Polska reprezentacja w tenisie miała nadzieję na historyczny sukces w Billie Jean King Cup 2024 w Maladze, ale marzenia o finale skończyły się po zaciętym meczu debla. Iga Świątek i Katarzyna Kawa, mimo świetnej postawy, uległy mistrzyniom olimpijskim, Sarze Errani i Jasmine Paolini, wynikiem 5:7, 5:7. Decydująca porażka oznaczała koniec polskich aspiracji na tegoroczną edycję turnieju.
Mecz z Włoszkami rozpoczął się od singlowego starcia Magdy Linette z Lucią Bronzetti.
Poznanianka nie dała rady przeciwniczce, i w pierwszym secie uległa 4:6 (po dwóch przełamaniach w trzecim i siódmym gemie. Druga partia była zdecydowanie bardziej wyrównana, bo obie tenisistki dwukrotnie odbierały cudze podanie. To doprowadziło do tie-breaka, w którym to Bronzetti pokazała większą klasę zwyciężając 7-3, i w całym meczu 2:0.
Odrabiać straty musiała w singlu Iga Świątek, której zadaniem było pokonanie czwartej rakiety świata Jasmine Paolini.
Tenisistka o polskich korzeniach w inaugurującej odsłonie wykazała się dużą odwagą, i aż dwukrotnie przełamała raszyniankę. Warto podkreślić, że wcześniej to ona została sprowadzona na ziemię przez Świątek, ale szybko podniosła się i zatryumfowała 6:3. W kolejnej partii decydowały się dalsze losy Polek. Wiceliderka światowego rankingu wzięła sprawy w swoje ręce, i po kilku zaciętych gemach ostatecznie w dziesiątym przełamała i wygrała 6:4. Ostatni set był równie ciekawy, ale znów doświadczenie Polki wzięło górę. O ile na przełamanie z czwartego gema Paolini odpowiedziała błyskawicznie, o tyle na to z dziesiątego gema nie miała już czasu, i przegrała 1:2.
Kapitan polskiej drużyny, Dawid Celt, postawił na ryzyko, desygnując do kluczowego meczu Świątek w parze z Kawą. Pierwotnie w planach była Magdalena Fręch, jednak Celt zaryzykował, licząc na doskonałą formę wiceliderki rankingu WTA, która chwilę wcześniej pokonała Paolini w singlu. Decyzja miała swoje uzasadnienie – przewaga psychologiczna była po stronie Polek, a duet Świątek–Kawa pokazał już w meczu z Czeszkami, że potrafi grać jak równy z równym.
Polki rozpoczęły mecz odważnie, szybko wywierając presję na doświadczonych rywalkach. Dobra gra serwisowa i precyzyjne returny sprawiały, że Errani i Paolini nie mogły złapać swojego rytmu. W dziesiątym gemie, przy stanie 5:4, Świątek i Kawa miały trzy piłki setowe. Włoszki jednak wykazały się ogromnym opanowaniem i doświadczeniem, broniąc kluczowych punktów i doprowadzając do wyrównania. Chwilę później przejęły kontrolę, przełamując serwis Polek i zamykając pierwszego seta wynikiem 7:5. Była to bolesna strata, zwłaszcza że Polki były o krok od triumfu.
Druga partia rozpoczęła się od mocnego uderzenia Włoszek, które szybko uzyskały przewagę, przełamując serwis Polek. Świątek i Kawa nie zamierzały się jednak poddawać. Odpowiedziały natychmiast, wygrywając trzy kolejne gemy i wychodząc na prowadzenie 5:1. W tym momencie wydawało się, że nic nie odbierze im wygranej w drugim secie.
Tenis, jak żaden inny sport, potrafi być nieprzewidywalny. Errani i Paolini, jak na mistrzynie olimpijskie przystało, pokazały stalowe nerwy. Odrobiły stratę punkt po punkcie, wykorzystując błędy Polek i narastającą presję. Pięć wygranych gemów z rzędu dało im prowadzenie 6:5 i piłkę meczową. Włoszki nie wypuściły tej szansy z rąk, triumfując po emocjonującym zakończeniu.
Choć Polki przegrały, ich występ zasługuje na uznanie. Świątek, zmęczona intensywnym turniejem, pokazała charakter i waleczność, podejmując rywalizację z jednymi z najlepszych deblistek na świecie. Katarzyna Kawa zaś potwierdziła, że potrafi rywalizować na najwyższym poziomie, świetnie współpracując z liderką polskiego zespołu.
Errani i Paolini, dzięki tej wygranej, zapewniły Włochom drugi z rzędu awans do finału Billie Jean King Cup. Ich doświadczenie, opanowanie w kluczowych momentach oraz świetna gra w defensywie okazały się kluczem do zwycięstwa. Polki mogą czuć niedosyt, ale ich występ w Maladze pokazał, że polski tenis ma potencjał, by rywalizować z najlepszymi.
Półfinał Billie Jean King Cup:
Polska – Włochy 1:2
Linette – Bronzetti 0:2 (4:6, 6:7, [3-7]
Świątek – Paolini 2:1 (3:6, 6:4, 6:4)
Świątek/Kawa – Errani/Paolini 0:2 (5:7, 5:7)