Wrocławski Śląsk przegrywa wszystko co się da w europejskich pucharach, lecz na krajowym podwórku nie ma sobie równych. W 10. serii Energa Basket Ligi mistrzowie kraju wygrali w Gliwicach, choć większymi okresami przed przerwą Tauron GTK swoją postawą ekipie ze stolicy Dolnego Śląska życia nie ułatwiał.

Niezwykle trudne zadanie czekało gliwickich koszykarzy. Do Gliwic zawitał niepokonany w tym sezonie Energa Basket Ligi WKS-em Śląsk Wrocław. W barwach drużyny z Dolnego Śląska mogliśmy zobaczyć dwóch byłych zawodników Tauron GTK, Mikołaja Adamczaka i Daniela Gołębiowskiego. Obie drużyny nie mogły jednak zagrać w pełnych składach. Wśród miejscowych zabrakło narzekającego na uraz pleców Szymona Ryżka, a wśród gości zabrakło chorego Aleksandra Dziewy. W miejsce tego pierwszego w pierwszej piątce pojawił się Mateusz Szlachetka i to on otworzył wynik trafiając zza łuku. Wrocławianie wyrównali po jednym celnym rzucie wolnym Gołębiowskiego (3:3), ale już po chwili Tauron GTK ponownie odskoczyło za sprawą Earla Jerroda Rowlanda. Rozgrywający gospodarzy najpierw trafił zza łuku, a po chwili popisał się akcją 2+1 (11:6). Poddenerwowany trener Andrej Urlep natychmiast poprosił o przerwę na żądanie. Ta przyniosła przyjezdnym oczekiwany skutek, bo dzięki skutecznej dobitce oraz szybkiej „trójce” Conora Morgana udało się doprowadzić do wyrównania (13:13). To nie był jednak koniec dobrej passy mistrzów Polski. Dobrą zmianę dał Szymon Tomczak, który najpierw wykorzystał dwa rzuty wolne, a na koniec kwarty przeprowadził akcję trzypunktową. Kolejne cztery „oczka” dołożył Justin Bibbs, wracający po kontuzji. Gliwiczanie ponownie musieli liczyć na Rowlanda oraz Kamariego Murphy’ego, który przymierzył z półdystansu. Ostatecznie po pierwszych 10 minutach gry miejscowi tracili trzy „oczka” do rywala (19:22).

Na początku drugiej kwarty WKS Śląsk podwyższył prowadzenie za sprawą Jeremiaha Martina, ale Tauron GTK szybko odpowiedział. Skuteczną dobitką popisał się Aleksander Busz, a Murphy wykorzystał dwa rzuty wolne, a Jure Skifić trafił z półdystansu (27:24). Kolejną serię zanotowali jednak goście. Sześć kolejnych punktów w wykonaniu wrocławian pozwoliło im wrócić na prowadzenie (27:30). Dzięki Rowlandowi i Szlachetce gliwiczanie doprowadzili do wyniki 31:30, ale kolejną serię ponownie zanotowali rywale. Pięć punktów zdobył Martin, a dwa „oczka” dołożył Kodi Justice (31:37) i trener Maroš Kováčik poprosił o przerwę. Tauron GTK próbowało wrócić do gry za sprawą Rowlanda i Filipa Puta. Ten ostatni zdobył w krótkim odstępie czasu siedem punktów popisując się m.in. niesamowitym wejściem pod kosz, gdzie w trudnej sytuacji mimo asysty obrońców oddał skuteczny rzut (40:45). Ostatnia akcja tej połowy należała jednak do gości i Justice dobrze znalazł w polu trzech sekund Artsioma Parakhouskiego, który nie miał problemów z umieszczeniem piłki w koszu.

Tak jak WKS Śląsk zakończył pierwszą część meczu, tak dobrze rozpoczął też kolejną. Tauron GTK próbowało bronić defensywą strefową, ale goście nie mieli kłopotów z jej rozbiciem. Dwie „trójki” trafił Justice, a jedną Morgan (46:60) i szkoleniowiec gliwiczan musiał szybo zareagować. Po wznowieniu gry miejscowi zaliczyli dobry fragment za sprawą Puta, który zablokował Morgana i samotnie popędził na kosz. Kiedy dwa „oczka” spod kosza dołożył Murphy na tablicy wyników pojawił się rezultat 50:62. Niestety, kolejny fragment należał do przyjezdnych, którzy zdobyli sześć kolejnych punktów. Na koniec trzeciej kwarty z dystansu trafił Put (53:68).

Wysokie prowadzenie przyjezdnych nie zadowoliło ich. Z każdą kolejną minutą zespół Andreja Urlepa powiększał przewagę. Zawodnicy Tauron GTK nie mieli pomysłu jak rozbić defensywę rywala. Wśród przyjezdnych sporą ochotę do gry wykazywał Gołębiowski. Były skrzydłowy Tauron GTK rozpoczął tą część meczu od trafienia z dystansu, a potem m.in. przechwycił piłkę i samotnie popędził na kosz. Po jego kolejnej skutecznej akcji (58:80) trener Maroš Kováčik poprosił o przerwę na żądanie. Mocna przemowa trenera miejscowych podziała mobilizująco na jego podopiecznych. Sygnał do odrabiania strat dał Norbert Maciejak, wbijając się w pole trzech sekund. Dwoma skutecznymi dobitkami popisali się Put i Terrance Ferguson. Ten ostatni trafił także z dystansu (67:82). Serię gliwiczan przerwał dopiero Justin Bibbs, który faulowany przy rzucie z dystansu wykorzystał wszystkie trzy rzuty wolne. Kolejne dwa celne rzuty Skificia pozwoliły jeszcze mieć nadzieję na doprowadzenie do dogrywki, ale trafienie zza łuku Jakuba Nizioła ostatecznie rozwiało jakąkolwiek nadzieję. WKS Śląsk ostatecznie wygrał różnicą 20 punktów (71:91).

Tauron GTK następne spotkanie rozegra 8 grudnia i będzie to zaległy mecz III kolejki. Gliwiczanie zagrają w Bydgoszczy z Eneą Abramczyk Astorią.

Tauron GTK Gliwice – WKS Śląsk Wrocław 71:91 (19:22, 21:25, 13:21, 18:23)

Tauron GTK: Earl Jerrod Rowland 20 (1×3), Mateusz Szlachetka 5 (1×3), Terrance Ferguson 5 (1×3), Jure Skifić 10, Kamari Murphy 9 – Filip Put 18 (2×3), Norbert Maciejak 2, Aleksander Busz, Tomasz Palmowski. Trener Maroš Kováčik.

WKS Śląsk: Jeremiah Martin 18 (1×3), Kodi Justice 18 (4×3), Daniel Gołębiowski 8 (1×3), Conor Morgan 19 (3×3), Artsiom Parakhouski 4 – Justin Bibbs 10 (1×3), Szymon Tomczak 9, Jakub Nizioł 5 (1×3), Mikołaj Adamczak, Łukasz Kolenda. Trener Andrej Urlep.

Źródło: Biuro prasowe GTK Gliwice

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!