Modena
Foto: plusliga.pl

W półfinałowym meczu rewanżowym Pucharu CEV doszło do starcia pomiędzy PGE Skrą Bełchatów, a Valsa Group Modena. Z pierwszego spotkania zwycięsko wyszła włoska ekipa wygrywając 3:1. Losy meczu w rewanżu próbowali odwrócić Bełchatowianie, ale wyszło im to tylko w dwóch setach. 

PGE Skra Bełchatów nie zamierzała składać broni. Mimo choroby Mateusza Bieńka siatkarze Skry stanęli na wysokości zadania prezentując dobrą siatkówkę. Już w pierwszym secie to Bełchatowianie dyktowali swoje warunki gry. Gospodarze szybko wyszli na wysokie prowadzenie 6:1, po między innymi pojedynczym bloku Dicka Kooya na Lagumdziji, a później świetnej dyspozycji w polu serwisowym Aleksandra Atanasijevića. Na ten wynik złożyły się także błędy rywali, głównie w ataku, którego nie potrafili skutecznie kończyć. Goście z czasem się rozkręcili i zaczęli powoli odrabiać straty do Skry. Co się jednak do niej zbliżyli to za chwilę znów ich strata wynosiła kilka punktów. Dorwać gospodarzy udało się dopiero przy stanie 18:17, kiedy jeden z siatkarzy popełnił błąd podwójnego odbicia. Szybko jednak Bełchatowianie wrócili do swojej przewagi. Pomogła im w tym dobra obrona oraz ataki Kooya. Na szczególną uwagę zasługuje wybronienie piłki przez Jędrzeja Gruszczyńskiego. Libero zabawił się w piłkarza i uratował Skrę przed stratą oczka. Seta 25:22 dla PGE Skry Bełchatów zamknął atakiem z pierwszej strefy Atanasijević.

W drugiej partii nie było już tak dobrze. Co prawda początek znów należał do Skry, która wypracowała sobie przewagę po uderzeniu Atanasijevića, Kooya czy pojedynczym bloku Łomacza na Francuzie Ngapeth, ale czym dalej tym było gorzej. Przebudził się w ataku Lagumundzija. Do tego bezpośrednie punkty z zagrywki dokładał Earvin Ngapeth. Błędy zaczęli popełniać hurtowo siatkarze gospodarzy. Mylił się Gunia, Kłos, Kooy czy Atanasijević, a każdą taką pomyłkę skrzętnie wykorzystywali przeciwnicy. I to oni w połowie seta najpierw doprowadzili do remisu 15:15, a później wyszli na prowadzenie. W pewnym momencie w Skrze zaczęło szwankować nawet rozegranie. Łomacz rozrzucał trudne piłki, z których nie zawsze udawało się wyjść na tarczy atakującym. Po stronie rywali dzielił i rządził Ngapeth, który w najtrudniejszym momencie wziął ciężar gry na swoje barki i punktował. Ostatecznie piłkę na 25:21 dla Valsa Group Modena skończył Lagumdzija.

Trzecia partia dla PGE Skry Bełchatów była o być albo nie być w dalszej walce o finał. W przypadku zwycięstwa w tym secie gospodarze zachowaliby szansę na awans, w przypadku przegranej to zespół z Modeny mógłby świętować przepustkę do finału Pucharu CEV. Spełnił się ten pierwszy scenariusz. Już w początkowej fazie seta goście odskoczyli na trzy punkty za sprawą Ngapetha i asa serwisowego Bruno. Skra jednak nie poddała się i konsekwentnie odrabiała straty. W końcu na 9:9 piłkę z kontry skończył Gunia. Chwilę później na zagrywce pojawił się Kooy, który raz po raz strzelał w rywali, którzy kompletnie nie potrafili poradzić sobie z przyjęciem jego serwisu. Dzięki temu Bełchatowianie wyszli na prowadzenie 14:11. W końcu jednak i Holender pomylił się. Wypracowana przez niego przewaga mocno pomogła Skrze, która zyskała drugi oddech i utrzymała ją do samego końca wygrywając 25:21, po obiciu potrójnego włoskiego bloku przez Serba Atanasijevića.

Czwarty set rozpoczął się od gry punkt za punkt. Żaden zespół nie chciał odpuścić, więc wymieniano się ciosami. Niestety taki stan nie potrwał zbyt długo. Skra nie wytrzymała tempa, zaczęła popełniać wiele błędów. Siatkarze nie kończyli ataków, słabo odnajdywali się na zagrywce, a do tego mieli problemy z przyjęciem serwisów rywali. To wszystko poskutkowało wysokim prowadzeniem rywali 15:8. Tak dużych strat Bełchatowianie nie byli w stanie nadrobić. W końcówce byli raz po raz ”ustrzeliwani” serwisem. Sami nie potrafili odpowiedzieć skutecznie w ataku. Mylił się chociażby Atanasijević czy wprowadzony na zmianę Vasina. Nie pomylili się za to rywale kończąc piłkę na 25:16. To przekreśliło szansę PGE Skry Bełchatów na awans do finału Pucharu CEV. Było już wiadomo, że zagra w nim zespół z Modeny.

W honorowym już tylko tie-breaku decydującym o losach tego spotkania, ale nie o awansie doszło do wielu zmian po obu stronach. Zespołowi włoskiemu wbrew pozorom zależało na zwycięstwie w tie-breaku choć to co najważniejsze, czyli przepustkę do finału mieli już w garści. Ciągle to Bełchatowianie byli o oczko, dwa z przodu, ale siatkarze z Modeny gonili ich doprowadzając do wyrównania wyniku. Ostatecznie w końcówce skuteczniejsi okazali się goście wygrywając 16:14 i w całym spotkaniu 3:2.

W finale Pucharu CEV Valsa Group Modena zmierzy się z Knack Roeselare.

PGE Skra Bełchatów – Valsa Group Modena 2:3 (25:22, 21:25, 25:21, 16:25, 14:16)

PGE Skra Bełchatów: Gunia, Kłos, Kooy, Atanasijević, Łomacz, Lanza, Gruszczyński, Vasina.

Valsa Group Modena: Bruno, Lagumndzija, Rinaldi, Stankovic, Ngapeth, Sanguinetti, Rossini.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!