NICHOLAS JOHNSON Trefl Sopot fot. Karol Makowski polski-sport.com

Orlen Basket Liga: Nieudana pogoń Dzików

Reklama

Przegrywali już różnicą dwudziestu trzech punktów. Dziki szaleńczą pogonią o mało nie sprawili noworocznego prezentu swoim kibiców w postaci wygranej z mistrzami Polski.

 

Spotkanie rozpoczął od punktów nowy podkoszowy Dzików John Fulkerson. Później gra toczyła się kosz za kosz. Swoje trafiali Janari Joesar dla gospodarzy i Groselle z Jarkiem Zyskowskim dla Trefla. W końcówce premierowej odsłony swoje dokładał Mikołaj Witliński, a kwartę zakończył Aaron Best i to sopocianie prowadzili 15:19. Na początku drugiej odsłony szybkie dwa celne rzuty zza łuku padły łupem Jakuba Schenka. Sopocianie uciekali aż na dwanaście oczek. Dziki nie mogły znaleźć metody na obronę trefla i dopiero po blisko czterech minutach drugiej kwarty pierwsze punkty zdobył Mateusz Szlachetka. Szybkie ponowne trafienia Nahiema Alleyna i Nicholasa Johnsona sprawiały, że sopocianie prowadzili już piętnastoma oczkami na półmetku tej części gry. Gra w ataku Dzików w ogóle się nie kleiła. Trefl spokojnie kontrolował spotkanie. Po kolejnej serii pięciu oczek z rzędu (wszystkie Alleyna) było nawet 26:44. Pojedyńcze trafienia Janari Joesara nie mogły zmienić oblicza gospodarzy.

Po zmianie stron trafienia Andersona i Fulkersona zmniejszały straty do dziesięciu punktów na korzyść Trefla. Akcją 2+1 Johnsona sprawiła, że sopocianie zaczęli budować ponownie przewagę.  W nie co ponad dwie minuty wzrosła do stanu dziewiętnastu (38:57) oczek. Co gorsza dla Dzików znowu zaliczyli dłuższą serię bez punktów w ataku. Trefl kontrolując spotkanie uciekał nawet na dwadzieścia trzy punkty. W końcówce trafienia Andersona i Szlachetki sprawiły, że Dziki przegrywały 47:67. Po wznowieniu gry Dziki wyszły jakby już nie miały nic do stracenia. Ostatnie punkty sopocianie zdobyli na 32 sekundy do końca trzeciej odsłony. Od rozpoczęcia ostatniej kwarty Trefl stanął w ataku. Dziki wróciły do gry. W nie co ponad sześć minut na przełomie trzeciej i czwartej kwarty Dziki zaliczyły serię 22:0 zmniejszając straty z stanu 44:67 do 66:67. Dopiero wtedy cztery oczka padły łupem Nicholasa Johnsona. Sopocianie owszem uciekali na jeszcze na siedem punktów, ale Dziki ciągle wierzyli w korzystny wynik. Na nie co ponad minutę dwa ważne wolne trafił Jakub Schenk, a mimo to jeszcze Dziki miały swoją szansę zmniejszania strat gdy za trzy rzucał Wesson. Jednak rzut był nie celny i to Trefl cieszył się z wygranej.

 

DZIKI WARSZAWA – TREFL SOPOT  71:76  (15:19, 14:25, 18:23, 24:9)

Reklama
Opublikowano: 05.01.25

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane