Koszykówka

ORLEN Basket Liga: Horror w czwartej odsłonie rywalizacji w Lublinie. Trefl Sopot po dogrywce przedłuża nadzieje na finał i obronę tytułu

PGE Polski Cukier Start Lublin uległ 93-95 po dogrywce Treflowi Sopot w czwartym meczu półfinałowej rywalizacji play-off ORLEN Basket Ligi. Za wyjątkiem drugiej kwarty kiedy sopocianie osiągnęli 13-punktową przewagę oraz trzeciej, w której ekipa z Lublina zaczęła odrabiać straty, mecz był bardzo wyrównany, stąd do jego rozstrzygnięcia potrzebny był dodatkowy czas gry. W sobotę piąty, decydujący pojedynek tych drużyn w Sopocie.

Pierwsze fragmenty mecze były zacięte, aczkolwiek nerwowe. Z obu stron było sporo niedokładności i niecelnych rzutów. Najpierw trafił do kosza z półdystansu Best, ale później prowadzenie co chwilę zmieniało właścicieli. Z czasem powoli zaznaczała się inicjatywa Startu, który na cztery punkty (13:9)oderwał się od rywali po finezyjnej akcji Lecomtea z De Lattibeaudierem w 7.minucie. W ostatnich minutach pierwszej kwarty Trefl wyciągnął wnioski z wcześniejszego okresu. Po trafieniu z 3 metrów Weathersa goście objęli prowadzenie (17:19), a gracze z Lublina za trzy nie wcelowali do obręczy.

Z początkiem drugiej kwarty, za sprawą dwóch „trójek” Schenka oraz rzutu tej samej wartości Johnsona dominował zespół z Trójmiasta, mając w 14. minucie 7 „oczek” zapasu (23:30). Jeszcze lepiej przyjezdnym się wiodło po przechwycie i łatwych punktach Schenka (25:34). Brown trzema trafieniami z rzutów wolnych dał mały sygnał do odrabiania, strat, lecz Kennedy kolejną „trójką” dla sopocian uciszył publiczność (28:39). Sopocianie strzegli wypracowanej zaliczki jak oka w głowie i do dużej przerwy dystans pozostał jednakowy.

Twarda obrona Startu z otwarciem trzeciej kwarty przyniosła efekty, gdyż sopocianie po raz pierwszy znaleźli drogę do kosza po trzech minutach gry. W międzyczasie ofensywna aktywność miejscowych zmniejszyła po rzutach wolnych Lecomtea straty do czterech punktów (45:49). Jednak motorem napędowym lublinian był świetnie spisujący się Jamajczyk De Lattibeaudiere, po którego rzutach wolnych gospodarze zniwelowali straty dom jednego oczka (52:53). W 27. minucie po brawurowym wejściu pod kosz Lecomtea lublinianie osiągnęli upragnione wyrównanie (57:57). Zaś kilkadziesiąt sekund później indywidualna akcja Browna doprowadziła halę Globus do euforii. Z kolei goście mieli nawet problem z rzutami wolnymi, w czym brylował niedolotami Grossel. Goście przełamali się w ostatnich 90 sekundach tej kwarty, odskakując na 6 punktów (61:67) po trójce Kennediego oraz akcji 2+1 Johnsona.

Szansą lublinian w decydującej kwarcie była liczba fauli graczy Trefla. W 33.  minucie już czterech graczy z Sopotu miało po cztery przewinienia. Tymczasem ekipa z Lublina goniła rywali i po przechwycie oraz indywidualnej akcji De Lattibeaudierea wyrównała stan (71:71), a po trafieniu za trzy Browna w 34. minucie po raz pierwszy od pierwszej kwarty wróciła na prowadzenie (74:73). Następnie lublinianie coraz skuteczniej walczyli na parkiecie dobrze broniąc oraz zbierając piłki po niecelnych rzutach rywali. Do tego szybko wyprowadzali ofensywne akcje, a kolejne wejście niezmordowanego Browna pod kosz dało już 5 punktowy zapas (80:75). Jednak na 2 minuty przed końcem po celnym rzucie z dystansu Schenka ponownie był remis (80:80). Do samego końca trwała zażarta walka, a po 40 minutach stanęło na remisie i potrzebna była dogrywka (86:86).

W dogrywce żadnej z ekip nie udało się odskoczyć na więcej niż 2 punkty. Kluczową okazała się akcja i rzut Alleynea na 20 sekund przed końcem, który dał wygraną Treflowi, przedłużając jego nadzieję na finał oraz obronę tytułu.

PGE Polski Cukier Start Lublin – Trefl Sopot 93:95 po dogrywce (17:19, 21:30, 23:18, 25:19, dogrywka 7:9)


PGE Start: De Lattibeaudiere 28, Brown 23, Lecomte 20, Drame 8, Ramey 7, Krasuski 4, Put 3, Williams, Pelczar

Trefl: Schenk 23, Johnson 21, Kennedy 19, Alleyne 8, Witliński 8, Weathers 7, Best 5, Groselle 4, Zyskowski

Sędziowali: Wojciech Liszka, Michał Sosin, Tomasz Langowski

 

Reklama
270
Reklama
Opublikowano: 04.06.25

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane