foto: Damian Kuziora

Diabeł tkwi w szczegółach, a dzięki tej maksymie dużo wątków da się rozwinąć podsumowując zmagania ostatniego sezonu piłkarek ręcznych PGNiG Superligi. Gdyby nie to, o rozgrywkach krajowych można byłoby wypowiedzieć dwa słowa: ZAGŁĘBIE LUBIN. Miedziowe zgarnęły z krajowego podwórka wszystko co było pod ręką. Zmiotły wszystkie przeciwniczki w Lubinie i poza nim. Wygrały wszystkie spotkania zgarniając komplet punktów. Zabawa lubińskiego hegemona przez cały sezon była przednia i nieprzerwana. W przyszłym sezonie czas podbijać Europę !

Nowy format rozgrywek dostarczył dodatkowych emocji – nuworysz z Ukrainy

Najważniejszą zmianą w stosunku do poprzednich sezonów było poszerzenie PGNiG Superligi Kobiet z 8 do 10 zespołów. Wszystko za sprawą dołączenia do rozgrywek mistrzyń Ukrainy, Galiczanki Lwów. W obliczu wojny, klub ze Lwowa zwrócił się do polskich instytucji z prośbą o akces do gry w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dodatkowo stawkę uzupełnił drugi zespół 1 ligi, czyli wracający po rocznej przerwie KPR Ruch Chorzów.

Wraz z poszerzeniem ligi, zmianie uległ również system rozgrywek. Pierwsza część sezonu była rozgrywana w systemie każdy z każdym (faza zasadnicza). Następnie tabelę podzielono na grupę mistrzowską, w której zagrało 6 najlepszych zespołów oraz grupę spadkową, dla drużyn z miejsc 7-10 po pierwszej części sezonu.

Dzięki temu zwiększono ilość spotkań ze 112 do 132 oraz liczbę pojedynków pomiędzy zespołami znajdującymi się na podobnym poziomie. A to przyniosło nam dodatkowe emocje i ciekawe rozstrzygnięcia!

Kto rzucił najwięcej? Debiutantka zza wschodniej granicy

Podczas całego sezonu w PGNiG Superlidze Kobiet w 132 spotkaniach rzucono 7 333 bramki, co daje średnią 55,55 bramki na spotkanie. Najwięcej z nich rzuciła debiutująca w lidze Diana Dmytryshyn. Utalentowana zawodniczka Galiczanki Lwów zakończyła rozgrywki z dorobkiem 175 bramek. Tuż za nią, z wynikiem 151 trafień, uplasowała się Monika Łęgowska z MKS PR Urbis Gniezno. Podium zamyka laureatka dwóch Gladiatorów (Boczna Rozgrywająca i Zawodniczka Sezonu) – Karolina Kochaniak-Sala, która rzuciła 147 bramek, przy skuteczności sięgającej 69%.

Najwięcej bramek w pojedynczym spotkaniu padło łupem Anny Mączki, która w meczu Młynów Stoisław Koszalin z KPR Ruchem Chorzów rzuciła Niebieskim aż 13 bramek.

Mecz w którym rzucono najwięcej bramek to spotkanie KRP Ruchu Chorzów z MKS PR Urbis Gniezno, gdzie w regulaminowym czasie gry padł remis 38:38, a w karnych górą były Niebieskie (2:1), dla których była to druga i ostatnia wygrana w sezonie.

MKS Zagłębie Lubin ustrzelił hat-tricka! Wyhodowany krajowy hegemon 

Zawodniczki MKS Zagłębia Lubin ponownie udowodniły swą dominację w PGNiG Superlidze Kobiet, zdobywając tytuł Mistrzyń Polski po raz trzeci z rzędu. Zagłębie dołączyło do KPR Ruchu Chorzów i MKS FunFloor Lublin – to właśnie te dwa kluby zdobywały w przeszłości tytuł najlepszej drużyny w kraju przez co najmniej trzy sezony z rzędu. Jednak Miedziowe zrobiły to w wielkim stylu! Zawodniczki zwyciężyły we wszystkich 28 spotkaniach i zakończyły sezon z kompletem 84 możliwych punktów do zdobycia.

Siłą zespołu był kolektyw zbudowany przez trenerkę Bożenę Karkut, która otrzymała Gladiatora w Kategorii Trener Sezonu. Barbara Zima stworzyła wraz z Moniką Maliczkiewicz znakomicie uzupełniający się duet bramkarek. Na skrzydłach świetny sezon zaliczyły Daria Michalak i Adrianna Górna, silnym punktem zespołu po obu stronach boiska były obrotowe Joanna Drabik i Jovana Milojević, a w drugiej linii dobrze wprowadziła się Bujnochova, która wsparła Patricię Matieli, Emilię Galińską i MVP sezonu, Karolinę Kochaniak-Salę.

W tym wszystkim trenerka Karkut rozsądnie szachowała siłami wąskiej, bo 15-osobowej kadry. Jeśli zaś chodzi o statystyki indywidualne, to Miedziowe jako jedyne miały aż cztery przedstawicielki w TOP 10 klasyfikacji strzelczyń. Karolina Kochaniak-Sala jest trzecia (147 bramek), Adrianna Górna szósta (132 gole), Emilia Galińska siódma (131 trafień), a Daria Michalak dziewiąta (119 bramek).

MKS Zagłębie Lubin do kolekcji krajowych trofeów dołożył jeszcze triumf w Orlen Pucharze Polski, pokonując w finale Eurobud JKS Jarosław 34:25.

Walka o srebro do ostatnich serii – zespół trener Edyty Majdzińskiej przegrał na przyszłym zespołem… trener Edyty Majdzińskiej

Z początkiem sezonu 2022/2023 w Lublinie mówiło się tylko jednym, czyli odzyskaniu mistrzowskiego tytułu. Tymczasem zawodniczki MKS FunFlooru Lublin musiały się sporo napocić, by obronić Wicemistrzostwo. Lubliniankom po piętach deptał bowiem KPR Gminy Kobierzyce i dopiero bezpośrednie starcie tych zespołów w końcówce sezonu pozwoliło wykrystalizować ostateczny układ sił w tabeli.

MKS FunFloor Lublin niespodziewanie zgubił punkty w starciach z Gnieznem, Jarosławiem czy Kobierzycami, co poskutkowało zmianą na stanowisku trenerskim. Monika Marzec zrezygnowała z funkcji, a w jej miejsce zarząd klubu powołał Piotra Dropika. Sezon 2022/2023 bez wątpienia nie ułożył się po myśli Lublina, który ma ambicje do powrotu na szczyt. W klubie poczyniono jednak mocne transfery – od kolejnego sezonu od klubu wraca Aleksandra Olek, w biało-zielonych barwach zobaczymy też bramkostrzelną Magdę Balsam, która wraca do krajowych rozgrywek po rocznej przygodzie w niemieckim TuS Metzingen.

Dla Kobierek to już 4. sezon z rzędu zakończony medalem Mistrzostw Polski. W zespole dowodzonym przez Edytę Majdzińską błyszczała Aleksandra Olek – świeżo upieczona laureatka dwóch Gladiatorów (Obrończyni i Obrotowa Sezonu). 22-latka ma za sobą świetny sezon z równą dyspozycją zarówno w obronie jak i ataku, co czyni ją niezwykle uniwersalną obrotową. Olek coraz większą rolę odkrywa również w Reprezentacji Polski, w której zadebiutowała we wrześniu 2022.

Jak poradzą sobie Kobierki bez sterniczki, która była autorką ich największych sukcesów? Czas pokaże, jednak w klubie muszą poukładać zespół na nowo po odejściu Edyty Majdzińskiej, która od przyszłego sezonu usiądzie na ławce MKS FunFloor Lublin.

Połowa ligi zagrała w europejskich pucharach – najlepszym nie wyszło, świetny wynik jarosławianek

Jeszcze nigdy aż 5 zespołów z PGNiG Superligi Kobiet nie zmierzyło się w grze o europejskie puchary. Dwa z nich (Lubin i Lublin) stanęły do walki w Lidze Europejskiej, a 3 zespoły (Jarosław, Kobierzyce, Lwów) rywalizowały w EHF European Cup. Jak im poszło?

Miedziowe niestety nie zdołały dotrzeć do fazy grupowej Ligi Europejskiej, choć były o krok od sukcesu. Po emocjonującym dwumeczu z HC Podravka Vegeta w regulaminowym czasie gry był remis, więc o awansie do kolejnej fazy decydowały rzuty karne, w których lubinianki przegrały 4:2 i na tym zakończyły swoją przygodę w turnieju.

Na drugiej rundzie eliminacji do Ligi Europejskiej zatrzymał się MKS FunFloor Lublin, który w pierwszym meczu przegrał z węgierskim Siofok KC18:27. Lublinianki w rewanżu zdołały zwyciężyć 32:31, ale to nie wystarczyło, by awansować do kolejnego etapu rozgrywek.

Trzy kolejne zespoły z PGNiG Superligi Kobiet stanęły do walki w EHF EuropeanCup. Po raz pierwszy w historii na europejskich parkietach zagrały KPR Gminy Kobierzyce i Eurobud JKS Jarosław.

Kobierki rywalizację rozpoczęły od 1/32 finału, w której bez problemów rozprawiły się z kosowskim Ferizaj. W 1/16 zespół trafił na greckie A.C. PAOK, zwyciężając w dwumeczu 26:23 u siebie i 23:28 na wyjeździe. W 1/8 finału KPR uległ dopiero słowackiej drużynie MKS Iuventa Michalovce, przegrywając w dwumeczu: 54-47.

Odwet za zespół z Kobierzyc chciały wziąć zawodniczki z Jarosławia, gdyż w ćwierćfinale rozgrywek EHF European Cup tym razem to one zmierzyły się z kilkunastokrotnym mistrzem Słowacji – MKS Iuventa Michalovce. Zanim jednak doszło tego pojedynku, warto zwrócić uwagę na drogę Eurobudu JKS Jarosław do 1/4 finału rozgrywek. Zawodniczki po drodze odprawiły z kwitkiem takie zespoły jak mistrzynie Holandii, Cabooter Handbal Venlo, portugalski Alavarium Love TilesAveiro oraz mistrzynie Macedonii Północnej HC Gjorche Petrov-WHC Skopje. Niestety, w ćwierćfinale również i dla nich ekipa ze Słowacji okazała się zbyt mocna. To mimo wszystko świetny wynik Eurobudu JSK Jarosław, biorąc pod uwagę gorszą dyspozycję w lidze i zmianę trenera w trakcie sezonu.

W 3 rundzie pucharu zmagania rozpoczęły mistrzynie Ukrainy, Galiczanka Lwów. Niestety już na tym etapie lwowianki musiały uznać wyższość rywalek Antalya Konyaalti BSK z Turcji.

Pokaz siły Galiczanki, odrodzenie Jarosławia i stabilizacja w Piotrkowie

Eurobud JKS Jarosław początku sezonu z pewnością nie może zaliczyć do udanych. Zespół spisywał się zdecydowanie poniżej swoich oczekiwań, w pewnym momencie plasując się w dole ligowej tabeli. Po kolejnych porażkach przyszedł jednak czas na zmiany w sztabie szkoleniowym. Reidara Moistada zastąpił Michał Kubisztal, pod którego wodzą drużyna włączyła wyższy bieg, na którym dojechała do 5. miejsca w ligowej tabeli oraz finału Orlen Pucharu Polski. Duża w tym zasługa świetnej postawy w bramce Weroniki Kordowieckiej oraz skuteczności w ataku trio Zimny, Nestsiaruk i Trawczyńskiej.

Bez kompleksów do PGNiG Superligi Kobiet dołączyła Galiczanka Lwów. Zespół rozgrywający swojego domowe mecze w podwarszawskich Markach od początku sezonu pokazał, że będzie groźnym rywalem walczącym o górną część tabeli. Galiczanka bez większych problemów zameldowała się w grupie mistrzowskiej sezonu, pokazując handball oparty na sile i dynamice. W zespole szczególnie błyszczała laureatka dwóch tegorocznych Gladiatorów (Odkrycie Sezonu i Królowa Strzelczyń), Diana Dymtryshyn, która była prawdziwą armatą, rzucając dla klubu aż 175 bramek w sezonie.

Równą formę podczas całego sezonu prezentowała MKS Piotrcovia Piotrków Trybunalski, a duża w tym zasługa Karoliny Jureńczyk, która imponowała formą, ciesząc oczy fanów nie tylko skuteczną grą, ale i imponującymi rzutami z dystansu. 21-letnia rozgrywająca została doceniona przez kibiców Gladiatorem w kategorii Wybór Sezonu. W przyszłym sezonie Jureńczyk zamieni czerwono-granatowe barwy na miedź i dołączy do składu aktualnych Mistrzyń Polski – MKS Zagłębia Lubin.

Pszczółki potrafią boleśnie użądlić, a w swoim gnieździe czują się najlepiej

Długo na obroty w PGNiG Superlidze Kobiet wchodził beniaminek, MKS PR UrbisGniezno, dla którego początek sezonu był serią sześciu porażek i solidnych lekcji do odrobienia. W Gnieźnie potrafią jednak wyciągać wnioski. W 7. serii „Pszczółki” pokazały, że potrafią boleśnie użądlić nawet tych najsilniejszych. Po emocjonującym spotkaniu wygrały u siebie z MKS FunFloor Lublin w rzutach karnych 5:4 (28:28 w regulaminowym czasie gry). To spotkanie było swoistym odrodzeniem zespołu z Gniezna, który w kolejnych bataliach zaczął punktować, szczególnie w meczach na swoim terenie (5 z 8 wygranych spotkań). Duża w tym zasługa kibiców, którzy chętnie odwiedzają nowoczesny obiekt, na którym MKS PR Urbis Gniezno rozgrywa swoje pojedynki, wypełniając go prawie w komplecie. Średnio 1046 osób na meczu to jedna z najlepszych frekwencji w rozgrywkach. W tym miejscu czuć, że Gniezno żyje piłką ręczną, a atmosfery kreowanej na trybunach mógłby pozazdrościć im niejeden klub PGNiG Superligi Kobiet.

EKS Start Elbląg zwycięzcą grupy spadkowej. Koszalin i Chorzów poniżej oczekiwań 

Zwycięzcą grupy spadkowej zastała ekipa z Elbląga, którą od nowa poukładał trener Mont. W zespole błyszczała Weronika Weber, która z dorobkiem 140 bramek została czwartą strzelczynią sezonu. Dobrze spisywała się również Nikola Głębocka, która przed sezonem dołączyła do zespołu z pierwszoligowej Varsovii. W barwach EKS-u pierwszy i ostatni sezon rozegrała doświadczona Marta Gęga, która zdecydowała się zakończyć swoją bogatą karierę. Gęga za swoje wybitne dokonania – m.in. sześciokrotne Mistrzostwo Polski, została doceniona przez ekspertów nagrodą Super Gladiatora.

Na upragnione zwycięstwo w lidze aż do 23. serii czekał KPR Ruch Chorzów, który zaliczył niechlubną serię 22 porażek z rzędu. Niebieskie wielokrotnie prowadziły w rozgrywanych spotkaniach i kiedy wydawało się, że są na dobrej drodze do zwycięstwa, coś się zacinało. Zespół miał duże problemy ze stabilną formą i rozegraniem dwóch równych połówek w meczu. Problemów nie rozwiązały też zmiany w sztabie trenerskim. Po Ukraińcu Walentynie Wakule, „Niebieskie” od listopada 2022 poprowadził duet trenerski z Czech – Ivo Vavra oraz Miroslav Barton. Ostatecznie Ruch zakończył rozgrywki na ostatnim miejscu w tabeli i kolejny sezon rozegra w Lidze Centralnej.

Z końcowej sytuacji w tabeli z pewnością nie mogą być zadowolone Młyny StoisławKoszalin, któremu daleko do klubowych sukcesów sprzed kilku sezonów – brązowe medale w sezonach 2017/2018 i 20218/2019. W klubie liczono na awans do grupy mistrzowskiej, a ostatecznie skończyło się na przedostatnim miejscu w PGNiG Superlidze Kobiet i walce o utrzymanie w Turnieju Mistrzyń z pierwszoligowymi zespołami.

Frekwencja na trybunach – licznie w Lubinie, Lublinie oraz Gnieźnie. Kultowe spektakle przy imponującej frekwencji

132 spotkania w PGNiG Superlidze Kobiet obejrzało w halach łącznie 78 640 kibiców, co daje średnią frekwencję na poziomie 596 osób na mecz. 33 spotkania w lidze zgromadziły ponad tysięczną publikę, a 3 pojedynki ponad 2-tysięczną.

Najwyższą średnią frekwencją w lidze może poszczycić się MKS Zagłębie Lubin. Mecze świeżo upieczonego Mistrza Polski we własnej hali oglądało średnio 1431 osób.

Drugie miejsce przypadło największemu rywalowi Miedziowych, czyli zespołowi MKS FunFloor Lublin. W Hali Globus średnio gromadziły się 1183 osoby. Podium uzupełnia MKS PR Urbis Gniezno. Beniaminek bez kompleksów wszedł do PGNiG Superligi Kobiet, a na dobre wyniki zespołu z pewnością wpłynęła fantastyczna atmosfera kreowana przez kibiców w domowej hali. Fani Pszczółek wspierali zespół średnio w liczbie 1046 osób zgromadzonych na trybunach.

Pod kątem pojedynczych spotkań w PGNiG Superlidze Kobiet MKS Zagłębie Lubin w minionym sezonie nie miało sobie równych. 3 topowe spotkania Miedziowych zgromadziły ponad 2-tysięczną publiczność. Najwięcej kibiców odwiedziło halę RCS-u podczas ostatniego meczu sezonu z MKS Piotrcovią Piotrków Trybunalski po którym zespół, wspólnie z kibicami, świętował zdobycie trzeciego Mistrzostwa Polski z rzędu.

Dwa kolejne spotkania z najwyższa liczbą publiczności to mecze MKS Zagłębie Lubin z MKS FunFloor Lublin. Kultowe pojedynki dwóch najlepszych zespołów ostatnich lat oglądało ponad 2500 kibiców.

Źródło: Biuro prasowe PGNiG Superliga

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę podać swoje imię tutaj
Proszę wpisać swój komentarz!