Fortuna I Liga: Upokorzenie ŁKS-u na początek wiosennych zmagań

Reklama

Od odrabiania zaległości rozpoczęli piłkarską wiosnę pierwszoligowcy. ŁKS Łódź dość niespodziewanie, aczkolwiek całkowicie zasłużenie uległ GKS-owi Tychy 0:3

Wicelider tabeli, miejscowy ŁKS z wysokiego „c” rozpoczął bieżący sezon mając apetyty na powrót do ekstraklasy, ale przed przerwą zimową dostał zadyszki, nie smakując zwycięstwa w ostatnich pięciu spotkaniach. Niedawny mecz pucharowy z Legią Warszawa napawał łodzian optymizmem, gdyż zakończył się minimalna porażką.

Worek z bramkami mógł rozwiązać się już w 3. minucie, kiedy pierwszy atak przeprowadzili tyszanie. Rajd Biela w pole karne znalazł adresata w osobie Lewickiego który skiksował, a poprawka Szeligi trafiła w bramkarza.

Po upływie dziesięciu minut groźną akcję zademonstrował ŁKS, a strzał z dystansu Pirulo odbił Jałocha.

Łodzianie nie przejęli jednak inicjatywy, a kolejny dobry atak przeprowadzili goście. Rozpędzony Grzeszczyk wpadł w pole karne a uderzenie z 15. metrów z trudem na rzut rożny odbił Malarz.

Co się odwlecze… W 40. minucie po wrzucie piłki z auto kilku zawodników próbowało sięgnąć futbolówki, doskoczył do niej Biel i uzyskał prowadzenie dla gości. Jedno ich trafienie zakończyło pierwszą połowę spotkania.

Pierwsze dziesięć minut gry po przerwie rozstrzygnęło spotkanie. W 52. min. Janczukiewicz z dystansu był bliski celu, lecz Jałocha stanął na drodze wyrównującego trafienia. GKS Tychy dwukrotnie odpowiedział łodzianom i dwukrotnie bardzo boleśnie. W 54. min. bezkarnie wpadł w pole karne Szeliga i po raz drugi pokonał Malarza. Tyska burza nadal szalała w polu karnym łodzian, powodując trzy minuty później dalsze szkody. Paprzycki kropnął z dystansu, piłka odbiła się od słupka, a dobitka Kargulewicza znalazła się w prawym dolnym rogu bramki łodzian.

Przy stanie 0:3 Wojciech Stawowy zdecydował się na wprowadzenie Morosa i Sekulskiego, którzy ożywili grę łodzian, ale ten drugi zepsuł dwie znakomite okazje. W 64. minucie Sekulski mając na czystych pozycjach leżącego przed sobą bramkarza, trafił w niego, zaś w 71. min. strzelił również w środek bramki, gdzie był ustawiony Jałocha.

Do końca spotkania mimo starań ełkaesiaków to goście mieli wszystko pod kontrola i zasłużenie zgarnęli komplet punktów.

ŁKS Łódź – GKS Tychy 0:3 (0:1)

Biel 40., Szeliga 54., Kargulewicz 57.

 

ŁKS Łódź: Malarz – Dankowski, Dąbrowski (61′ Moros), Sobociński, Wolski – Tosik (61′ Sekulski), Dominguez, Rygaard – Trąbka, Janczukowicz, Pirulo

GKS Tychy: Jałocha – Mańka, Nedić, Sołowiej, Szeliga – Kargulewicz (69′ Moneta), Paprzycki (69′ Norkowski), Grzeszczyk (77′ Steblecki), Żytek (87′ Piątek), Biel – Lewicki (77′ Nowak)

Reklama
Opublikowano: 20.02.21

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane