fot. LEGIAKOSZ.COM

Orlen Basket Liga: Legia w hicie kolejki lepsza od Anwilu

Legia osłabiona brakiem niewystępującego dziś Ojarsa Silinsa oraz słabiej dysponowanego Race Thompsona pokonała Anwil Włocławek. W ekipie gości niewidoczny był przez ponad trzy kwarty Isaiah Mucius. Legia utrzymuje status ekipy bez porażki w Orlen Basket Lidze z bilansem 5-0.

Reklama

Spotkanie zaczęło się od mocniejszego uderzenia Legii. Po trójkach Kolendy i Gravesa oraz wolnych Ponsara prowadzili 8:2. Jednak po chwili nieskuteczności w ataku Anwil wrzucił wyższy bieg i w ciągu 1,5 minuty doprowadził do remisu 10:10. Anwil w obronie zmieniał krycie przeciwko Andrzejowi Plucie. Na zmianie przy legioniście pojawiali się Fridriksson oraz Lockett. Ważną postacią w Legii okazywał się w pierwszej odsłonie Carl Ponsar. Gdy francuski skrzydłowy rzucił siedem oczek z rzędu, warszawianie utrzymywali minimalne, nawet pięciopunktowe prowadzenie. Jednak i to Anwil niwelował za sprawą trójek Slaughtera oraz Locketta. W drugiej kwarcie Anwil zaczął skuteczniej i po 57 sekundach to już przyjezdni prowadzili. Legia albo traciła piłkę, albo pudłowała rzuty z czystych pozycji. Pierwsze punkty warszawianie zdobyli dopiero w trzeciej minucie. Jednak stołeczny zespół potrafił się przebudzić i prowadzenie zmieniało się w  zasadzie co akcję. Obu ekipom nie udało się prowadzić więcej niż czteroma oczkami. Właśnie, gdy gospodarze prowadzili 36:32 na półmetku drugiej odsłony, to Anwil ciągle musiał gonić. Jedank goście ciągle byli w grze. Aktywny we włocławskiej ekipie był Elvar Fridriksson. Legia na moment uciekała do stanu 46:40, ale do końca pierwszej połowy Anwil zdążył doprowadzić do wyrównania.

Po zmianie stron Legia długo Legia raziła nieskutecznością, zwłaszcza w rzutach z dystansu. Anwil jednak potrafił to zamienić na minimalne (50:53) prowadzenie. Gdy jednak za sprawą Ponsara, Pluty i Michała Kolendy przełamała się to serią 8:0, w ciągu siedemdziesięciu sekund wyszła na prowadzenie. Włocławianie jednak nie ustępowali. Mimo nacisków to wciąż Legia utrzymywała minimalne prowadzenie, mając nawet problemy w rzutach wolnych. W czwartej kwarcie Anwil długo nie mógł odnaleźć swojej gry. Legia uciekała na sześć oczek, ale był to moment w spotkaniu, gdzie ani jedni, ani drudzy nie mogli przełamać rywala. Gdy na dwie minuty do końca spotkania spadł za faule podstawowy dziś podkoszowy Legii Shane Hunter. Dopiero w tym momencie ważną akcję 2+1 zaliczył Isaiah Mucius doprowadzając do remisu 75:75 na osiemdziesiąt sekund do końca regulaminowego czasu gry. O  wyniku decydowały rzuty wolne Jayvona Gravesa i Andrzeja Pluty. W końcówce rzutem za trzy na dogrywkę losy meczu mógł odmienić Michał Michalak, ale jego rzut minął się z obręczą. Wynik rzutami wolnymi ustalił na 1,1 sekundy do końca spotkania Benjamin Shungu.

Orlen Basket Liga – 6. kolejka
Legia Warszawa – Anwil Włocławek  80:75 (27:23, 19:23, 16:14, 16:15)

Legia Warszawa: Ponsar 17, Kolenda 11, Shungu 11, Pluta 11, Hunter 10, Graves 9, Thompson 8, Wilczek 3.

Anwil Włocławek: Lockett 14, Slaughter 11, Mucius 11, Fridriksson 10, Słupiński 9, Vicić 7, Pearson 7, Michalak 4, Kołodziej 2.

Reklama
Opublikowano: 01.11.25

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane