JAMES EADS III fot.Karol Makowski polski-sport.com

Corey Sanders z podwójną zdobyczą, słaba skuteczność zza łuku Anwilu dała efekt w postaci piątej z rzędu ligowej porażki włocławian. Brązowi medaliści poprzedniego sezonu muszą teraz zacząć się martwić o play off.

 

Wyrównana pierwsza kwarta, gdzie Anwil prowadził najwyżej trzema (5:2) punktami, a Sokół czterema (16:20) mogła nie zapowiadać tego co wydarzyło się później. W drugiej kwarcie gdy zza łuku trafił Filip Struski Sokół powoli rozpoczął marsz po budowanie swojej przewagi. Każdy z zawodników jak nie dołożył swojej cegiełki w ataku to zostawiał serce w obronie. Podkarpacka ekipa za nim kibice w Hali Mistrzów zdążyli mocniej przetrzeć oczy już prowadziła dziesięcioma punktami. A to nie był koniec. Ważne punkty dokładał Delano Spenecer dla łańcuckiego beniaminka. Pojedyńcze trafienia Green, Petraska czy Słupińskiego nie wnosiły nic do gry. Sokół w drugiej kwarcie trafił zza łuku aż sześciokrotnie na dziesięć prób. Anwil próbował bronić, ale Rottwailerom szło to jak po grudzie. Gdy na nie co ponad pół minuty przed końcem połowy po trafieniach Mateusza Szczypińskiego goście odskoczyli na piętnaście punktów hala we Włocławku cichła.  Prowadzenie 33:48 po dwudziestu minutach beniaminka na we Włocławku zwiastowało emocje i sensację w drugiej połowie.

Po zmianie stron Anwil szukał swoich szans w rzutach z dystansu. Jednak Luke Petrasek mimo próbował brać na siebie zdobywanie punktów robił to średnio skutecznie. W przeciwieństwie do rywali. Waleczny pod koszami Adam Kemp zaczął drugą połowę od skutecznych akcji i to dwóch 2+1. W międzyczasie swoje dorzucał Thorthon. Dzięki temu beniaminek prowadził nawet 38:61. Sokół rozpoczął trzecią kwartę od serii 13:5 w cztery minuty. Co włocławianie próbowali odrobić to podopieczni Marka Łukomskiego odrabiali. Po trzech kwartach wynik 52:74 budził nie dowierzanie i mizerne szanse na pozytywny obrót meczu dla gospodarzy. A jednak… Jedyne trafienie przez blisko pół kwarty dla Łańcuta zaliczył Corey Sanders. Sokół stanął w ataku. Anwil zwietrzył powoli szansę na odrabianie strat. Kolejne trafienia Josipa Sobina, Luke Petraska czy Phila Greene’a przywracały nadzieję w Hali Mistrzów. Anwil zaaplikował rywalom serię 15:0. Dopiero po blisko pięciu minutach goście odpowiedzieli serią 7:0 (pięć oczek Sandersa). Anwil wciąż wierzył, ale tylko na moment zbliżył się do rywali na dziewięć punktów. Sokół przetrwał swój słabszy okres. W decydujących momentach mógł liczyć na ponowne trafienia Eadsa i Struskiego.

Mimo 19 punktów Phila Greene’a i punktujących Luke Petraska oraz Michała Nowakowskiego (obaj po 17) to było za mało na grających zespołowo zawodników Sokoła. Dla gości 16 pkt i 11 asyst zaliczył Corey Sanders oraz również 16 dołożył James Eads.

 

ANWIL WŁOCŁAWEK – RAWPLUG SOKÓŁ ŁAŃCUT  78:89  (18:20, 15:28, 19:26, 26:15)

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!