Norbert Kobielski
Foto: Instagram @n_kobielski.229

Piąty zawodnik Halowych Mistrzostw Europy w Stambule w ogniu pytań! Norbert Kobielski podzielił się z nami swoimi odczuciami w stosunku do tych zawodów jak i całego sezonu halowego. Zdradził nam także jakie dwa aspekty składają się przede wszystkim na sukces końcowy sportowca i co aktualnie sprawia mu najwięcej radości. Uchylił też rąbka tajemnicy odnośnie tego skąd bierze się jego pewność siebie. Znalazł się także dobry moment na przybliżenie swojej zajawki sportowej od samego dzieciństwa oraz wspomnienie wielu, różnych dyscyplin, które uprawiał w przeszłości. Nie zabrakło również podziękowań dla tych najbliższych z rodziny oraz przyjaciół. Na koniec opowiedział nam w co celuje na Mistrzostwach Świata w Budapeszcie oraz jakiej piosenki najczęściej słuchał w lutym 2023. 

Ewa Betlej (redaktorka polski-sport.com): Piąte miejsce na Halowych Mistrzostwach Europy w Stambule to jest powód do radości czy smutku dla Ciebie? Jak odbierasz tę pozycję? Skok na 2,26 m. w drugiej próbie był Twoim najlepszym wynikiem podczas sezonu halowego, więc ta forma była naprawdę gotowa.

Norbert Kobielski (piąty skoczek wzwyż HME w Stambule 2023): Teraz z perspektywy czasu uważam, że jest to duży powód do zadowolenia. Wiadomo ambicja i wysokie oczekiwania względem siebie to coś co towarzyszy mi na każdym kroku, ale ja przecież wracam po bardzo ciężkiej kontuzji. Na dobrą sprawę to, że w ogóle wystartowałem w sezonie halowym to duże szczęście, które zamieniłem na piąte miejsce w Europie.

E. Betlej: Świeżo po tym konkursie nie wyglądałeś na zadowolonego. Nie frustruje Cię, że zawsze tak mało brakuje Ci, żeby znaleźć się w gronie medalistów? Bo potencjał na wysokie skakanie niewątpliwie masz.

N. Kobielski: Oczywiście, że nie byłem zadowolony. W końcu medal przegrałem o włos. Skok na 226 cm dawał miejsce w pierwszej trójce na poprzednich trzech rozgrywanych mistrzostwach Europy, więc to tym bardziej boli. Jednak chcąc sięgać po najwyższe trofea trzeba skakać wyżej, a nie liczyć, że innym nie wyjdzie.

E. Betlej: Wspominałeś, że Twoje skoki na rozgrzewce przed konkursem wyglądały naprawdę świetnie i bez problemu pokonywałeś poprzeczkę. Co w takim razie nie zagrało w konkursie?

N. Kobielski: Zabrakło skupienia i siły. Cały ten sezon halowy to jeden wielki błąd w moim wykonaniu. Bardzo chciałem zbić wagę zupełnie niepotrzebnie. Spowodowało to, że dość mocno wyniszczyłem sobie organizm. Najlepszy wynik w sezonie nie był tak naprawdę przebłyskiem formy tylko powrotem do normalnej dyspozycji i do żywych.

E. Betlej: Głowa i umiejętności – to chyba dwa najważniejsze aspekty, które mogą zadecydować o końcowym sukcesie. Co według Ciebie jest najważniejsze i gdybyś mógł rozłożyć to procentowo to jakby to wyglądało?

N. Kobielski: Uważam, że jest to 50/50. Można być w najlepszej możliwej formie, ale jeśli głowa nie przyswoi tego, że to właśnie ty możesz zrobić coś wielkiego i nie poniesie Cię na wyżyny to nic z tego nie będzie. Natomiast często jest tak, że jeśli ktoś ma bardzo mocną głowę, jest w stanie wmówić sobie, że jest dobrze i osiągnąć tym samym zadowalające rezultaty. Ludzki mózg i podświadomość to potężna broń w sporcie.

E. Betlej: Zastanawiałeś się kiedyś nad współpracą z psychologiem sportowym? Czy uważasz, że jesteś w stanie sam sobie poradzić z tymi problemami i pokonać demony przeszłości?

N. Kobielski: Współpracowałem kiedyś z psychologiem. Teraz sam bardzo się interesuję tą dziedziną i rozwijam w tym kierunku. Uważam, że żeby poradzić sobie z problemami trzeba najpierw je w sobie zauważyć. Ja póki co jestem na etapie ich akceptacji.

