Lech Poznań
Foto: Twitter @LechPoznan

W pierwszym meczu 1/4 finału Ligi Konferencji Europy Lech Poznań przy Bułgarskiej podjął włoską Fiorentinę. Początek był dla klubu z Serie A, później Lech przebudził się na kilka minut, żeby w następnych kilkudziesięciu nie pokazać nic sensownego z przodu. ”Kolejorz” przegrał u siebie 1:4 i przed rewanżem jest w bardzo trudnej sytuacji. 

Początek spotkania nie zaczął się najlepiej dla Lecha Poznań. Fiorentina mocno naciskała i już w 4. minucie przełożyło się to na otworzenie wyniku. Gonzalez uderzył z okolic osiemnastego metra, a piłka odbiła się od stopy Bednarka i trafiła pod nogi Arthura Cabrala. Ten strzelił do siatki nabijając futbolówką kolejny raz zaskoczonego golkipera Lecha Poznań. Gospodarze musieli się szybko ocknąć i tak zrobili. W 11. minucie Ishak wszedł w pole karne rywali i mało brakowało aby stanął sam na sam z bramkarzem Fiorentiny. Ostatecznie nie doszło do tego, bo wcześniej napastnik ”Kolejorza” przewrócił się w jedenastce. Sędzia pokazał jednak, że o karnym nie może być mowy i nakazał grać dalej rozżalonym piłkarzom Lecha. Poznaniacy zauważyli, że obrona włoskiego zespołu nie jest zbyt szczelna i coraz częściej zaczęli przebywać w okolicach pola karnego przeciwników. W 20. minucie spotkania mało brakowało i Fiorentina podwyższyłaby prowadzenie na 2:0, po strzale Brekalo, który uderzył tylko w słupek. Kilkanaście sekund później do wyrównania wyniku doprowadził Lech Poznań. Pereira dośrodkowywał, Ishak przedłużał głową, a Velde strzelił z pierwszej piłki pokonując bramkarza Fiorentiny. Zamiast ruszyć do przodu po zdobyciu gola Lechici cofnęli się do obrony. Ukarani zostali za to w 41. minucie, kiedy do siatki piłkę głową wpakował Nicolas Gonzalez, po asyście Cristiano Biraghi. Po raz drugi w tym spotkaniu bramkarz Lecha został totalnie zaskoczony. Przed zejściem do szatni Fiorentina miała jeszcze jedną szansę na strzelenie gola. Okropnie jednak pomylił się Cabral, który nie trafił z pięciu metrów do praktycznie pustej bramki.

W drugiej połowie meczu Poznaniacy nie wytrzymali zbyt długo nie tracąc kolejnych goli. Trzeba przyznać jednak, że to Fiorentina była konkretniejsza w swoich poczynaniach i tworzyła sobie okazję strzeleckie. Pierwszą świetną szansę miała w 58. minucie i od razu ją wykorzystała. Z okolic piętnastego metra przy piłce znalazł się Bonaventura i uderzył na bramkę. Bednarek był bezradny w tej sytuacji i po raz trzeci musiał wyciągać piłkę z siatki. Nie minęło pięć minut i Fiorentina prowadziła już 4:1, po strzale przy słupku Jonathana Ikone. Bednarek niestety nie popisał się przy tej obronie. Widoczny był też brak w defensywie zawieszonego dziś przez UEFA na trzy miesiące Bartosza Salamona. Lechici dowiedzieli się o tym na kilka godzin przed meczem, i raczej nikt nie przypuszczał, że obrońca nie pomoże im w tym spotkaniu. Stało się jednak inaczej. Ikone miał apetyt na kolejnego gola, ale tym razem Bednarek w 71. minucie obronił jego uderzenie. Interweniować musiał znów w 79. minucie, kiedy Ranieri strzelił z woleja lewą nogą. Bramkarz Lecha zdołał sparować to uderzenie na rzut rożny, z którego nic konkretnego nie wyszło dla Fiorentiny. Ostatecznie Lech Poznań przegrał u siebie 1:4.

Na rewanżowe spotkanie 1/4 finału Ligi Konferencji Europy Lech Poznań pojedzie do Włoch ze stratą trzech bramek. Odrobienie ich będzie piekielnie trudne. Tym bardziej, że Lechici prawdopodobnie nadal nie będą mogli liczyć na zawieszonego Bartosza Salamona.

Lech Poznań – Fiorentina 1:4 (1:2)

4′ 0:1 Arthur Cabral

20′ 1:1 Kristoffer Velde

41′ 1:2 Nicolas Gonzalez

58′ 1:3 Giacomo Bonaventura

63′ 1:4 Jonathan Ikone

Lech Poznań: Bednarek – Pereira, Milic, Satka – Skóraś (75′ Ba Loua), Kvekveskiri (75′ Sousa), Karlstrom, Velde, Rebocho – Marchwiński, Ishak (75′ Sobiech).

Fiorentina: Terracciano – Biraghi, Ranieri, Milenkovic, Dodo – Mandragora (85′ Barak), Amrabat, Bonaventura (78′ Castrovilli) – Brekalo (85′ Sottil), Cabral (78′ Jović), Gonzzalez (51′ Ikone).

 

 

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!