Dominik Kopeć
Foto: Instagram @kopec102

Kolejny tydzień i nowy rozmówca. Tym razem brązowy medalista Mistrzostw Europy 2022 w sztafecie 4×100 metrów – Dominik Kopeć. Z Halowym Mistrzem Polski 2023 na 60. metrów poruszyliśmy bardzo różne tematy. Były te miłe dotyczące wspomnień z Monachium czy udanego tegorocznego sezonu halowego jak i te trudniejsze związane z niełatwymi początkami kariery sportowej oraz kwestiami finansowymi w lekkoatletyce. Polski sprinter udzielił także cennych wskazówek młodym sportowcom i opowiedział nam jak ważna jest dla niego sztafeta. Zdradził też w co celuje na zbliżających się ME w Stambule, a na koniec powiedział o swoich celach sportowych na przyszłość. 

Ewa Betlej (polski-sport.com): Jak się czułeś jako lider list europejskich na 60. metrów? Byłeś bardzo zaskoczony tak dobrym rezultatem już pod koniec stycznia? Celowałeś w ogóle w występy na hali?

Dominik Kopeć (Halowy Mistrz Polski 2023 na płaskie 60. metrów): Wynik, który osiągnąłem w Toruniu (6,56 s.) nie był dla mnie zaskoczeniem. Wiedziałem, że stać mnie na bieganie poniżej 6,60 s. Na początku sezonu, w planach był bieg kontrolny w Toruniu. Kolejnym startem miały być dopiero Halowe Mistrzostwa Polski. Po rozmowie z trenerem lekko zmodyfikowaliśmy te plany i dołożyliśmy kilka startów w międzyczasie.

E. Betlej: 6,56 s. to Twój nowy rekord życiowy. Do tej pory nigdy tak szybko nie biegałeś na 60. metrów. Co się w tej kwestii zmieniło? Podszedłeś jakoś specjalnie do treningu czy to przyszło w związku z trenowaniem do ,,setki” na stadionie?

D. Kopeć: Wydaje mi się, że ten wynik przyszedł naturalnie. Poprawiłem błędy, które popełniałem w poprzednich sezonach halowych. Między innymi było to szlifowanie drugiej części dystansu i płynne przejście z pochylenia do wyprostowanego biegu. Prawdą jest, że moim priorytetem jest jak co roku sezon letni. Hala natomiast pozwala mi zweryfikować w jakim miejscu w treningu obecnie się znajduję. Dzięki temu możemy lepiej z trenerem dostosować dalszy plan przygotowań.

E. Betlej: Jak przebiegają Twoje przygotowania do sezonu letniego? Obywa się bez problemów zdrowotnych?

D. Kopeć: Podczas startu w Dortmundzie złapał mnie skurcz prawej łydki. Poza tym delikatnie odczuwam ból mięśnia dwugłowego, w lewej nodze. Mam nadzieję, że to chwilowe zmęczenie organizmu spowodowane jest tylko częstymi, intensywnymi startami i szybko uda mi się zregenerować.

E. Betlej: Od środy oficjalnie figurujesz już na liście powołanych na HME w Stambule. Minimum wypełniłeś bez problemów, Twoja forma też wydaje się całkiem w porządku. W takim razie w jaki rezultat tam celujesz? Półfinał, finał? A może niespodzianka rodem z Monachium?

D. Kopeć: Mam nadzieję, że będziecie mogli mnie w Stambule oglądać trzy razy. Liczę na to, że z Halowych Mistrzostw Europy wrócę z nowym rekordem życiowym. Nie chcę jednak narzucać sobie jakiejś dużej presji. Będę starał się dostać do finału, a w nim powalczyć o jak najlepszy rezultat. Moim celem jest uzyskanie wyniku w okolicach rekordu życiowego, a jakie miejsce to zagwarantuje zależy od dyspozycji przeciwników. Chcę po prostu pobiec ,,swoje” i dać z siebie wszystko.

E. Betlej: Wielu kibiców nie wie, że Dominik Kopeć pochodzi z malutkiej wsi w województwie lubelskim, a konkretniej z Łuszczacza. Uważasz, że w takich miejscach ciężej jest się przebić ze swoim talentem, czy może wręcz przeciwnie łatwiej jest zostać zauważonym, ale jednocześnie trudno zyskać odpowiednie warunki do treningów. Jak Ty wspominasz swoje dzieciństwo właśnie w tej wiosce?

D. Kopeć: Trenowanie w małych miejscowościach czy wioskach z pewnością niesie za sobą wiele przeciwności takich jak chociażby brak obiektów sportowych i kadry trenerskiej, która mogłaby przygarnąć nowe talenty pod swoje skrzydła. Ja, gdy zaczynałem swoją przygodę mogłem zaledwie raz w tygodniu trenować na obiekcie z nawierzchnią tartanową. W pozostałe dni biegałem na prowizorycznym boisku do gry w piłkę nożną, które znajdowało się w mojej wiosce. Nawierzchnia tam była tak nierówna, że trzeba było wykazać się dużą koordynacją ruchową aby nie skręcić kostki.

E. Betlej: Chyba jesteś odpowiednią osobą patrząc na miejsce z którego pochodzisz i Twoje doświadczenie w tym temacie aby udzielić rady młodym sportowcom, którzy podobnie jak Ty nie mieszkali w wielkim mieście z masą perspektyw rozwoju. Co im byś poradził z biegiem czasu? Jakich wskazówek udzielił?

D. Kopeć: Najważniejsze co mogę powiedzieć młodym osobom zaczynającym przygodę ze sportem to to, żeby nie zrażali się pierwszymi wynikami, niepowodzeniami. Ja startując w pierwszych zawodach (w okresie gimnazjum) odstawałem poziomem od swoich rówieśników. Wynik jaki wtedy uzyskałem sięgał prawie 13 s. na 100. metrów. Do poprawy było naprawdę wszystko. Dzięki treningom co roku udawało mi się poprawiać swoje wyniki. Na dzień dzisiejszy mój rekord życiowy na ,,setkę” wynosi 10,20 s. Mam nadzieję, że na tym nie poprzestanę. To pokazuje tylko, że w sporcie wyczynowym niezwykle ważna jest cierpliwość i wytrwałe dążenie do celu.

E. Betlej: Lekkoatletyka bardzo często nazywana jest ,,królową sportu” i trudno nie zgodzić się z tym określeniem. Wszystkie imprezy tworzą ogromne show i świetną atmosferę na trybunach. Czasami dzieje się tak dużo jednocześnie, że ciężko się na wszystkim skupić. Pobijane są rekordy kraju, świata, a niektóre nazwiska lekkoatletyczne znane są praktycznie na całym świecie. Mimo to nie przekłada się to zbytnio na zarobki, które nie ukrywajmy są zdecydowanie niższe niż w przypadku innych sportów. Były momenty, w których właśnie przez to miałeś ochotę rzucić to wszystko? I czy czasami przychodzi taki moment, w którym wiesz, że wiele osiągnąłeś, a mimo to niekoniecznie możesz spać spokojnie?

D. Kopeć: Jeśli chodzi o zarobki w lekkoatletyce to z tym naprawdę bywało u mnie ciężko. Po uzyskaniu przez nas (w sztafecie 4×100 m) brązowego medalu Mistrzostw Europy w ubiegłym roku sytuacja trochę się poprawiła, ale nadal nie jest to poziom, który pozwalałby ze spokojną głową skupić się tylko i wyłącznie na treningu. Bywały miesiące, w których trudno było opłacić wszystkie podstawowe rachunki, nie mówiąc już o pilnowaniu zdrowej diety, przy rosnących cenach produktów spożywczych. W 2022 roku planowałem po cichu zakończyć karierę, bo zwyczajnie się to nie kalkulowało. Medal Mistrzostw Europy pozwolił z nadzieją spojrzeć w przyszłość. Trudno jest rezygnować ze sportu, kiedy cały czas zaliczasz progres. Jest to ambicja sportowa, którą czasami przedkładamy ponad kwestie finansowe. Trzeba jednak pamiętać, że poza tym, że jesteśmy sportowcami to jesteśmy również ludźmi i mamy takie same ,,przyziemne” problemy jak każdy. Miejmy nadzieję, że lekkoatletyka w Polsce będzie się stale rozwijać i kolejne pokolenia będą miały trochę łatwiej.

E. Betlej: Przejdźmy do tych przyjemniejszych tematów. Twój poprzedni sezon był naprawdę dobry. Mistrzostwo Polski na 100. metrów plus poprawiona życiówka, brązowy medal Mistrzostw Europy w sztafecie 4×100 m i do tego jeszcze pobity rekord Polski. Jak wspominasz ten 2022 rok pod względem sportowym? Został gdzieś niedosyt czy cele zostały zrealizowane?

D. Kopeć: Rok 2022 był chyba najbardziej udanym rokiem w mojej sportowej przygodzie. Cel został wykonany w 99%. Czuję lekki niedosyt, jeśli chodzi o występ na Mistrzostwach Europy. Po wielokrotnej analizie naszego biegu sztafetowego wiem, że byliśmy w stanie pobiec poniżej 38 s. Zdaję sobie sprawę, że dla kibiców lekkoatletyki nasz brązowy medal był zaskoczeniem i przyniósł wiele pozytywnych emocji. Dla nas również był on bardzo ważny, ale zawsze jest jeszcze coś do poprawy – na tym polega sport.

E. Betlej: Niejednokrotnie powtarzałeś, że dla Ciebie najważniejsza jest sztafeta. Pojawiały się nawet informacje, że gdyby nie ona to Ciebie indywidualnie na bieżniach lekkoatletycznych już byśmy nie oglądali. Jak to jest, że stawiasz wszystko przede wszystkim na zespołowość? Wielu sportowców często ma olbrzymie problemy, żeby przełożyć dobro zespołu nad swoje indywidualne. To jest kwestia priorytetów czy może świadomość, że razem możecie osiągnąć coś więcej niż osobno?

D. Kopeć: Aby liczyć się w światowej rywalizacji na dystansie 100. metrów musiałbym regularnie biegać w granicy 10,00 s. Jest to na dziś dla mnie wynik kosmiczny. Nie da się ukryć, że większe szansę aby osiągnąć coś znaczącego mamy w sztafecie. Biegi sztafetowe przynoszą mi też więcej radości i satysfakcji. Podczas biegów indywidualnych brakuje mi takiego poziomu adrenaliny jaki odczuwam przy startach w sztafecie. Treningi sztafetowe też są znacznie przyjemniejsze niż przygotowania do startów indywidualnych. Aktualny mamy naprawdę fajną atmosferę w drużynie i myślę, że wspólnie możemy jeszcze wiele zdziałać. Nie mogę się doczekać kolejnych wspólnych startów. Wiem, że nie zawsze będzie tak kolorowo i przyjemnie jak było w Monachium. Wiem też, że w tej sztafecie jest potencjał i postaramy się to pokazać w nadchodzącym letnim sezonie.

E. Betlej: Wróćmy jeszcze na chwilkę do sztafety 4×100 m, a konkretniej do wspomnianego już brązowego medalu na Mistrzostwach Europy w 2022 r. Pobiegliście wtedy naprawdę niesamowicie bijąc rekord Polski. Nikt nie stawiał Was w roli kandydatów do zdobycia krążka. Gdzie są jeszcze pochowane te często wspominane rezerwy? No i czy młodzież puka do drzwi sztafety czy to jeszcze nie ten moment?

D. Kopeć: Póki co filar sztafety męskiej 4×100 metrów stanowi dwóch ,,dziadków” – ja i Przemek Słowikowski, z którym biegam sztafetę od czasów młodzieżowca. Mamy też wielu młodych, uzdolnionych sprinterów, którzy są gotowi aby wzmocnić skład sztafety. Mam wrażenie, że zdobyty przez nas medal ME spowodował, że w polskim sprincie ,,coś ruszyło” i coraz więcej chłopaków uzyskuje bardzo fajne wyniki. To dobrze wróży na przyszłość.

E. Betlej: Na koniec zapytam Cię jeszcze właśnie o przyszłość, a konkretniej o Twoje sportowe marzenie. Czy jest ono związane z jakąś konkretną imprezą czy może bardziej wynikiem, rezultatem, który chciałbyś osiągnąć w przyszłości? A może chcesz połączyć te dwie rzeczy?

D. Kopeć: Myślę, że w sporcie nie powinno się mówić o marzeniach, a o celach. Moim sportowym celem jeżeli chodzi o imprezy jest występ na igrzyskach olimpijskich. Jeżeli chodzi o wynik to chciałbym osiągnąć drugi rezultat w historii Polski biegnąć poniżej 10,15 s. Jeśli uda się połączyć te dwie kwestie nie będę miał nic przeciwko.

E. Betlej: Dziękuję Ci za rozmowę. Cała redakcja polskiego sportu życzy Ci oczywiście osiągnięcia tych celów! 

D. Kopeć: Również dziękuję.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your name here
Please enter your comment!