foto: Damian Kuziora

Po sobotnim zwycięstwie koszykarek Polski Cukier AZS UMCS Lublin nad VBV Arką Gdynia, także niedzielny ćwierćfinał w wykonaniu tych ekip padł łupem lublinianek. Miejscowe rozegrały świetną pierwszą połowę, osiągając nawet 22 punkty przewagi, ale w przedostatniej minucie na prowadzenie wyszły gdynianki, którego jednak nie utrzymały.

Niedzielne starcie w hali MOSiR było kompletnie innym spotkaniem niż to, co zespoły zaprezentowały sobotę. Lublinianki od początku realizowały założenia taktyczne, grały twardo i agresywnie w obronie, a to nie umożliwiło Arce skuteczne wykańczanie akcji. Po lubelskiej stronie natomiast punktowały Aleksandra Stanaćev i Magdalena Ziętara (12-5). Gdyniankom nie pomogła przerwa na żądanie, bo passa akademiczek nadal trwała. Skuteczny lay up a po chwili trzypunktowy rzut w wykonaniu Stanaćev i przewaga podskoczyła do 18-5.

Tę różnicę udało się powiększyć na początku drugiej kwarty, gdy do głosu doszła Sparkle Taylor (29-11). Amerykanka wykańczała nie tylko dynamiczne kontrataki, ale była również bezbłędna na linii rzutów osobistych (38-17). O ile gra lublinianek była jak z nut, to niestety przydarzył się przykry incydent, gdyż parkiet z powodu kontuzji opuściła Magdalena Ziętara. To wydarzenie nie wybiło od razu z rytmu akademiczek, ale miało daleko idące konsekwencje (42-24).

W drugą połowę lublinianki nie weszły tak dobrze, jak w pierwszą. Wyraźne problemy ze skutecznością odbiły się tym, że przyjezdne powoli wracały do gry (44-35). Dopiero po przerwie na żądanie trenera Krzysztofa Szewczyka gospodynie wróciły na właściwe tory (53-35). Arka jednak pokazała, że nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa w tym starciu i zanotowała serię trafień z rzędu (53-42). Jedenastopunktowa zaliczka niczego nie gwarantowała lubliniankom, o czym przekonaliśmy się w samej końcówce meczu, gdy goście w przedostatniej minucie doprowadzili do wyrównania, a chwilę potem wyszli na prowadzenie. (69-71). Mimo presji ze strony rywalek popularne ,,Pszczółki” zdołały zachować koncentrację do końca. W newralgicznym momencie akcją ,,2+1″ popisała się Aleksandra Zięmborska (74-71). To pozwoliło utrzymać korzystny rezultat do ostatniej syreny i zwyciężyć 77-74. Tym samym stan batalii w play-offach wynosi 2-0 dla Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.

Przede wszystkim wielkie gratulacje dla drużyny z Lublina. To był bardzo dobry mecz. Niestety początek nie był najlepszy w naszym wykonaniu, ponieważ nie miałyśmy najlepszej skuteczności i nie zagrałyśmy naszej obrony. W drugiej połowie było widać już większą energię, zagrałyśmy bardziej walecznie, oddałyśmy serducho na boisku, ale niestety nie udało się – tłumaczy Alicja Żytkowska, zawodniczka VBW Arki Gdynia.

W pierwszej kolejności chciałabym pogratulować rywalkom świetnej jak zawsze walki. Ciężko się rywalizuje z tym zespołem, więc wiedzieliśmy, czego się spodziewać po Gdyni. Mamy teraz cały tydzień, żeby się przygotować. Dziś nie było łatwo, ale gdy miałyśmy sporo asyst i grałyśmy dobrze w defensywie, to wszystko szło po naszej myśli. Uważam, że zagrałyśmy lepiej niż wczoraj i cieszę się, że zwyciężyłyśmy – tłumaczy Katarina Zec, koszykarka Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.

Myślę, że był to bardzo dobry mecz, a kibice, którzy przyszli, mogli być bardzo zadowoleni z tego spotkania. Lublin prowadził 22 punktami, ale wróciłyśmy do gry i w samej końcówce był remis. Dla widowni z pewnością był to świetny mecz. Jeżeli chodzi o naszą grę, to źle zaczęłyśmy, popełniłyśmy za dużo błędów i dałyśmy lubliniankom wiele zbiórek w ataku. Później, gdy poprawiłyśmy swoją obronę, to w ataku zaczęłyśmy trafiać. Mamy jednak dużo strat w ważnych momentach, mieliśmy ten ostatni atak i popełniłyśmy błąd. Wracamy teraz do Gdyni i mamy kilka dni, żeby się przygotować – komentuje Jelena Škerović, trenerka drużyny z Gdyni.

Uważam, że te dwa mecze pokazały, że tu spotkały się wyrównane drużyny i o tym, kto wygrywa, decydują pojedyncze akcje i posiadania. Myślę, że zagraliśmy najlepszą połowę w tym sezonie w pierwszej połowie. Później kontuzja Magdy trochę nas wybiła z rytmu, a to było szczególnie widać w defensywie, bo jest to nasz najlepszy obrońca. Też mamy krótszą rotację i w drugiej połowie było widać to zmęczenie. To, co było wcześniej, nie ma znaczenia. To są play-offy, a my czujemy, że to jeszcze nie koniec. Wiemy, że Gdynia będzie u siebie walczyła tak jak zawsze. Będą bardzo dobrze przygotowane i szykuje się na ciężkie mecze – wyjaśnia szkoleniowiec lubelskiego zespołu, Krzysztof Szewczyk.

Polski Cukier AZS UMCS Lublin – VBW Arka Gdynia 77-74 (22-9, 19-15, 15-23, 20-27)
AZS UMCS: Stanaćev (21), Taylor (18), Mack (16), Zec (10), Ziętara (7), Zięmborska (5), Kuczyńska, Trzeciak, Yurkevichus, Zając (DNP), Goszczyńska (DNP), Nassisi (DNP).
Arka: Górecki (20), Borkowska (14), Kastanek (11), Niemojewska (11), Higgins (8), Podgórna (4), Vucković (4), Fontaine (2), Żytkowska, Szymkiewicz (DNP).

Źródło: azs.umcs.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!