FIBA Europe Cup: Dwie połowy-dwa spektakle w stolicy
W pierwszej połowie Legia przegrywała już 24 punktami, ale potrafiła dogonić rywali. Ostatnie akcje należały do gości i to Parma Perm wygrywa ostatecznie dwoma oczkami. Pogoń Legii pokazała, że może jeszcze powalczyć w tej edycji FIBA Europe Cup. Warszawianom pozostało jeszcze pięć spotkań w tej fazie rozgrywek.
Mecz zaczął się od szybkich pięciu oczek gości. Kilkadziesiąt sekund później Parma prowadziła już 8:2, a zmartwieniem Legii mogły być szybko złapane dwa faule czołowego snajpera Legii Raymonda Cowellsa III. Legia w ataku miała problem z skutecznością, albo prostymi stratami. Po jednej z nich i kolejnych punktach Jeremiah Hilla i trafieniu Mejersa goście odskakiwali na dwanaście oczek. Ale gorsze jeszcze przyszło przed zakończeniem pierwszej kwarty w postaci dwóch szybkich trójek Aleksandra Platunova. To po nich Legia przegrywała 28:10. Po czasie dla trenera stołecznego zespołu straty jego zespołu jeszcze wzrosły.
Po wznowieniu gry w drugiej odsłonie dwa szybkie trafienia Kamińskiego i Skificia mogły dawać nadzieję Legii. Kolejne wolne tego ostatniego dawały warszawianom serię 7:0. W odpowiedzi szybko jednak trafił Juskevicius. Było widać, że gra na tablicy dziś Legii sprawia problem. Przewaga gości utrzymywała się na poziomie kilkunastu oczek, ale gdy kolejną trójkę trafił Platunov (4 na 5 w pierwszej połowie) wracała do poziomu z pierwszej kwarty. Legia popełniała sporo prostych błędów, które rosyjska ekipa bez skrupułów potrafiła wykorzystać. W osiemnastej minucie oba zespoły dzieliło już dwadzieścia sześć (23:49) punktów. Zawodnicy wygrywali sporo pojedynków jena na jeden co dawało im otwarte pozycje do rzutów.
Po zmianie stron Legia rozpoczęła trzema trójkami, a jej rywale przez przez blisko trzy minuty nie zdobyli punktów. Legia zmniejszyła straty do czternastu oczek. Po czasie dla gości przewaga Parmy spadła jeszcze do poziomu 52:40. Legioniści ożywili się. Kilka piłek wywalczył Adam Kemp. Jednak gdy na boisku pojawił się ponownie Platunov wróciła skuteczność za trzy rosyjskiego zespołu. Jak się okazało bariera dwunastu oczek w trzeciej kwarcie była dla Legii nie do złamania i to bardzo długo. Rosyjski zespół potrafił odskoczyć ponownie na osiemnaście oczek, ale warszawianie dalej próbowali niwelować straty. W końcówce po wolnych Darka Wyki Parma prowadziła 51:62 i w Legii znów mógł się tlić cień wiary.
Na rozpoczęcie otatniej kwarty ożywiła się w Warszawie publiczność, a koszykarze Legii zmniejszali straty. Szybko przewaga Parmy spadła do pięciu oczek po dwóch trafieniach najskuteczniejszego w tym momencie w Legii Jure Skificia. Gdy do kolejne punkty dorzucił Jovanović było 61:64 i mecz prawie zaczął dla warszawskiego zespołu od nowa. Ekipa gości odskakiwała jeszcze na sześć punktów, ale postawa w zespołowej obronie koszykarzy Legii nakręcała ich w ataku. Na 4,5 minuty było tylko 67:69 dla gości. O to u nich zaczęły się pojawiać błędy. To w końcu wykorzystywali legioniści. Po trójce Cowellsa na 3,5 do końca Legia wyszła na pierwsze prowadzenie 70:69. Rzut z syreną na dogrywkę spudłował jednak Skifić.
Jure Skifić i Raymond Cowells III rzucili po 14 oczek dla Legii.
LEGIA WARSZAWA – PARMA PARIMATCH PERM 70:72 (12:33, 17:19, 22:10, 19:10)
Polecane
- Koszykówka03.08.25
Kosz Kadra: Polska wygrywa z Islandią w drugim sparingu przed EuroBasketem
Patrycja Serwiak
- Koszykówka03.08.25
Orlen Basket Liga: Śląsk kontratuje rzucającego
Karol Makowski
- Koszykówka03.08.25
Kosz Kadra: Senegal lepszy w pierwszym sparingu naszych koszykarzy
Karol Makowski
- Koszykówka30.07.25
Orlen Basket Liga: Śląsk podpisuje podkoszowego
Karol Makowski