by @kacperzmeczu

PKO Ekstraklasa: Krakowskie Pasy wyprzedziły lokomotywę z Poznania!

Cracovia w efektownym stylu zdemolowała mistrza Polski na jego terenie, a kibice Lecha Poznań długo będą wspominać ten bolesny piątkowy wieczór przy Bułgarskiej. Drużyna z Krakowa wykorzystała niemal każdy błąd gospodarzy, prezentując przy tym futbol na wysokim poziomie.

Reklama

Spotkanie Lecha Poznań z Cracovią miało być emocjonującym otwarciem kolejki Ekstraklasy, ale nikt nie spodziewał się aż tak jednostronnego widowiska. Piłkarze „Pasów” zagrali bez kompleksów i zdominowali rywala, który wyglądał na zagubionego i bezradnego. Główne role odegrali nowi bohaterowie, a każdy gol odsłaniał kolejne słabości „Kolejorza”.

Już początek meczu był zwiastunem emocjonalnej huśtawki. Fatalne zagranie Michała Gurgula w środku pola błyskawicznie otworzyło Cracovii drogę do kontry. Nim wielu kibiców zdążyło usiąść na swoich miejscach, Bartosz Mrozek musiał wyciągać piłkę z siatki. Filip Stojilković, który od pierwszych minut był zmorą defensywy Lecha, wpisał się na listę strzelców. Nowa dziewiątka Cracovii grała jak rasowy snajper – dominował fizycznie, nieustannie nękał środkowych obrońców i przypominał bardziej techniczną, dojrzalszą wersję Benjamina Källmana. To właśnie on odegrał kluczową rolę także przy drugim trafieniu. Po kolejnym błędzie Lecha w rozegraniu z impetem wpadł w pole karne i idealnie dograł do Ajdina Hasicia, który musiał tylko przyłożyć nogę do piłki i podwoić prowadzenie gości. Poznańskiego Lecha było stać  jedynie na chwilowy zryw. Po zagraniu ręką Gustava Henrikssona w polu karnym i analizie VAR, sędzia wskazał na jedenasty metr. Mikael Ishak pewnie wykorzystał rzut karny, dając nadzieję na odwrócenie losów meczu.

Niestety dla kibiców zgromadzonych licznie na Enea Stadionie przy Bułgarskiej w Poznaniu, zaraz po przerwie ich drużyna znów sprezentowała rywalom gola. Ajdin Hasić ponownie znalazł się we właściwym miejscu, a do siatki trafił… Mateusz Skrzypczak, który niefortunnie skierował piłkę do własnej bramki. Cracovia nie zamierzała jednak zwalniać tempa. Martin Minczew dobił Lecha potężnym uderzeniem z dystansu w sam róg bramki, wywołując ciszę na trybunach. Mistrzowie Polski grali bez pomysłu, pozostawiając rywalom aż nadto przestrzeni. Cracovia była lepiej zorganizowana, bardziej zdeterminowana i znakomicie przygotowana taktycznie. Dla trenera Luki Elsnera debiut w Ekstraklasie był absolutnym sukcesem.

 

W następnej kolejce PKO Ekstraklasy Lech Poznań zmierzy się na wyjeździe z Lechią Gdańsk, po tym jak we wtorek Kolejorz powalczy na własnym stadionie w eliminacjach Ligi Mistrzów z islandzkim Breidablikiem. Natomiast Cracovia już za tydzień podejmie Termalice Nieciecza.

PKO Ekstraklasa – 1. kolejka
Lech Poznań – Cracovia 1-4 (1-2)
Ishak 45′ (k) – Stojiković 2′ Hasić 26′ Mateusz Skrzypczak 52′ (sam.) Martin Minczew 60′

Lech: Bartosz Mrozek – Robert Gumny, Alex Douglas (46′ Mateusz Skrzypczak), Antonio Milić, Michał Gurgul – Gisli Thordarson (62′ Filip Szymczak), Filip Jagiełło, Antoni Kozubal – Joel Pereira, Mikael Ishak (86′ Kornel Lisman), Leo Bengtsson (62′ Bryan Fiabema)

Cracovia: Heinrich Ravas – Otar Kakabadze, Gustav Henriksson, Oskar Wójcik – Dominik Piła, Amir Al-Ammari, Mikkel Maigaard, Kristjan David Olafsson – Martin Minczew (62′ Karol Knap), Filip Stojilković (84′ Bartosz Biedrzycki), Ajdin Hasić (70′ Jani Atanasov)

Reklama
Opublikowano: 18.07.25

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane