ALEKSANDER DZIEWA, fot. Anna Kmiotek, polski-sport.com

EBL: Świetne spotkanie w Sopocie! WKS Śląsk zwycięża po dogrywce!

Reklama
WKS Śląsk Wrocław stanął naprzeciwko Trefla Sopot w Ergo Arenie. Łukasz Kolenda był już gotowy do gry i stanął naprzeciwko brata, Michała. Poprzednie spotkanie tych drużyn zakończyło się zwycięstwem wrocławian. Tym razem starcie było o wiele bardziej emocjonujące i po dogrywce także padło łupem WKS-u Śląska.
1 połowa

Do składu Trefla Sopot po kilkumiesięcznej przerwie powrócił Mateusz Szlachetka. WKS Śląsk Wrocław z kolei musiał zmagać się z brakami w szeregach, bowiem nadal kontuzjowany był Kodi Justice. Gospodarze jednak też zmagali się ze swoimi problemami, ponieważ zarówno Darrin Dorsey jak i Darious Moten nie byli do dyspozycji trenera. Od celnej trójki zaczął spotkanie Aleksander Dziewa (3:0). Za moment tym samym odwdzięczył się Karol Gruszecki (3:3). Travis Trice poradził sobie z wysokim Joshem Sharmą i zdobył punkty wjeżdżając pod kosz (7:9). Szybko jednak wrocławianie przejęli prowadzenie po ataku Kerema Kantera tyłem do kosza (12:11). Przyspieszenie gry przez sopocian poskutkowało pierwszymi punktami od dawna Mateusza Szlachetki (19:17). Pierwsza kwarta była wyrównana i zakończyła się dwupunktową przewagą podopiecznych Marcina Stefańskiego (23:21). Yannick Franke zaliczył asystę do Leończyka, który powiększył prowadzenie żółto- czarnych (31:27). Niewątpliwie WKS miał problemy z celnością i na ten moment w rzutach lepsi byli gospodarze (35:29). Z pewnością drużynie nie pomógł Martin Meiers, który przestrzelił rzut spod kosza. Bez wątpienia problemem była nieskuteczność nawet Travisa Tirce’a, który przyzwyczaił już do swojej dobrej gry (31:36). W przeciwieństwie do Franke, który zdecydowanie miał dzisiaj swój dzień (42:31). Śląsk nie mógł przełamać złej rzutowej passy i przegrał pierwszą połowę 34:45.

2 połowa

Ivan Ramljak z czystej pozycji przełamał niemoc Śląska rzutem zza łuku (37:45). Michał Kolenda przedarł się przez obronę wrocławian i dołożył dwa punkty rzutem sytuacyjnym (47:41). Bezsprzecznie kolejna część zaczęła się lepiej dla gospodarzy, którzy powiększyli prowadzenie po trójce Franke (54:42). Można powiedzieć, że wrocławianie wracali do żywych, ponieważ drugą trojkę z rzędu zapisali na koncie po akcji Jakuba Karolaka (49:60). Gruszecki źle zagrał do Leończyka i rywale przechwycili piłkę, którą dwutaktem wykończył Ramljak (58:65). Marcin Stefański wykorzystał już dwie przerwy na żądanie, ponieważ wrocławianie byli na fali i zmniejszyli straty do 5 „oczek” (60:65). Podrażniony swoją nieskutecznością T. Trice zdecydowanie się poprawił i miał już na koncie 15 punktów (63:67). Trzecią kwartę wygrała drużyna ze Śląska (65:67). Trice wyprowadził zespół na prowadzenie kolejnym rzutem z linii 6,75m (68:67). Trzy minuty przed końcem spotkania WKS prowadził czterema „oczkami” (80:76). Faulowany Franke zapisał na koncie trzy celne rzuty wolne i znów to sopocianie wysunęli się na prowadzenie (81:80). Niewątpliwie spotkanie było emocjonujące, a przewaga zmieniała się ze strony na stronę. Niesamowicie emocjonująca końcówka zakończyła się dogrywką (88:88).

Dogrywka

Pierwsze trzy minuty dogrywki odbyły się bez punktów sopocian. Punktowali natomiast wrocławianie doprowadzając do wyniku 96:88. Bez wątpienia dogrywka przebiegła już po myśli WKS-u Śląska. Mimo emocjonującego i wyrównanego spotkania Trefl Sopot przegrał na własnym terenie 89:102.

Trefl Sopot- WKS Śląsk Wrocław 89:102
(23:21; 22:13; 22:31; )

Trefl Sopot: Franke 26, Gruszecki 19, Kolenda 13, Leończyk 12, Sharma 11, Davis 6, Szlachetka 2

WKS Śląsk Wrocław: Ramljak 26, T. Trice 20, Kanter 18, Dziewa 12, Kolenda 12, Karolak 5, Tomczak 4, D. Trice 3, Meiers 2

Reklama
Opublikowano: 05.03.22

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane