Kamila Ciba
Foto: Instagram @kamilaciba

Halowy sezon lekkoatletyczny dobiegł końca. Polscy sportowcy jednak nie próżnują i zabrali się ostro do przygotowań do startów letnich na stadionie. Jedną z takich osób jest Kamila Ciba – wielokrotna medalistka Mistrzostw Polski, a także Mistrzyni Świata w sztafecie 4×200 m, podczas rozgrywanych w Chorzowie Mistrzostw Świata w sztafetach (2021). Polska sprinterka opowiedziała nam o nieudanych kwalifikacjach olimpijskich do Tokio oraz o niełatwych decyzjach życiowych, które musiała po nich podjąć. Wspominała też o łączeniu kariery sportowej z pracą w policji. Nie zabrakło trudnych tematów dotyczących radzenia sobie lekkoatletów w kwestiach finansowych i porównywania stawek w lekkoatletyce, a piłce nożnej. Z Kamilą poruszyliśmy też kwestię jej niedawno założonej zrzutki, w celu zebrania środków na rozwój, a konkretnie na wyjazd, na zgrupowania klimatyczne z polską sprinterką Ewą Swobodą. Co jeszcze zdradziła Kamila Ciba? Tego można się dowiedzieć czytając obszerny z nią wywiad. Zapraszamy!

Ewa Betlej (redaktorka polski-sport.com): Wyobraźmy sobie, że mamy 2021 r. Z jednej strony zdobywasz mistrzostwo świata w sztafecie 4×200 m. z koleżankami. Z drugiej nie kwalifikujesz się na na wymarzone igrzyska olimpijskie. Ta słodycz z goryczą zmieszała się bardzo. Co wtedy czułaś?

Kamila Ciba (mistrzyni świata w sztafecie 4×200 m Chorzów 2021, dwudziesto-pięciokrotna medalistka Mistrzostw Polski): Medal w sztafecie 4×200 m. cieszył bardzo aczkolwiek to nie była wtedy moja docelowa impreza. Myślałam, że w ogóle nie pojadę do Chorzowa. Było wtedy sporo zamieszania, bo bieganie w hali mi totalnie nie poszło. Tak naprawdę nie brałam swojej osoby pod uwagę na te mistrzostwa świata. Trener w jakiś sposób ”zafundował” mi tę możliwość wystartowania i sprawdzenia się w nich. Wiedział, że nie powiodło mi się na Halowych Mistrzostwach Polski pomimo, że byłam dobrze przygotowana. Co do igrzysk olimpijskich niestety noga ,,powinęła” się na letnich Mistrzostwach Polski, nie weszłam do finału. Towarzyszyła mi chyba zbyt duża presja, za bardzo chciałam, wiedziałam, że zbyt wiele poświęciłam. Przede wszystkim też nie robiłam wtedy tego z czystej przyjemności. Miałam podejście, że muszę coś zrobić. Teraz idę na trening, a potem jadę na zawody, bo chce to robić. Moje podejście, myślenie diametralnie zmieniło się w tym zakresie.

E. Betlej: Najgorsze przyszło właśnie podczas ostatniej okazji na zdobycie przepustki do Tokio. Wspomniane przez Ciebie już feralne Mistrzostwa Polski, po których podjęłaś wiele niełatwych życiowych decyzji.

K. Ciba: Było mi przykro, po tych nieudanych Mistrzostwach Polski, które miały stanowić dla mnie bezpośrednią przepustkę na Igrzyska Olimpijskie. Niestety zdawałam sobie wtedy sprawę, że będę musiała podjąć się już jakiejś pracy i to były bardzo spontaniczne decyzję. Wiedziałam, że będą to służby mundurowe, ale nie wiedziałam do jakiej konkretnie formacji dołączę. Trafiłam na odpowiednie osoby, które mną pokierowały i zdecydowałam się na policję. Właśnie ten bodziec, impuls nie zakwalifikowania się na Igrzyska Olimpijskie przyczynił się do tego, że wstąpiłam do tej formacji. Przyśpieszyło to moje decyzję, bo wiedziałam, że nie mogę opierać się tylko i wyłącznie na sporcie, który jest czymś dodatkowym. Mogę trenować z przyjemności, ale muszę mieć też stałe źródło dochodów i stabilizację w moim życiu, żebym nie myślała o tym, czy jutro będę miała co zjeść. Musiałam podjąć takie decyzję aby żyć dalej w spokoju, a przy okazji trenować. Jak widać da się to pogodzić i jestem zadowolona z aktualnych rezultatów.

E. Betlej: Piętnaście lat biegania na poziomie wyczynowym i dwadzieścia pięć medali seniorskich Mistrzostw Polski. Krajowe podwórko często Ci sprzyjało, a wtedy ten jeden raz przed igrzyskami zawiodło. Nie wracając jednak już do przykrego momentu masz może medal albo mistrzostwa, które wspominasz najlepiej? Czy każde były dla Ciebie w jakiś sposób wyjątkowe? 

K. Ciba: Myślę, że każde zawody wyższej rangi czy to są krajowe, czyli Mistrzostwa Polski, czy też międzynarodowe niosą za sobą moc wspomnień związanych z tym co tam przeżyłam i zdobyłam. Każde niepowodzenie też budowało mój charakter. Musiałam ”brać to wszystko na klatę”, trenować i walczyć dalej o swoje marzenia i sportowe cele. Do tych najważniejszych osiągnięć z pewnością mogę zaliczyć złoto mistrzostw świata sztafet World Atheltics Relays (Chorzów 2021) czy Uniwersjadę (Tajpej 2017), gdzie zdobyłyśmy z dziewczynami w sztafecie 4×100 m. drugie miejsce. Dobrze wspominam też start w drużynowych Mistrzostwach Europy (Lille 2017), gdzie z dziewczynami w sztafecie 4×100 m. wywalczyłyśmy srebro.

E. Betlej: Moment po Mistrzostwach Polski wydaje się tym przełomowym w Twojej karierze. Chwilę później, tak jak już wyżej wspomniałaś podjęłaś decyzję o zatrudnieniu się w policji. Mimo, że poszło Ci świetnie i bez problemu przeszłaś wszystkie szkolenia to jednak zdecydowałaś o powrocie na bieżnie i to tak z przytupem. Twoja kariera sportowa bardzo pomaga Ci właśnie podczas pracy w policji? Raczej problemów z testami sprawnościowo-szybkościowymi pewnie nie miałaś. 

K. Ciba: Póki co w policji, w mojej formacji, w moim wydziale konwojowym mam stałe godziny pracy i naprawdę da się pogodzić trenowanie z służbą. Jest ciężko momentami i nie jest to robione na takim poziomie jak dziewczyny z kadry, które trenują dwa razy dziennie, ale pokazuje to tym samym, że da się to połączyć. Mimo, że ja ćwiczę raz dziennie to nie odstaję jakoś mocno od tych dziewczyn, które trenują dwa razy dziennie. One wyjeżdżają na zgrupowania klimatyczne, obozy i robią na nich kawał dobrej roboty, a ja po prostu jestem w Poznaniu i trenuję dla siebie. Robię to bo naprawdę chce. Z testami sprawnościowymi oczywiście nie miałam żadnych problemów. Podeszłam do nich z marszu, bez żadnych zbędnych przygotowań, bo to nie było dla mnie nic trudnego. Ciężko powiedzieć czy kariera sportowa pomaga mi podczas pracy w policji. Na pewno jakieś cechy można przełożyć z biegania do policji i odwrotnie. To działa wzajemnie na siebie. Zapewne samodyscyplina, punktualność, zaplanowany i zorganizowany czas to jest na porządku dziennym u mnie. Po drugie jestem bardzo ambitna i nie zwalniam tempa czy to podczas treningu czy podczas służby.

E. Betlej: Wracając już do Twojego powrotu na bieżnie pojawiają się głosy ”ee tam ta Kamila Ciba już nic nie zwojuje w sporcie, ona swój najlepszy czas ma już za sobą, a teraz w wieku dwudziestu ośmiu lat to już powinna sobie odpuścić”?

K. Ciba: Gdzieś miałam okazję usłyszeć pytania o mnie w stylu ”czy jeszcze trenuję albo po co to robię, bo przecież od tylu lat już nie pokazywałam się na arenie krajowej na jakimś tam fajnym poziomie”. Jak widać wróciłam sobie, po cichu trenowałam no i na hali zaowocowało to w tym sezonie fajnym wynikiem, bo wyrównałam rekord życiowy sprzed pięciu lat. Co prawda nie mam warunków do biegania w hali, a mimo wszystko udało się to zrobić. Pięć lat do tyłu jeździłam regularnie na obozy kadrowe, na zgrupowania klimatyczne, gdzie miałam naprawdę zapewnione wszystko. Teraz nie mam tego wszystkiego i jak widać da się coś z tego zrobić. Czy ja się tym wszystkim przejmuję co inni opowiadają? Nie, po prostu robię swoje. Mam dwadzieścia osiem lat i mówią, że to jest już ten praktycznie najlepszy wiek (taki pik) na uzyskiwanie najbardziej wartościowych rezultatów. Organizm jest wtedy dobrze zaadoptowany do wysiłku, tak że jesteśmy w stanie przekraczać własne granice i wiemy czego chcemy. Tutaj wychodzi już po prostu taka dojrzałość sportowa.

E. Betlej: Swoją drogą wiek to mimo wszystko chyba nie jest najlepszy wyznacznik na osiąganie sukcesów w sporcie, choć wielu do tej pory faktycznie tak uważa. Wystarczy popatrzeć na przykłady sprinterek z polskiego podwórka. Anna Kiełbasińska, Marika Popowicz-Drapała te dziewczyny święcą największe swoje tryumfy po trzydziestce. Ambicja, wola walki, determinacja te cechy raczej nie zależą od wieku. Takie statystyki chyba jeszcze bardziej zachęcają do nierezygnowania ze swoich marzeń?

K. Ciba: Jasne, wiek to jest tylko liczba. Mimo wszystko trzeba pamiętać, że nie jesteśmy nadal młodymi Bogami, którzy mogą wszystko. Jesteśmy starsze i porównując się tutaj do Mariki czy do Ani Kiełbasińskiej to jednak trochę nasza regeneracja jest już zaburzona. Wymagamy więcej czasu, żeby dojść do siebie aniżeli taka dwudziestolatka, która szybciej się zregeneruje i dłużej będzie ”świeższa” w treningu czy podczas zawodów. Starsze zawodniczki muszą dbać i pilnować tego elementu bardziej. Wyniki dziewczyn oczywiście napawają optymizmem i motywują do cięższej pracy, głównie nad detalami. Tak naprawdę, w tym wieku to wszystko jest zależne od drobnych rzeczy, niuansów, które mają wpływ na ostateczny wynik.

E. Betlej: Przechodząc właśnie do tej sfery marzeń. Twoim największym sportowym marzeniem jest pewnie powrót do wysokiej formy i wyjazd na igrzyska, który nie udał się ostatnio, choć było naprawdę blisko. Między innymi z tego powodu założyłaś zbiórkę na zrzutka.pl. Możesz opowiedzieć coś więcej o niej i przybliżyć cel kibicom jaki przyświeca Ci w zbieraniu pieniędzy?

K. Ciba: Tak, moim największym marzeniem jak chyba większości sportowców jest udział w igrzyskach olimpijskich, a później za tym idzie medal tej imprezy. Ja na razie zostaję przy tym pierwszym celu, a potem będę myślała o drugim. Najpierw trzeba się zakwalifikować, a dopiero myśleć o medalach. Z tego właśnie względu założyłam zrzutkę, bo niestety do tego biznesu już dokładam zbyt wiele. Ludzie nie zdają sobie sprawy jak drogi jest ten ”biznes sportowy”. Praktycznie połowa mojej wypłaty idzie na ten sport, a jeszcze gdzieś muszę żyć, coś wypadałoby też odłożyć, ale nie zawsze jest to możliwe przy trenowaniu na poziomie wyczynowym. Dlatego też powstawała ta zrzutka i dla tych fanatyków sportowych, którzy lubią i wspierają polskich sportowców jest to okazja do przyczynienia się do mojego rozwoju. Pieniądze z tej zbiórki pójdą na wyjazdy i zgrupowania klimatyczne, które odbędą się z udziałem Ewy Swobody i trenerki Iwony Krupy. Tym samym pogoda w Polsce typu marzec/kwiecień, bo jak widzimy za oknami jest zimno, deszczowo, śnieżnie i wietrznie, a to wszystko nie sprzyja szybkiemu bieganiu. Do dobrego biegania są niezbędne dobre warunki atmosferyczne, a przynajmniej ciepłe albo chociażby suche, a tutaj w Polsce niestety mamy troszeczkę zaburzone trenowanie pod tym względem. Musimy czekać do maja, czasami do połowy kwietnia, żeby była dobra pogoda. Jak jadę na zgrupowanie klimatyczne np: na Teneryfe mam stałą pogodę, ciepło (około trzydziestu stopni w słońcu), także ten trening zupełnie inaczej wygląda, jest na innym poziomie. Z tego wszystkiego powstała właśnie zrzutka, bo doszliśmy do wniosku z trenerem, że warto byłoby pojechać na chociaż jeden taki obóz. W planach mamy dwa, zobaczymy co z tego wyjdzie. Na ten pierwszy udało się już wyjechać dziewiętnastego marca.

E. Betlej: Na zgrupowanie klimatyczne przygotowujące do sezonu letniego wybrałaś się właśnie z świetną, polską sprinterką Ewą Swobodą. Wybór padł na nią tylko z tego powodu czy są jeszcze inne? 

K. Ciba: Wybór zgrupowania z Ewą i z jej trenerką jest w sumie dla mnie najlepszą opcją i innych nawet nie rozważałam. Wiem, że z dziewczynami dobrze się czuję, dogaduje i jest fajna atmosfera pomiędzy nami. Po drugie świetnie mi się z nimi trenuje i mamy naprawdę dobry kontakt, więc nic nie stało na przeszkodzie, żeby z nimi jechać. Kwestie do załatwienia były tylko organizacyjne. Potrzebna była zgoda dziewczyn, żeby mnie przyjąć ”pod skrzydła” na ten czas obozu. Jak widać nie było z tym problemu. Bardzo się cieszę, że tak fajnie to między nami funkcjonuje.

