foto: kingwilki.pl

Po tragicznej pierwszej połowie i pojedynczych prób w drugiej, zwłaszcza w czwartej odsłonie Anwil Włocławek żegna się z walką o medale w sezonie 2022/2023.

 

Spotkanie zaczęło się od szukania słabych stron rywali i od mocnej obrony. Po pięciu minutach Anwil prowadził 6:4, a obie ekipy miały identyczną skuteczność 2 na 7 z gry. Dopiero w tym momencie gospodarze odskoczyli na trzy oczka, ale byli szybko skarceni szybką serią 8:0. W trzech akcjach w obronie z rzędu King zaliczał przechwyty.  Nie widoczny był snajper włocławian Victor Sanders. Na początku drugiej odsłony szczecinianie starali się rotując składem utrzymać przewagę. Przez moment prowadzili 17:12, a po chwili nawet 22:14. W szeregach Anwilu mnożyły się straty. W trzynaście minut popełnili ich aż jedenaście. W barwach Kinga punkty rozkładały się na cały zespół, w przeciwieństwie do ekipy z Kujawsko-Pomorskiego, gdzie tylko czterech zawodników punktowało. W Kingu owszem brakowało punktów Mazurczaka, a w Anwilu Petraska. Mimo, że lider na pozycji rozgrywającego szczecinian w połowie drugiej odsłony po trójce Filipa Matczaka było 25:15 dla gospodarzy. Gracze Kinga nie zwalniali tempa, potrafiąc uciekać na jedenaście oczek. Anwilowi brakowało skuteczności z gry jak i z wolnych. Po nieskutecznych zagraniach Malika trafieniem zza łuku przypomniał o sobie Zac Cuthberson. Gospodarze w dwadzieścia minut gry pozwolili rzucić Anwilowi tylko dziewiętnaście punktów.

Po zmianie stron efektowną akcją popisał się Phil Fayne. Po chwili kolejne trafienia padły łupem Andrzeja Mazurczaka. Wynik na tablicy 38:19 dla gospodarzy nie wyglądał dla Anwilu obiecująco. Dopiero wtedy King pokazał, że to dopiero były przedbiegi. Gdy swoje trójki trafiali Bryce Brown (dwie) i Kacper Borowski (jedna) to gospodarze prowadzili 53:29. Mimo, że do końca trzeciej kwarty pozostawało ponad trzy minuty odrobienie takich strat graniczyłoby z cudem. Gdy efektownym wykończeniem akcji popisał się Hamilton było 55:29…  Seria 7:0 włocławian nic nie zmieniała. Po trzydziestu minutach w szczecińskiej Netto Arenie widniał wynik 59:39 dla gospodarzy. W czwartej odsłonie przebudził się Victor Sanders. Swoje trafienia dodawali Kamil Łączyński i Luke Petrasek. Na nie co ponad cztery minuty Anwil zmniejszał straty do stanu 70:57. To licznie zgromadzonym w Szczecinie kibicom z Kujawsko-Pomorskiego dawał nadzieję. Jednak swoimi trafieniami Cuthberson i Meier wyjaśnili, że King kontroluje spotkanie. Szczecinianie nie pomyśleli, że mogą przegrać to spotkanie.

Dla Kinga 15 punktów, 3 zbiórki i 3 asysty zdobył Zac Cuthberson, 13 oczek oraz 4 zbiórki dodał Phil Fayne. Dla Anwilu 16 oczek oraz 5 zbiórek i 3 asysty, ale i 6 strat zdobył Victor Sanders oraz 13 dodał Phil Greene. Tylko ci dwaj zawodnicy dla Anwilu rzucili minimum dziesięć punktów.

 

KING SZCZECIN – ANWIL WŁOCŁAWEK  81:67   (13:12, 19:7, 27:20, 22:28)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!