Foto: Twitter @PolskaSiatkowka

W meczu półfinałowym Ligi Mistrzów Sir Safety Perugia, zmierzyła się z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, i próbowała odwrócić losy pierwszego spotkania. Kędzierzynianom do awansu do wielkiego finału brakowało wygrania tylko dwóch setów. Zdecydowanie gorzej przedstawiała się sytuacja włoskiego zespołu, który potrzebował ich aż czterech. ZAKSA szybko jednak wybiła z głowy Perugii te plany i wygrała 3:1. 

W pierwszym secie oglądaliśmy wyrównane widowisko. Rozpoczęło się od dwóch autowych ataków Kamila Semeniuka. Po drugiej stronie siatki w podobny sposób pomylił się Aleksander Śliwka. Włoski zespół w kończeniu piłek opierał się głównie na Leonie oraz właśnie Semeniuku, który z czasem się rozkręcił. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie miała jednego punktującego. Dobrze grał Bednorz, Smith czy Pashytskyy. Trochę gorzej szło Śliwce, któremu zdarzały się pomyłki. Na dwa, trzy punkty przewagi gościom udało się odskoczyć w połowie seta, po tym jak Rychlicki wyrzucił piłkę na aut, a punkt z ataku zapisał po swojej stronie Bednorz. Później jeszcze Janusz zablokował jednego z siatkarzy Perugi, a Bartosz Bednorz dołożył asa serwisowego. Do tego jeszcze błąd techniczny przytrafił się (przekroczenie linii) Roberto Gualberto. Zaliczka ZAKSY nie utrzymała się jednak zbyt długo. Błąd w ataku popełnił Łukasz Kaczmarek, a Perugia zaczęła zbierać kolejne oczka, głównie za sprawą Semeniuka i Oleha Plotnytski’ego. Drugi z nich poza punktami w ataku dołożył też asa serwisowego. Końcówka znów należała do kędzierzynian, którzy wygrali 25:23 (po bloku Smitha). Do awansu brakowało im już tylko jednego zwycięskiego seta.

Pierwsze wymiany drugiej partii nie szły po myśli gości. Punkty głównie zdobywali gospodarze, a kędzierzynianie popełniali błędy techniczne, przez co to Sir Safety Perugia objęła prowadzenie. Z czasem jednak i siatkarze z Włoch zaczęli się mylić. Błąd techniczny dotknięcia siatki zaliczył Gualberto, który później jeszcze dwukrotnie nie zmieścił się w boisku z piłką wyrzucając ją na aut. ZAKSA wróciła do punktowania. Wiele oczek zdobywała dzięki dobrej grze blokiem (Kaczmarek, Pashytskyy) i na serwisie (as Davida Smitha). Z przewagi Sir Safety nic nie zostało, a po chwili to gospodarze musieli gonić wynik, bo kędzierzynianie oderwali się najpierw na dwa, a później i trzy punkty. Ratować sytuację Perugii próbował Wilfredo Leon. Mimo jego ataków i potężnych serwisów nie był w stanie odrobić straty. Na koniec seta pomyłki po stronie gospodarzy zaczęły się jeszcze bardziej mnożyć. Nie trafił w boisko Herrera, a kolejny błąd techniczny dotknięcia siatki popełnił Gualberto. ZAKSA czuła już, że od finału Ligi Mistrzów dzieli ich naprawdę mały krok, przez co nie odpuściła do samego końca zwyciężając pewnie 25:18. To zapewniło im przepustkę do finału!

W trzecim secie, kiedy wszystko już było jasne na boisko w barwach ZAKSY wybiegli siatkarze rezerwowi. Drugi garnitur kędzierzynian popełniał sporo błędów. Mylił się w ataku Norbert Huber, a do tego Adrian Staszewski. To jednak nie było ważne w tamtym momencie, bo ZAKSA zrobiła na dziś to co miała do zrobienia i wcale nie musiała wygrywać całego spotkania. Mimo tego obie drużyny ryzykowały na serwisie i to przynosiło im efekty. Bezpośrednie punkty po stronie Perugii zdobywali Ropret i Herrera, a w przypadku kędzierzynian najlepiej w tym aspekcie spisywał się Huber. Nieźle też wyglądało to w ataku. Mimo to goście nie byli w stanie wygrać trzeciego seta. Skończył go piłką setową na 25:19 punktowy atak Jesusa Herrery.

Czwarta partia początkowo wydawało się, że padnie łupem kędzierzynian. Szybko jednak Perugia wróciła na właściwe tory i zaczęła atakować, przez co to gospodarze byli na niewielkim prowadzeniu. Wszystko zmieniło się od stanu 9:9, kiedy to włoscy siatkarze mieli zdecydowanie więcej jakości w swojej grze i doprowadzili do rezultatu 16:12. Mimo tego ZAKSA Kędzierzyn-Koźle nie poddała się i nadal starała się grać swoją dobrą siatkówkę. Pomocny okazał się w tym Adrian Staszewski, który w momencie pojawienia się w polu serwisowym posłał dwa asy z rzędu. To pozwoliło ZAKSIE znacząco zbliżyć się do gospodarzy i porywalizować jeszcze z nimi w tym secie. W końcówce gra była bardzo wyrównana. O zwycięstwie kędzierzynian przesądziła dobra gra w bloku Twana Wiltenburga oraz as serwisowy Bartłomieja Klutha. Ostatecznie to goście przypieczętowali zwycięstwo w tym spotkaniu (27:25) i awans do finału autowym atakiem Plotnytskyia.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle w finale Ligi Mistrzów stanie w szranki z Jastrzębskim Węglem. Mecz finałowy odbędzie się najprawdopodobniej w Turynie 20. maja. Dla kędzierzynian będzie to już trzeci finał z rzędu. Dwa ostatnie padły ich łupem. To też pierwszy raz w historii, kiedy w finale Ligi Mistrzów spotkają się dwie polskie drużyny.

Sir Safety Perugia – Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (23:25, 18:25, 25:19, 25:27)

Sir Safety Perugia: Giannelli, Rychlicki, Gualberto, Russo, Leon, Semeniuk, Colaci, Piccinelli, Herrera, Płotnicki, Mengozzi, Sole, Ropret.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle: Janusz, Kaczmarek, Smith, Paszycki, Śliwka, Bednorz, Shoji, Banach, Żaliński, Stępień, Kluth, Staszewski, Huber, Wiltenburg.

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!