ALEKSANDER DZIEWA / fot. Anna Kmiotek polski-sport.com

Na początku  meczu Śląsk uciekał, ale Legia jak dogoniła rywali emocji nie brakowało. Złymi informacjami dla Legii to uraz ich punktowego lidera Travisa Leslie.

 

Pierwsze akcje spotkania to gra kosz za kosz. Gdy Śląsk próbował uciekać na 7:4 LEgia potrafiła odpowiedzieć trafieniem Holmana. I tu wicemistrzowie Polski stanęli. W nie co ponad dwie minuty gospodarze zaliczyli zryw 9:0.Dawało to Śląskowi nawet dwycyfrowe prowadzenie, a aktywny i skuteczny był Aleksander Dziewa. Legioniści nie mogli przełamać siedmiopunktowej różnicy rywali. Nieźle w barwach mistrzów Polski poczyniał sobie również eks legionista Jakub Nizioł. Końcówka pierwszej odsłony należała do Śląska, który wypracował sobie sporą trzynastopunktową zaliczkę. Po wznowieniu gry w drugiej odsłonie sygnał do ataku warszawskiego zespołu dał Grzegorz Kamiński. Skrzydłowy szybko zdobył pięć oczek z rzędu. Dopiero w trzynastej minucie wynik w tej części gry Śląskowi otworzył Michał Kolenda. Do punktowania włączali się kolejno Holman z Lesliem, ale trafienia Martina i Mitchela sprawiały iż to Śląsk potrafił utrzymywać dwucyfrową przewagę. Dopiero po kolejnych punktach Berzinsa i Lesliego warszawianie próbowali łapać dystans do wrocławian. Gdy na linii stanął Billy Garrett i wykorzystał wszystkie trzy wolne na trzy minuty do końca drugiej odsłony przewaga Śląska topniała do stanu 36:33. Gdy w końcu pierwsze punkty dokładał Kyle Vinales Legia przegrywała tylko 40:38. Mecz się wyrównał. Po dwudziestu minutach Śląsk prowadził tylko czteroma oczkami.

Po zmianie stron Śląsk zaczął skuteczniej. Jednak szybko sygnałem do odrabiania strat była akcja Grossela. Swoje dorzucali Lesli i Holman. Legia w nie co ponad 2,5 minuty zaliczyli serię 12:0. Dawało im to pierwsze prowadzenie w spotkaniu 47:50. Jednak w Śląsku trafiali Ramljak i Parakhouski. Gra wróciła do opcji kosz za kosz. Na niespełna minutę do końca trafieniem zza łuku popisał się Ivan Ramlajak i to wrocławianie łapali oddech prowadząc 62:58. Czwarta odsłona zaczęła się od trafień Travisa Lesliego. Amerykanin wyprowadził Legię na prowadzenie. Ale tylko na chwilę. Jednak o sobie przypomniał Billy Garrett. Najpierw Ramljak otrzymał przewinienie techniczne Amerykanin zaminił na celny wolny, a po chwili dorzucił trójkę. To dawało legionistm prowadzenie 64:68. Jednak Śląsk nie potrzebował dużo czasu na odrobienie strat. Złymi wiadomościami dla Legii był uraz Lesliego oraz dwa przewinienia niesportowe Holmana. Dla tego drugiego oznaczało to udanie się do szatni. Aktywny i co ważne dla wrocławian był Aleksander Dziewa. Silny skrzydłowy trafiał zza łuku i spod kosza.W ważnym momencie trójkę spudłował Garrett, a w odpowiedzi wolne trafił Kolenda. To dawało gospodarzom sześciopunktowe prowadzenie i to okazało się za wiele dla Legii.

 

Dla wrocławian 20 punktów i 9 zbiórek oraz 2 asysty i aż 3 bloki zaliczył Aleksander Dziewa. Travis Leslie dla Legii zdobył 22 oczka oraz 10 zbiórek.

 

WKS ŚLĄSK WROCŁAW – LEGIA WROCŁAW  83:77   (23:14, 19:24, 20:22, 21:17)

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!