foto: PGNiG Superliga

W piątkowych meczach 13. kolejki PGNiG Superligi, ostatniej przed reprezentacyjną przerwą na mistrzostwa świata w trzech meczach triumfowali przyjezdni, z których przynajmniej w dwóch przypadkach kibice gospodarzy liczyli na więcej. Piotrkowianin uległ u siebie beniaminkowi z Ostrowa Wielkopolskiego, a w Tarnowie Grupa Azoty Unia nie sprostała Chrobremu. W Szczecinie bez niespodzianki – faworyzowane Azoty Puławy wyjechały z trzema punktami.

Pierwsze minuty spotkania w Piotrkowie Trybunalskim należały do Piotrkowianina, który w 3. minucie, po rzutach Marcina Matyjasika (karny) i Marcina Szopy, prowadził 2:0. Gospodarze poszli za ciosem. Świetnie między słupkami spisywał się Kacper Ligarzewski, a jego koledzy z pola dorzucali bramkę za bramką. W 16. minucie, po trafieniu Filipa Surosza, było 9:6, a na dwadzieścia sekund przed końcem pierwszej połowy nawet 15:11, kiedy to trzeciego swojego gola rzucił Szopa. Wynik pierwszej odsłony ustalił Kamil Adamski.

Trzy bramki przewagi, które zaniósł Piotrkowianin do szatni, okazało się zbyt niską zaliczką. Goście zaczęli bowiem grać dużo skuteczniej w obronie i już po siedmiu minutach drugiej połowie był remis – 17:17. Przy stanie 18:18 beniaminek z Ostrowa Wielkopolskiego rzucił trzy bramki z rzędu, wychodząc na prowadzenie 21:18 na piętnaście minut przed końcem pojedynku. Tej przewagi drużyna trenera Macieja Nowakowskiego nie oddała już do końcowej syreny. Nie pozwolili na to: bramkarz Mikołaj Krekora oraz najlepszy zawodnik spotkania Kamil Adamski, który ostatecznie rzucił aż dziewięć bramek.

– Nie wystarczyło nam w drugiej połowie siły. Drużyna z Ostrowa miała dużo możliwości rotacji w składzie, a moim zawodnikom po prostu brakło siły. Czeka nas teraz trochę przerwy. Mam nadzieję, że się pozbieramy i w drugiej części sezonu nawiążemy skuteczną walkę o utrzymanie w lidze – powiedział po spotkaniu trener Piotrkowianina Bartosz Jurecki.

– Dwie różne połowy. W drugiej zaczęliśmy lepiej bronić, wykorzystaliśmy również kilka błędów przeciwnika. Nie należy zapominać, że jesteśmy beniaminkiem, który w każdym meczu ma ciężko. Mamy 17 punktów w połowie sezonu i jest to dorobek, z którego możemy być zadowoleni – dodał Maciej Nowakowski, szkoleniowiec Ostrovii.

Piotrkowianin – ARGED KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski 26:30 (15:12)

Piotrkowianin: Ligarzewski, Chmurski – Wawrzyniak 1, Doniecki 1, Matyjasik 6/4, Szopa 3, Pstrąg, Swat 7, Filipowicz, Surosz 2, Pożarek, Mosiołek 1, Kowalski 3, Pacześny 2.
Rzuty karne: 4/5
Kary: 8 min (Doniecki x3, Surosz)

ARGED KPR: Krekora 1, Balcerek, Zimny – Adamski 9/2, Klopsteg 5, Wadowski 2, Marciniak 5/3, Misiejuk 1, Tomczak 2, Wojciechowski 1, Szych, Szpera 2, Przybylski 1, Gajek 1.
Rzuty karne: 5/5
Kary: 4 min (Adamski, Misiejuk)

 

W Tarnowie bardzo dobrze prezentująca się w tym sezonie Grupa Azoty Unia podejmowała Chrobrego Głogów, licząc na kolejne punkty.

