały nas rzuty karne.

W serii rzutów karnych doszło do niespotykanej sytuacji, z trzecg serii, dwa rzuty karne zostały niestrzelone przez zawodników Sandecji. Najpierw Kosakiewicz trafił w poprzeczkę, a później Fall trafił w słupek. W trakcie trzeciego rzutu karnego z trybun zajmowanych przez „kibiców” Śląska Wrocław dało się słyszeć rasistowskie okrzyki kierowane w stronę zawodnika Sandecji Falla. W związku z tym, w geście solidarności ze swoim kolegą, drużyna gospodarzy udała się do szatni. Delegat oraz sędzia techniczny starali się przekonać zawodników Sandecji do dokończenia meczu. Nie udało im się to, tak więc arbiter główny zakończył przedwcześnie zmagania w tym meczu.

 

Sandecja Nowy Sącz – Śląsk Wrocław 2-2 (0-1) k. 1-2

Yeboah 23′, Quintana 117′ (rzut karny) – Kosakiewicz 64′, 120′

 

Sandecja: Putnocky- Boczek (Szufryn 75′), Piter-Bucko, Iskra, Nekic- Kosakiewicz, Lusiusz, Maissa Fall, Toporkiewcz (Walski 75′), Chmiel (Gabrych 75′)- Wróbel (Surzyn 104′)

Śląsk: Leszczyński- Vardasca, Gratarsson, Garcia, Konczkowski- Rzuchowski (Poprawa 81′), Olsen, Yeboah (Łyszczarz 91′), Leiva (Szchwarz 62′) , Samiec-Talar- Exposito (Quintana 81′).

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!