Twitter/UEFA Europa Conference League

Lech Poznań wykonał pierwszy krok w stronę awansu do ćwierćfinału Ligi Konferencji. Po bramkach Milicia i Marchwińskiego pokonał Djurgarden. Mistrz Polski pokazał dziś wyższą kulturę gry, bardzo dobrą organizację w obronie a przede wszystkim skuteczność w ataku. Szwedzi mieli w tym spotkaniu momenty, jednak to było zdecydowanie za mało żeby myśleć o dobrym wyniku przed rewanżem. Taki mają lechici, jeśli zaprezentują się tak samo za tydzień, awansują i napiszą nową historię na europejskiej arenie drużyn z Polski. 

Lech chciałby przedłużyć swoją pucharową przygodę. Ze wszystkich potencjalnych rywali, na jakich mógł trafić Mistrz Polski, szwedzki zespół wydaje się być tym najkorzystniejszym. Jednak nie raz już polskie drużyny przykro udowadniały kibicom, że w Europie nie ma już słabych drużyn. Lech walczy o historyczny awans ale i o rankingowe punkty dla całej Polski. Dla tego kciuki za zespół z Poznania powinien trzymać cały nasz piłkarski kraj. Nie stać nas na zaprzepaszczenie takiej okazji.

I połowa

Lechici od samego początku starali się pokazać przyjezdnym, że nie będą mieć łatwej przeprawy, najpierw faulował Murawski a później Ishak. Właśnie po tym pierwszym faulu, piłka została zagrana na lewą stronę, a próba dośrodkowania skończyła się groźną sytuacją- po rykoszecie piłka otarła się po poprzeczce. Z drugiej strony w polu karnym zatańczył z obrońcami Skóraś, lecz jego dogranie było już niecelne. Chwilę później Szymczak złamał akcję do środka i uderzył na bramkę Szwedów. Skuteczną interwencją popisał się jednak bramkarz. To był fragment Lecha, wysoki pressing skutecznie wytrącał argumenty przeciwnikom. Z jednej strony szalał Skóraś z drugiej Szymczak. Djugrgarden grał chaotycznie w ataku ale i uważnie w obronie. Stąd mimo przygniatającego posiadania piłki po stronie Mistrza Polski, nie przekładało się to na sytuacje bramkowe. W 34. minucie goście zaatakowali lewą stroną, udało im się dośrodkować w pole karne, a tam zabrakło centymetrów Asoro, żeby umieścić piłkę w siatce. Odpowiedź polskiego zespołu mogła być błyskawiczna, ładnie zapowiadająca się dwójkowa akcja Pereiry z Szymczakiem spaliła na panewce, ponieważ skrzydłowy nie opanował piłki. W 39. minucie faulowany był Ishak, do piłki podszedł Periera, dośrodkował w pole karne a tam celną główką popisał się Milić. Lech się nie zatrzymywał, podwyższyć poradzenie strzałami z za pola karnego próbowali Skóraś, Ishak i Murawski. Strzał tego ostatniego sprawił sporo problemów Zetterstromowi.      Wydaje się, że gdyby pierwsza połowa potrwała jeszcze kilka minut, prowadzenie poznaniaków mogłoby być wyższe. Goście zaczynali pressing wyżej, przez co tworzyło się miejsce dla zawodników ofensywnych z Poznania.

II połowa

Po wznowieniu gry, ponownie z za pola karnego próbował Skóraś, jednak został zablokowany. Drugi strzał w tej części gry również był autorstwa reprezentanta Polski, aczkolwiek poszybował wysoko nad poprzeczką. Groźnie zrobiło się pod bramką Lecha po rzucie rożnym, kiedy to piłka raz po raz była dośrodkowywana w pole karne i w dobrej sytuacji przestrzelił Berg. W tej akcji VAR sprawdzał nawet potencjalny rzut karny, o którym, jak pokazały powtórki, nie było absolutnie mowy. Ten fragment meczu zdecydowanie nie należał do Lecha. W 64. minucie dobrze zapowiadającą się kontrę niecelnym podaniem zaprzepaścił Sousa. Dobrą akcją popisał się Skóraś, który dograł do Ishaka w polu karny, ten zdołał oddać strzał, który zablokował obrońca. Nie było nawet rzutu rożnego, gdyż Ishak rzekomo faulował obrońcę, za co otrzymał żółtą kartkę. Dyskusyjna decyzja arbiter tego spotkania. Trener Van Den Brom dokonał zmian w składzie, najpierw z boiska zszedł Alfonso Sousa, który zaczynał już irytować swoimi boiskowymi wyborami a później Szymczak, który w drugiej połowie był już mniej widoczny. W ich miejsce pojawili się Ba Loua oraz Marchwiński. w 78. minucie ciekawą akcję przeprowadził Lech. Po skrzydle szarżował Ba Loua, przytomnie zagrał na linię pola karnego do Kalstroma, który nie zdecydował się na strzał a pokusił się o odegranie piłki. Ta ostatecznie trafiła do Skórasia, jednak jego strzał był zbyt lekki aby zaskoczyć bramkarza. W 83. minucie, z lewej strony dośrodkowywał, piłkę przeją obrońca Szwedów, ale tylko na chwilę, bo momentalnie doskoczył do niego Marchwiński, zagrał ją do Ba Loua, który wykonał podanie zwrotne do skrzydłowego Lecha, któremu nie pozostało nic innego jak skierować piłkę do siatki, obok interweniującego bramkarza. W końcu podwyższenie prowadzenia, przy takim wyniku Lech miałby solidną zaliczkę przed rewanżem. Mogłoby jeszcze lepiej ale w ostatniej akcji meczu, Skóraś nie wykorzystał dobrej sytuacji po wzorowej kontrze. Już za tydzień Lech może dokonać czegoś, co nie pamiętają nawet najstarsi górale- awans do ćwierćfinału europejskich rozgrywek drużyny z Polski. Didaskaliami jest fakt, że goście przez całe spotkanie nie oddali celnego strzału.

Liga Konferencji Europy- 1/8 finału

Lech Poznań 2-0 Djurgarden (1:0)

Milić 39′, Marchwiński 83′

Lech Poznań: Bednarek- Karlstrom, Dagerstal, Milić- Pereira, Skóraś, Sousa (72.Ba Loua), Murawski, Rebocho- Szymczak, Ishak

Djurgarden: Zetterstrom- Garcia, Danielson, Johansson, Bengtsson- Sabovic ( 69. Findell), Eriksson, Berg- Edvardsen (84. Bergstrom), Asoro(84. Radetinac), Wikheim

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!