Ostatni pojedynek grupowych zmagań Ligi Mistrzów rozgrywany w Kielcach skojarzył dwie najlepsze ekipy grupy B – miejscową Industrię i FC Barcelonę. Kielczanie byli blisko wygrania prestiżowego meczu, w którym jednak o jedną bramkę lepsi okazali się goście z Katalonii.

 

Choć wynik czwartkowego meczu nie mógł już nic zmienić w ostatecznej tabeli Grupy B, spotkania z najbardziej utytułowanym klubem na świecie – hiszpańską Barça – zawsze oznaczają wielkie emocje. Dość powiedzieć, że w Hali Legionów oglądaliśmy powtórkę finału Ligi Mistrzów z czerwca ubiegłego roku.

Mecz o tytuł Champions League zakończył się dopiero po rzutach karnych i od pierwszej minuty wydawało się, że w czwartek czeka nas równie wyrównane starcie. Początkowy fragment upłynął bowiem pod znakiem wymiany bramka za bramkę. Liczniki po obu stronach otworzyli Timothey N’Guessan oraz Arkadiusz Moryto.

Przy remisie 3:3 inicjatywę przejęli goście. Bramkę zamurował Emil Nielsen, w ataku nie mylił się obrotowy Luis Frade, do którego koledzy chętnie posyłali piłki. Kielczanie natomiast zgubili nieco rytm, efektem czego seria pięciu bramek dla gości i prowadzenie Barcelony 7:3 w 13. minucie.

Chwilową niemoc żółto-biało-niebieskich przerwał dopiero Daniel Dujshebaev. Bramka Hiszpana odwróciła jednak kartę, bo po chwili fantastyczną formę w kieleckiej bramce złapał Andreas Wolff, który co rusz popisywał się spektakularnymi interwencjami (do końca pierwszej połowy odbił siedem piłek). Pod bramką rywali skuteczny był za to Szymon Sićko, dzięki czemu to Industria Kielce zanotowała teraz cztery gole bez odpowiedzi rywala, zmniejszając straty do jednego “oczka” (8:9, 24. min.). Taka różnica utrzymała się zresztą do końca pierwszej partii (12:13).

Po powrocie do gry Mistrzowie Polski nabrali jeszcze większego wiatru w żagle. Dwie szybkie bramki pozwoliły gospodarzom wyjść na prowadzenie (14:13), a w następnych minutach zbudować nawet trzy bramki zaliczki (20:17, 38 min.). Andreasa Wolffa zastąpił Mateusz Kornecki, w ataku szansę dostał Elliot Stenmalm, a kolejne trafienia regularnie zdobywał Arkadiusz Moryto.

Rywale ani przez chwilę nie zamierzali jednak odpuszczać. Wystarczyło kilka minut rozluźnienia, by Barca ponownie doprowadziła do remisu (23:23). Do końca pozostał kwadrans, a mecz niejako rozpoczynał się od nowa.

W decydującym fragmencie obie drużyny miały swoje szanse, by minimalnie odskoczyć przeciwnikom, ale remisowy wynik wciąż się utrzymywał. Gdy do końca zostało pięć minut gry, tablica wskazywała kolejny status quo – po 29.

Jak się potem okazało, taki stan rzeczy utrzymywał się do ostatniego gwizdka arbitrów. O finalnym zwycięstwie Barcelony (32:31) zadecydowała ostatnia akcja. Dla gości trafił Timothey N’Guessan, a w odpowiedzi błąd popełnił Alex Dujshebaev.

Industria Kielce – Barça 31:32 (12:13)

Industria Kielce: Kornecki, Wolff – Sanchez, Olejniczak, Wiaderny, Kounkoud, Sićko, A. Dujshebaev, Tournat, Karacić, Moryto, D. Dujshebaev, Stenmalm, Gębala, Karalek, Nahi

Barça: Perez de Vargas, Nielsen – Valera, Carlsbogard, Mem, Wanne, Janc, Nguessan, Gomez, Petrus, Soler, Parera, Makuc, Richardsson, Fabregas, Frade

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!