E. Betlej: Zadajesz sobie czasami pytanie co się stało, że Ewa jest w takim dobrym sportowym miejscu, osiąga sukcesy na arenach międzynarodowych, a Ty mimo, że jesteście praktycznie rówieśniczkami borykasz się z różnymi problemami?

K. Ciba: Na sukcesy sportowe składa się wiele rzeczy i czynników. Nigdy nie patrzyłam na Ewę w ten sposób, że co ona robi, że ona to ma i jak ja bym to mogła mieć? Czemu ona tak szybko biega, a ja nie mogę jej dorównać? To jest takie gdybanie. Nie myślałam nigdy o tym w ten sposób. Każdy skupia się w sporcie indywidualnym na sobie, ale na sukces z pewnością składa się wiele różnych czynników. To jest kwestia sfery psychicznej, fizycznej, talentu, odnowy biologicznej, dietetyk. Nie jestem w stanie do końca odpowiedzieć na to pytanie, ale wiem, że zawsze sobie wzajemnie kibicujemy. Czy to kiedy stoimy obok siebie na linii startu czy jak już dobiegamy do mety to zawsze jesteśmy w tym sportowym życiu razem i to jest fajne. To nas mobilizuje do dalszej pracy i stąd też zdecydowałyśmy się, że wspólnie pojedziemy na te obozy. Ja będę dla Ewy sparingpartnerką i przy okazji nie będzie nudy na tych treningach. Także bardzo się cieszę, że mogłam z nią wyjechać.

E. Betlej: Niedawno miałam okazję porozmawiać z Dominikiem Kopciem o kwestiach finansowych, które w lekkoatletyce nie wyglądają dobrze. Kiedy osiąga się sukcesy i jest się na szczycie wszystko jest w porządku. Ale co wtedy, kiedy nagle znajdujesz się pod formą, a wszyscy się odwracają? Myślisz, że to przez to tak wielu młodych, polskich lekkoatletów zastanawia się czy pójść na 100% w lekkoatletykę czy może przy okazji jeszcze dorwać jakąś pracę, żeby rozwiązać problem braku odpowiednich środków do rozwoju? 

K. Ciba: Lekkoatletyka i sprawy finansowe. Zacznijmy od tego, że to nie jest piłka nożna. Tutaj praktycznie nie ma sponsorów, za samą twarz się nie dostaje pieniążków. Z całym szacunkiem do piłki nożnej, ale po prostu tamten sport jest bardziej medialny i rozpowszechniony na całym świecie. Nie mówię, że lekkoatletyka nie jest, ale w lekkoatletyce są pieniądze tylko wtedy, kiedy są sukcesy. W momencie gdy ich nie ma wszyscy się odwracają, nie ma stypendiów i trzeba sobie radzić samemu, i albo liczyć w młodym wieku na rodziców albo samodzielnie podjąć pracę. To jest bardzo przykre, ale prawdziwe. Druga sprawa, pieniądze w przypadku sukcesu w lekkoatletyce nie są takie niebotyczne jak zarobki piłkarzy. To jest może jedna dziesiąta albo jedna dwudziesta tego co oni dostają na miesiąc. Nie ma co tego nawet porównywać. Mamy fajne osiągnięcia, jest głośno o polskiej lekkoatletyce, ale co z tego skoro zawodzi zdrowie, nasz organizm, chwilowo nam nie wychodzi i zostajemy na lodzie, bez dosłownie niczego. Wtedy ważne jest, żeby mieć też wsparcie od swoich najbliższych, by się po prostu nie poddać, bo bez tego jest bardzo ciężko. Jeszcze co do bliskich osób, to chciałabym podziękować całej mojej rodzinie, która mnie nieustannie wspiera w dążeniu do osiągania celów sportowych, ale także w życiu prywatnym. Mojemu chłopakowi, który znosi wszystkie moje humorki i moim przyjaciołom, którzy zawsze stoją ze mną w tych dobrych chwilach, ale też i złych stanowiąc dla mnie ogromne wsparcie.

E. Betlej: Zakończymy pozytywnym akcentem, bo nadzieja w sporcie jak i w życiu na lepsze jutro nigdy nie umiera. Nie pozostaje nam nic innego jak w imieniu całej naszej redakcji życzyć Ci owocnych zgrupowań. Zachęcamy też naszych czytelników do wpłacenia choć symbolicznej kwoty na Twoją zbiórkę ——> https://zrzutka.pl/pmg7g2

K. Ciba: Dziękuje bardzo za życzenia i również zachęcam sympatyków polskiej lekkoatletyki do wsparcia mojego rozwoju.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!