Foto: pzps.pl

W pierwszym meczu Ligi Narodów polskie siatkarki zmierzyły się z reprezentantkami Kanady. Inaugurujące spotkanie zakończyło się zwycięstwem Polek 3:2 i dopisaniem jednego punktu.  

Mecz polskich siatkarek z Kanadyjkami rozpoczął się z kilkunastominutowym opóźnieniem w związku z tie-breakiem pomiędzy Włoszkami, a Tajlandkami. W pierwszym secie nasze panie szybko wyszły na prowadzenie 7:3. Udało im się to po dobrych zagrywkach Korneluk czy skutecznym bloku Stysiak. Z czasem jednak nasze reprezentantki zaczęły popełniać wiele błędów. W boisko nie mogła trafić Różański, a pozostałe siatkarki miały trudności z przebiciem się przez blok Kanadyjek. Wynik więc wrócił do sytuacji remisowej. Polki przede wszystkim miały problemy z zatrzymaniem Gray, która coraz śmielej poczynała sobie przy siatce. To wszystko sprawiło, że to rywalki odskoczyły na dwa oczka do przodu. W kluczowym momencie seta uruchomiła się jeszcze Mitrović i powiększyła przewagę nad reprezentacją Polski do trzech oczek. Polki próbowały zareagować na to mocnym serwisem, żeby wybić przeciwniczki z uderzenia. To pomagało, ale tylko na chwilę. Poza tym polskie siatkarki miały problemy w ofensywie. Martyna Łukasik mocno przymierzyła, ale piłka wyleciała na aut. Nawet ”stykowe” akcje były przegrywane przez Polki, przez co Kanadyjki jeszcze mocniej się oddalały. W końcówce miały zaliczkę pięciu punktów. Całe szczęście nasze panie ocknęły się pod koniec seta i zniwelowały przewagę rywalek do zaledwie jednego oczka. Było to możliwe dzięki dwóm błędom Gray i dwóch skutecznych atakach Różański. Co z tego jednak skoro w kolejnych akcjach znów nie potrafiły ich zakończyć punktem. Kanadyjki skorzystały z tego i zapisały pierwszego seta na swoim koncie wynikiem 25:20, po ataku z lewego skrzydła Gray.

Początek drugiego seta był bardzo wyrównany, choć to Polki częściej były minimalnie na prowadzeniu. Przede wszystkim na to mocno pracowała Stysiak w ataku oraz polskie siatkarki w bloku zatrzymując chociażby Howe. Na pięć punktów udało się odskoczyć naszym reprezentantką po asie serwisowym Jurczyk, a następnie skończonej piłce przez Różański i Łukasik. Do tego dołożyły kolejny raz skuteczny blok i wygrywały 14:9. Na siatce przede wszystkim świetnie spisywał się duet Stysiak-Korneluk, który w pewnym momencie był praktycznie nie do przejścia. Końcówka seta zapowiadała się bardzo spokojnie. Biało-czerwone miały siedem punktów zaliczki i ciężko było sobie wyobrazić, że na kilka punktów przed końcem drugiej partii roztrwonią to. Tak się jednak faktycznie stało. Polki pozwalały sobie na wiele, również na grę punkt za punkt, co niezbyt dobrze się dla nich skończyło. Rywalki polskich reprezentantek starały się ugrać coś w polu serwisowym i udało im się ustrzelić Stenzel. Wyciągnąć z niekorzystnej sytuacji Kanadyjki próbowała Gray, i doprowadziła do tego. Na całe szczęście dla Polek ostatnie piłki były z korzyścią dla nich, dzięki czemu wygrały 25:23 (po ataku Stysiak) i wyrównały stan meczu na 1:1.

Trzeci set zaczął się tragicznie dla polskich reprezentantek, które musiały gonić wynik. Polką kompletnie nic nie wychodziło ani na serwisie ani w ataku, przez co Kanadyjki objęły prowadzenie 6:0. Złą passę przerwała dopiero Różański wykorzystując wracającą piłkę. Biało-czerwone powoli odbudowywały swoją grę i konsekwentnie zmniejszały stratę do rywalek. Do remisu 12:12 asem serwisowym doprowadziła Olivia Różański. Gra więc w tej partii zaczęła się od nowa. Polki poszły za ciosem. Korneluk i Gawłowska postawiły ścianę przy siatce blokując raz po raz kanadyjskie siatkarki. Później kilka wymian było punkt za punkt. W kluczowym momencie dla tej partii niestety nasze panie się dwukrotnie pomyliły w ataku, a potem jeszcze w odbiorze serwisu, co dało trzypunktową zaliczkę reprezentantką klonowego liścia. Niestety Polki nie były już w stanie nawiązać walki z przeciwniczkami. W końcówce Gray się nie myliła, a Stysiak i Korneluk miały problemy z kończeniem swoich piłek. Setbola na 25:20 Kanadyjki skończyły atakiem z prawego skrzydła i to one mogły się cieszyć z prowadzenia w tym spotkaniu 2:1.

W czwartej partii tylko początek należał do polskich siatkarek, dzięki Stysiak i Korneluk oraz Jurczyk. Czym dalej tym było gorzej. Polska atakująca – Magdalena Stysiak wyrzucała piłki, a Graya znów się odpaliła w ataku i wyprowadziła Kanadyjki na prowadzenie 10:8. Polki nie wykorzystywały wielu swoich okazji, nawet kiedy to ich rywalki się myliły. Korneluk powstrzymała blokiem Gray, a potem po serwisie piłka wróciła na stronę naszym reprezentantek. Mimo tego Stysiak zamiast zdobyć punkt to zaatakowała w aut. Polki miały sporo szczęścia, bo w połowie seta Gray nareszcie się pomyliła, co spowodowało praktycznie wyrównanie wyniku. Do remisu 18:18 doprowadziła Stysiak. W ostatnich kilku akcjach raz na prowadzeniu były reprezentantki Polski, żeby za chwilę to Kanadyjki przejmowały dowodzenie. Piłkę setową dla Biało-Czerwonych wywalczyła atakiem po prostej Magdalena Stysiak, a Czyrniańska zakończyła czwartą partię skutecznym zagraniem (25:23)

W tie-breaku Polki robiły wszystko, żeby przychylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Jurczyk, Różański i Czyrniańska pracowały w ataku, a Stysiak dołożyła asa serwisowego. To poskutkowało dwupunktową zaliczką (7:5). Reprezentantki Polski utrzymywały prowadzenie aż do momentu, w którym Gray skończyła kolejną piłkę i na tablicy wyników pokazał się remis 12:12. Ostatecznie jednak to polskie siatkarki miały piłkę meczową i wykorzystały ją. Czyrniańska zakończyła ten mecz asem serwisowym ustanawiając wynik 15:13 i w całym spotkaniu 3:2.

Polska – Kanada 3:2 (20:25, 25:23, 20:25, 25:23, 15:13)

Polska: Wenerska, Jurczyk, Łukasik, Stysiak, Korneluk, Różański, Stenzel.

Kanada: King, Van Buskirk, Mitrović, Howe, Maglio, Gray, Murmann.

 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!