E. Betlej: Nie raz kibice lekkoatletyki oglądają Cię podczas skoku wzwyż i mówią, że wyglądasz tam na człowieka bardzo pewnego tego co robi i swoich umiejętności. W jednych zawodach, w Polsce na Twoje życzenie były układane wysokości konkursowe, tak, żeby wypadły one na minimum kwalifikacyjne. Wiedziałeś i czułeś, że jesteś w stanie tyle skoczyć?

N. Kobielski: Jestem pewny siebie w każdej dziedzinie życia. To kwestia pracy nad samym sobą, styl bycia, ale też w dużej mierze zasługa mojej mamy. Od dziecka to ona zawsze we mnie wierzyła, wspierała i zwyczajnie dbała o to, żebym był pewny siebie i znał swoją wartość jako sportowiec, ale przede wszystkim człowiek. Złapanie pewności siebie na skoczni zajęło mi najwięcej czasu. Teraz po tylu latach spędzonych na treningach, zawodach i oddanych setkach tysięcy skoków nie mam jak przejawiać braku pewności siebie. Zawsze wierzę w siebie i wiem, że jestem w stanie wygrać z każdym. Wysokości były ustawiane na Orlen Cup w Łodzi. Oczywiście chciałem tyle skoczyć. Niestety, tak jak wspominałem wcześniej czułem się tylko pozornie dobrze, a organizm już wtedy prosił o pomoc.

E. Betlej: Od dziecka marzyłeś o karierze sportowej? Jeśli tak to czy od samego początku był to skok wzwyż czy próbowałeś też innych dyscyplin? Kto właściwie pokazał Ci, że właśnie ta konkretna konkurencja będzie dla Ciebie najlepsza i przyniesie Ci najwięcej radości?

N. Kobielski: Od dziecka kochałem sport. Uwielbiałem współzawodnictwo we wszystkim począwszy od nauki kończąc na sporcie i rozgrywkach komputerowych. Trenowałem pływanie, boks, piłkę nożną, koszykówkę, piłkę ręczną, siatkówkę i taniec. Skakać wzwyż zacząłem przez przypadek, kiedy pojawił się on na lekcji wf-u jeszcze w czwartej klasie podstawówki. Wygrywałem wszystkie zawody w okolicy, a nawet zdobywałem medale na ogólnopolskim finale czwartków lekkoatletycznych, nigdy nie będąc na żadnym treningu. Później zająłem się wszystkim innym. Najdłużej zostałem przy koszykówce, gdzie też skakałem najwyżej, a różnorakie wsady nie były dla mnie problemem już w wieku piętnastu lat. To był kolejny znak, że powinienem wrócić do skoku wzwyż. Tak się stało rok później, gdy klub koszykarski, do którego należałem przerwał działalność, ze względu na zdrowie trenera. Z tego miejsca bardzo chciałbym podziękować Panu Albinowi Grablewskiemu, bo to właśnie on zadbał o to, żebym po koszykówce trafił na skocznie!

E. Betlej: Skok wzwyż to specyficzna konkurencja. W przypadku biegania czy nawet skoku w dal wiadomo co trzeba robić i jak trenować, żeby przynosiło to skutki. Kiedy słyszy się o trenowaniu skoku wzwyż i widzi jak to dziwnie i skomplikowanie wygląda to można się szybko zrazić. Mógłbyś choć w kilku zdaniach przybliżyć jak wygląda taki początkowy trening dla młodych osób, które chciałaby zacząć przygodę właśnie z tą konkurencją lekkoatletyczną?

N. Kobielski: Osoby, które mogą być skoczkami wzwyż przejawiają już predyspozycje do tego od najmłodszych lat. Skoczność, dynamika i sprawność fizyczna to najważniejsze cechy. Później jest wzrost, i odpowiednie warunki fizyczne. Skok wzwyż może i wygląda skomplikowanie, ale wychodzi całkiem naturalnie i opiera się główne na zasadach fizyki. Ja sam zacząłem trenować skoki w wieku siedemnastu lat, więc nie bardzo wiem jak trenować je za dzieciaka. W każdym razie gdybym miał możliwość poprowadzenia kogoś kto ma już techniczne podstawy do skakania myślę, że zrobilibyśmy dobrą robotę.

E. Betlej: Znamy Cię głównie z Instagrama czy zawodów od tej sportowej strony, ale gdybyśmy próbowali zamknąć ją na chwilę i spojrzeć na Norberta Kobielskiego jako nie na skoczka wzwyż, ale po prostu człowieka to jakie on ma pasję, zainteresowania? Czym zajmuje się poza treningami do sezonów?

N. Kobielski: Ostatnimi czasy mało robię poza przygotowaniami. W końcu jestem około dwieście pięćdziesiąt dni w roku poza domem. Cały dzień od rana do wieczora mam zaplanowany głównie pod aktywność fizyczną i rozwój osobisty, który jest moją największą ”zajawką”. Każdą wolną chwilę spędzam z moimi kochanymi dziewczynami (przypominamy, że Norbert jest związany z Agatą Syrocką, z którą doczekał się córeczki Blanki). Jestem bardzo towarzyski, uwielbiam spędzać czas w gronie znajomych. Niestety koszty, które ponosi się przez bycie sportowcem to właśnie te relacje z bliskimi. Szkoda, że cierpią na tym dwie strony. Szczęśliwie mam bardzo lojalną i oddaną grupę przyjaciół, która to rozumie i zawsze jest ze mną.

E. Betlej: Dobrze dogadujesz się z płotkarzem Damianem Czykierem. W tym sezonie halowym Twój kolega mierzył się z problemami i z pewnością nie zaliczy go do udanych. A Ty gdybyś miał ocenić swój tegoroczny sezon na hali to jakbyś go określił?

N. Kobielski: Ja, Damian i Mikołaj (trener Damiana) nadajemy na tych samych falach. Zawsze kiedy jest taka możliwość staramy dzielić ze sobą pokój. Mamy na siebie dobry wpływ i bardzo się motywujemy. Nie bez powodu do Mistrzostw Świata w Eugene dotarliśmy w tak wysokiej kondycji mentalnej, pewni siebie i swoich umiejętności. Z mojego sezonu halowego trzeba się cieszyć, że w ogóle był po zeszłorocznej kontuzji. Wyszedł bardzo, bardzo dobrze. Zyskałem wiele cennych punktów do rankingu i praktycznie już teraz załatwiłem sobie kwalifikację na mistrzostwa świata w Budapeszcie.

E. Betlej: Na mistrzostwach świata w Budapeszcie poziom skoku wzwyż jak i reszty konkurencji zapowiada się bardzo wygórowanie. Same minima kwalifikacyjne są mocno wyśrubowane. 2,32 m, czyli trzy centymetry wyżej od Twojego rekordu życiowego. Wydaje się, że to nie jest dużo, ale na takich wysokościach każdy centymetr więcej jest chyba mocno odczuwalny?

N. Kobielski: Minima od jakiegoś czasu są dużo wyższe, ze względu na wprowadzenie rankingu punktowego, który w mojej ocenie spisuje się świetnie. Czasami wychodzi tak, że wynik równy minimum daje już medal na danej imprezie. Najtrudniej jest skoczyć pierwsze 210, 220, 230 cm, później jest już z górki. Jestem pewien, że gdy skoczę 230 cm to później już będzie prościej. Wszystko siedzi w głowie.

E. Betlej: Gdybyś miał powiedzieć na ten moment, dokładnie w tym miejscu i czasie w co chcesz celować podczas Mistrzostw Świata w Budapeszcie to jakie/jaki miejsce/wynik by to było/był?

N. Kobielski: Robię wszystko, żeby sezon letni zakończyć z medalem Mistrzostw Świata i wynikiem na poziomie 235 cm! Co z tego wyjdzie? Nie wiem, czas pokaże, ale na pewno nie będę miał sobie do zarzucenia, że nie zrobiłem wszystkiego aby ten cel osiągnąć.

E. Betlej: Na koniec powiedz nam, bo wiem, że sportowcy i to nie tylko lekkoatleci bardzo często przed ważnymi zawodami, występami słuchają muzyki. Ty Też właśnie tak się relaksujesz? Jeśli tak, to jakiej muzyki najbardziej lubisz słuchać? Zapodaj jeśli możesz jeden utwór, który ostatnimi czasy towarzyszy Ci najczęściej.

N. Kobielski: Muzyka jest nieodłączną częścią mojego życia. Uwielbiam spędzać z nią czas. Gdybym miał przybliżyć Wam moją ”playliste” to cytując klasyczny mem, ”byłaby ona między Mozartem, a 2packiem”. Słucham wszystkiego co wpadnie mi w ucho. Najczęściej jest to rap i rock, ale też utwory ”Dżemu” czy ”Lady Pank”. Najczęściej odtwarzanym przeze mnie utworem w zeszłym miesiącu był Solar – ”Nigdy więcej 2022”.

E. Betlej: Dziękuję za rozmowę. Cała redakcja oczywiście życzy Ci skoczenia tych 235 cm oraz medalu na Mistrzostwach Świata! 

N. Kobielski: Dziękuję!

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!