Pierwsze trafienie meczu należało – tradycyjnie już – do Tarasa Minotskiego. Chwilę później wynik na 2:0 podwyższył drugi najlepszy strzelec tarnowian, Paweł Podsiadło. Goście szybko doprowadzili jednak do wyrównania i w 5. minucie mieliśmy 2:2.

Przez kolejne minuty zespoły prowadziły bardzo wyrównaną i twardą, szczególnie w obronie, walkę. Po 13 minutach gry na tablicy wyników wyświetlał się rezultat 4:4, ale karę 2 minut wykluczenia otrzymał Minotskyi. Grający w przewadze zespół Chrobrego zdołał wyjść na jednobramkowe prowadzenie [5:6], a o czas po raz pierwszy w tym spotkaniu poprosił trener Tomasz Strząbała.

Sytuacja na boisku się nie zmieniała. Zespoły wymieniały się ciosami, a po 19 minutach gry wynik wynosił 8:8. Unia miała jednak dużą szansę na wypracowanie sobie prowadzenia – karą 2 minut ukarani zostali Anton Otrezov, Wojciech Matuszak oraz Oleksandr Tilte i goście przez blisko pół minuty musieli radzić sobie w potrójnym osłabieniu!

Jaskółki grając w przewadze zdołały rzucić zaledwie jedną bramkę, ale chwilę później Yoshida podwyższył prowadzenie swojego zespołu do 2 trafień różnicy [10:8]. Na tę sytuację błyskawicznie zareagował trener Witalij Nat, prosząc o chwilę rozmowy ze swoimi podopiecznymi.

Końcówka pierwszej połowy należała do drużyny gości. Po 3 trafieniach z rzędu udało im się najpierw doprowadzić do remisu, a po bramce Tomasza Kosznika z 7. metra w ostatnich sekundach pierwszej połowy wyjść na jednobramkowe prowadzenie [12:13].

Od początku drugiej odsłony gra ponownie się wyrównała, a na tablicy wyników najczęściej wyświetlał się remis. Dopiero w 38. minucie tarnowianie mieli szansę na wyjście na dwubramkowe prowadzenie. Udało się – po rzucie karnym wykonanym przez Keisuke Matsuurę Unia prowadziła 17:15.

Był to zdecydowanie słabszy czas ekipy z Głogowa – na 19 minut przed zakończeniem spotkania gospodarze prowadzili już 19:15. O czas po raz kolejny w tym spotkaniu poprosił trener Nat. Jego wskazówki okazały się skuteczne i na niespełna kwadrans przed ostatnim gwizdkiem głogowianie tracili do rywala już tylko 2 bramki [20:18]. Tym razem o chwilę rozmowy dla swojej drużyny poprosił trener drużyny gości.

W 47. minucie bramkę kontaktową rzucił Klinger. Goście dwukrotnie mieli także szansę na doprowadzenie do remisu, jednak nie pozwolił na to bramkarz tarnowian, Patryk Małecki. Niemoc gospodarzy w ataku przełamał dopiero Ajdin Zahirović, rzucając bramkę na 21:19.

Głogowianie po trafieniu najpierw Otrezova i chwilę później Tilte w 52. minucie wywalczyli upragniony remis. Wszystko miało rozstrzygnąć się w ostatnich minutach tego spotkania. Zespoły prowadziły równą i twardą walkę, a na 5 minut przed ostatnim gwizdkiem mieliśmy remis 22:22. Po raz kolejny w Arenie Jaskółka kibiców czekała emocjonująca końcówka.

Na niewiele ponad 3 minuty w zdecydowanie lepszej sytuacji byli głogowianie. Zdołali wyjść na dwubramkowe prowadzenie, a kare 2 minut otrzymał Minotskyi. Tarnowianie nie odpuszczali i na kilkanaście sekund przed ostatnim gwizdkiem mieli szansę na doprowadzenie do wyrównania. Gościom udało się jednak przechwycić piłkę, a Wojciech Strycz ustanowił wynik spotkania na 23:25.

Grupa Azoty Unia Tarnów – Chrobry Głogów 23:25 [12:13]

Unia: Małecki, Bartosik – Podsiadło 7, Minotskyi 5, Zahirović 3, Matsuura 3, Bushkou 2, Yoshida 2, Sanek 1, Kowalik, Sikora, Kasahara, Małek, Wajda, Słupski, Mrozowicz

Trener: Tomasz Strząbała

Chrobry: Dereviankin, Stachera – Tilte 8, Strycz 4, Paterek 3, Kosznik 3, Dadej 2, Matuszak 2, Otrezov 1, Jamioł 1, Klinger 1, Warmijak, Orpik, Grabowski, Zdobylak, Wiatrzyk,

Trener: Witalij Nat

 

Z nadziejami na sukces do meczu przystępowali szczypiorniści Sandra SPA Pogoni. Aby utrzymać się w PGNiG Superlidze szczecinianie muszą szukać punktów wszędzie nawet z wyżej notowanym przeciwnikiem. Niestety nadzieja została rozwiana już po 15 minutach, kiedy goście wyszli na 8 bramkowe prowadzenie i kontrolowali przebieg meczu. W 5 minucie było już 0 – 4 po 3 bramkach szczecinianina Rafała Przybylskiego. Impas strzelecki przełamał Patryk Krok, ale defensywa puławian dowodzona przez Michała Jureckiego szczelnie broniła dostępu do własnej bramki, skuteczny z kontry był także Piotr Jarosiewicz. Wśród gospodarzy nie mógł się wstrzelić Bogdan Cherkashchenko i Paweł Krupa. Zmiany po 15 minutach wprowadziły nieco ożywienia. Bramki zdobywał Matija Starcevic, a wtórował mu także Hubert Wiśniewski. Do przerwy było 11 – 17. Po zmianie stron po dwóch błędach szczecinian wyszli na ośmiobramkowe prowadzenie, ale później do głosu doszli szczecinianie. Przełamał się Bogdan Cherkashchenko, a swój najlepszy mecz w karierze rozgrywał Filip Wrzesiński, który zakończył mecz z 9 bramkami na koncie. Hala zamarła w 40 minucie, kiedy po bramce upadł Matija Starcevic. Chorwacki rozgrywający trzymając się za kolano w asyście kolegów opuścił boisko i już na nie nie wrócił. Jak groźny jest to uraz dowiemy się dopiero po szczegółowych badaniach. W cieniu kontuzji szczecinianie bramka po bramce zaczęli odrabiać straty i w 47 minucie przewaga gości wynosiła tylko 4 bramki. Niestety później 6 bramki z rzędu przyjezdnych wyjaśniły kto będzie zwycięzcą meczu. Mimo 10 bramkowej straty szczecinianie mają w praktyce, że walczą do końca. Końcówka meczu należała do gospodarzy Grzegorza Jagodzińskiego w bramce i do Adama Białego. Syn Pawła w wieku 17 lat zadebiutował na parkiecie PGNiG Superlidze. Zaliczył asystę nie rzucił karnego, ale równo z końcowym gwizdkiem zdobył bramkę rzutem z 2 linii. MVP spotkania został Piotr Jarosiewicz zdobywca 12 bramek. Ostatecznie szczecinianie przegrali 29 – 34 i zimę z 4 punktami spędzą na 14 miejscu w tabeli.

Sandra SPA Pogoń Szczecin – Azoty Puławy 29 – 34 (11-17)

Sandra SPA Pogoń Szczecin – Arsenić, Viunyk, Jagodziński, – Wrzesiński 9, Cherkashchenko 5, Wiśniewski 3, Zalevskiy 3, Krysiak 3, Starcevic 3, Krok 2, Biały 1, Krupa, Kapela, Polok.

Azoty Puławy – Borucki, Koshovy – Jarosiewicz 12, Burzak 7, Fedeńczak 3, Janikowski 3, Valles 3, Przybylski 3, Marciniak 2, Adamski 1, Jurecki 1, Zivkovic, Konieczny, Antolak.

 

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!